Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-11-2008, 16:34   #407
hollyorc
 
hollyorc's Avatar
 
Reputacja: 1 hollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputację
Padł na kolana. Zapłakał. Płakał tak bardzo, jak chyba jeszcze nigdy. Jak małe dziecko, obudzone w środku nocy. Jak ktoś kto właśnie zrozumiał że jego życie nie ma najmniejszego sensu. Życie? Dobre sobie. Czym teraz był? Czym? Znaczna część jego życia okazała się być jedynie iluzją. A kto był temu winien? Ci z którymi walczył od zarania dziejów. Mimo że z nimi walczył sam był w utrzymywany przy życiu właśnie przez nich. Był narzędziem, malutkim trybikiem w wielkiej fioletowej maszynie. A to wszystko w imię czego? W imię utopi do której sam dążył. Czegoś co zdawało się być pięknym snem. Zdawało się być czymś dla czego warto było zginąć dla czego warto było zaryzykować nawet pakt z demonem. Tak mu się przynajmniej jeszcze niedawno zdawało. Och! Jakże się mylił!

- PALADINE!!! Zwierzęcy niemal wrzask wyrwał się z zielonego gardła. Dlaczego?

Czy płakał nad własną śmiercią? A czymże ona była. On sam był jedynie tępym kawałkiem zielonego mięsa. Kimś kto ewolucyjnie stał na tym samym poziomie co koralowce albo algi morskie. Powinien wraz z zakończeniem działań w Ditrojd zginąć. Winien przenieść się do zastępów niebieskich, winien pić teraz na umór w halach Moradine’a, winien wieczność poświęcić na dysputy ze swym teologicznym mentorem, winien w końcu być zeżarty przez robaki, tak jak każe tradycja. A kimże był teraz? Duszą sponiewieraną przez energię fioletu. Kimś kto mienił się być Wojownikiem Światła, kimś kto był z tego dumny, kimś kto mienił się być Takim jak Astaroth... a był jedynie głupcem. Tępym orkiem, któremu właśnie pokazano gdzie jego miejsce.

Powrócił do własnego Ciała, o ile faktycznie było to jego ciało. Wokoło znajdowali się jego przyjaciele i Ci którzy do niedawna podawali się za nich, ci których uważał za wrogów, a którzy byli jednak przyjaciółmi. Almena dawała im możliwość wyboru, czy też może dawała iluzję wyboru.
- A powiedz mi... Rzekł przełykając własne łzy do Almeny. [i] Jaka jest różnica w tym co zrobię? Jeśli stanę naprzeciwko Ciebie, naprzeciwko Ast’a przegram. Jeśli nie stanę też przegram. Słowem tak czy inaczej przegrywam, czy może raczej przegrałem już dawno. Dziwię się jedynie dlaczego Ci, których uważałem za największych Wojowników Światła, nie zakończyli mojego życia wcześniej. Winni to zrobić widząc szerzej. Winni mnie zgładzić zanim zrobiłem to wszystko, zanim wyrządziłem tak wiele złego w imię tak szczytnych celów.
– Almanakh!? Palladine?! Valgaavie!? Khemetro?! Czy tak chciało światło? Być narzędziem w jej rękach? Rozumiem już te smutne spojrzenia pod moim adresem.
- Wiem. Wyglądam jak ktoś kto odbierze wam wszystko.
Almena próbowała pokrętnie udowadniać swoje racje.
– Odbierze? Już to zrobiłaś!
- Ja jedynie utrzymałam wasze dusze wśród żywych!
- Jakim prawem?
- Nie miałam do tego prawa, wiem.
- I co z tego? Jednak to zrobiłaś! Stworzyłaś iluzję. Mistrzowską iluzję, bowiem iluzją tą jest cały otaczający nas świat. I co uważasz, że pomogę Ci stworzyć kolejną iluzję?


- Wszyscy musimy dokonać wyboru.... Odezwał się ten, który był po części sprawcą wszystkiego. Ork powoli przeniósł wzrok na demona. Zielone oczy były przeszklone.
– Pamiętasz co Ci obiecałem? Gardzę Tobą. Gardzę Tobie podobnymi. Nie jesteś wart nawet splunięcia i nie zasługujesz na spotkanie na ubitej ziemi. Jednak się z Tobą spotkam. Wiesz dlaczego? Bowiem gardzę również samym sobą. A to stawia nas na równi. Powoduje że dalej, mimo wszystko jesteśmy tacy sami. Ja już i tak przegrałem, jest mi wszystko jedno w jaki sposób to się skończy. Ale w jednym przyznam racje i Levin’owi i Drow’owi, ten świat nie zazna spokoju tak długo, jak długo tacy jak Ty i ja będą po nim chodzić. Postaram się zatem zmienić przynajmniej to!
 
__________________
Tablety mają moc obliczeniową niewiele większą od kalkulatora. Do pracy z waszymi pancerzykami potrzebuję czegoś więcej niż liczydła. Co może mam je programować młotkiem zrobionym z kawałka krzemienia?
~ Gargamel. Pieśń przed bitwą.
hollyorc jest offline