Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-11-2008, 13:41   #20
Greg
 
Greg's Avatar
 
Reputacja: 1 Greg to imię znane każdemuGreg to imię znane każdemuGreg to imię znane każdemuGreg to imię znane każdemuGreg to imię znane każdemuGreg to imię znane każdemuGreg to imię znane każdemuGreg to imię znane każdemuGreg to imię znane każdemuGreg to imię znane każdemuGreg to imię znane każdemu
Grzegorz wzniósł się ponad zabudowania Legionu. Pomiędzy budynkami zaczęło pojawiać się coraz więcej żołnierzy, ich czujniki i radary skierowały się w jego stronę. Zaterkotały karabiny maszynowe, tysiące pocisków poleciało w jego kierunku. Wszystkie przeleciały przez niego, nie czyniąc mu większej szkody. Jednak jednoczesne uzupełnianie odrzuconych siłą pocisków struktury jego ciała, szybowanie na lekkim wietrze i robienie uników było zbyt trudne do wykonania jednocześnie. Zaczął opadać na ziemię. W jego kierunku pobiegła trójka Legionistów. Dwie istoty ułożone z niezręcznie poskładanych gruzów oraz zwinna postura ziemnego golema. Wcielony w postaci niewielkiej chmury opadł na tą dwójkę nieporadnie złożoną z gruzy. Wypełnił sobą każdą szczelinę między kamieniami… a potem zwiększył swoją objętość. Dookoła poleciały odłamki skał i kamieni. Pozostał jedynie Grzegorz. Jednak w chwili, gdy koncentrował się na powrocie do swojej postaci, potężny cios pozostałego golema rzucił nim kilkanaście metrów, wprost na środek placu musztry. Pomogło mu to zmienić postać ale nie w ten sposób w jaki to sobie wyobrażał.
Na placu pojawił się dowódca bazy. Postać z płynnego metalu zaczęła wydawać polecenia i zaprowadziła jako taki ład. Kotecki został otoczony przez Zbierających. Byłby to jego koniec, gdyby nie to, że spotkany „cień” przyszedł mu z pomocą. I najwidoczniej przyprowadził kolegów. Rozgorzała bitwa, „cień” z dowódcą bazy, jego sprzymierzeńcy z pozostałymi Legionistami. Kolejnym ciosem Grzegorz poleciał i upadł wprost pod nogi walczącego dowódcy. Ten zajęty walką woli z „cieniem”, nie zwrócił na niego większej uwagi. Dotychczasowy sprzymierzeniec Koteckiego zaczął blednąć, jednak postać dowódcy wyglądała jakby się topiła, płynny metal zaczął kroplami spływać na poziom ziemi i zastygać. Kto wygra?

- Blaszanki jak coś to chociaż widać. I wiadomo co się po nich spodziewać – mruknął pod nosem Kotecki. Jego postać zaczęła transformować. Zaczęła twardnieć aż w rezultacie… zaczęła wyglądać jak gigantyczny dwumetrowej długości młot. Młot oparty trzonkiem o ziemię, wziął zamach, zatrzymał się widocznie na sekundę lub dwie… i z potężną siłą uderzył w dowódcę bazy. Rozległ się wielki, ogłuszający huk. Postronny obserwator mógłby przysiąc, iż od młota dobiega nucona piosenka:

„Młotkiem, młotkiem, młotkiem przez łeb…
Tak dziś Przymierze zarabia na chleb…”
 

Ostatnio edytowane przez Greg : 14-11-2008 o 13:42. Powód: kosmetyka i makijaż ;P
Greg jest offline