Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-11-2008, 10:01   #108
Gob1in
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
- Detlef z Żelazorękich z twierdzy Zhufbar. - ścisnął wyciągniętą prawicę Klausa. - W prawie prostej linii od Rungira Żelazorękiego... - zauważył, że ludź w ogóle nie kojarzy sławnego przodka krasnoluda - Jak był mały, udusił dżabera, wiesz? - mruknął dla wyjaśnienia.

- Klaus Rabe - rzekł rozmówca brodacza. - Dobrze poznać w dzisiejszych czasach towarzysza broni zwłaszcza że trochę czasu spędzimy razem. To nie moja sprawa ale pewnie widziałeś sporo świata skoro zawędrowałeś aż tutaj. Podobno daleko na wschodzie w krasnoludzkich twierdzach twoi bracia biją orków...To prawda że to niemal koniec świata? Walczyłem na wielu frontach, także z orkami jednak nigdy nie dotarłem aż tak daleko...

- Ha! Zapewniam cię, mości panie Klausie, że świat sięga o wiele dalej. Nigdy nie byłem we wschodnich krainach, Mrocznymi zwanych, które oglądałem z Gór Krańca Świata, lecz te rozciągają się dalej, niż wzrokiem sięgnąć. Nasi kupcy podróżują miesiącami do Kitaju, Kataju, czy jak mu tam. To dziwna kraina na wschodzie, żyją tam podobno ludzie tacy, jak wy, ale mają dziwne skośne oczy. I skórę ciemniejszą. Ale nie tak, jak w Arabii, na południu. - zamyślił się przez chwilę.

- Kiedyś z kompanią najemników wyruszyliśmy z Karaz-A-Karak na południe. Kilka potyczek, ostatnia na przełęczy Wściekłego Psa. To najdalej na południe, jak udało mi się dotrzeć. Dalej to już właściwie tylko zielonoskórzy. Niewiele krasnoludzkich osad jeszcze się trzyma poniżej tej przełęczy... - przerwał na moment - Wielu z naszych nie miało możliwości powspominać tej wyprawy... - dodał cichszym głosem.

- Miast się zjednoczyć i niezwyciężoną armią ruszyć na to zielone tałatajstwo, wyrzucić z naszych sztolni i twierdz od lat plugawionych ich obecnością, to nasi przywódcy wolą toczyć między sobą rozgrywki i waśnie, w niwecz obracając to co nam jeszcze zostało - ze złością kopnięciem posłał kamień leżący na ulicy gdzieś w mrok bocznej uliczki. Z ciemności odpowiedziało oburzone miauknięcie jakiegoś zwierzęcia, najpewniej kota. - To tak jak u was, ludziów, jak mniemam? - dodał już normalnym, lekko kpiącym głosem, bardziej stwierdzając, niż pytając.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline