Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-11-2008, 12:07   #30
Wojnar
 
Wojnar's Avatar
 
Reputacja: 1 Wojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnie
Gdy Gustaw rozłączył się, wyglądał na zadowolonego. Wrócił do pozostałych i pożegnał wychodzącą grupę uderzeniową.
- Uważajcie na siebie, przyjaciele- powiedział do nich zaskakująco ciepło, jak na kogoś od dawna nieżywego.

- Muszę chwilę poczekać na telefon od mojego asystenta- tym razem zwrócił się do Malin- jeśli pójdzie po mojej myśli, pojedziemy prosto do kostnicy i obejrzymy sobie nasz cel. No, ten mniej ważny cel. Bo bestii bym się tam raczej nie spodziewał. Chociaż kto wie, w pewien sposób pasowałaby tam, nieprawdaż? Sam nie lubię takich miejsc. Dawniej czasem w nich bywałem, gdy dopiero zaczynałem praktykę. Różnych źródeł inspiracji się wtedy szukało- doktor zaczął sprawiać wrażenie, jakby nie do końca wiedział, do kogo mówi. I jakby było mu wszystko jedno. Mówił szybko, ciężko byłoby mu przerwać- Osobiście wolę szpitale psychiatryczne. Była pani kiedyś w jakimś? Dużo żywsze, prawda? Są fascynujące! Ci wszyscy genialni ludzie! Oczywiście, wielka szkoda, że społeczeństwo trzyma ich w zamknięciu, ale takie już są prawa tak zwanej normalnej większości....

Nagle w kieszeni Gustawa zadzwonił telefon. Szybko odebrał, przez całą rozmowę głównie słuchał, czasem potakiwał. Na koniec podziękował i rozłączył się.
- Ha! Jedziemy do Patricka. Znaczy, do kostnicy. Będziemy mieli chwilkę. Pani przodem- ukłonił się szarmancko i wskazał ramieniem drzwi, przepuszczając Brujię- najprościej chyba będzie, jeśli pojedziemy moim samochodem. Znam go, nie wyróżnia się na ulicach, a prawdopodobnie nie będziemy potrzebowali szybko uciekać, unikać kul, taranować drzwi ani nic tego typu. Pasuje?

Okazało się jednak, że Malin miała jakieś obiekcje przed jechaniem samochodem Malakvianina. Koniec końców pojechali jej własnym autem, z nią za kierownicą. Przez większość drogi Skagand nie był zbyt rozmowny i nie reagował na próby nawiązania kontaktu. Dopiero gdy byli już blisko celu, odezwał się.
- W kostnicy musimy znaleźć człowieka imieniem Patrick. To znajomy znajomego, ale opisano mi jego wygląd, więc powinienem go poznać. Na miejscu dobrze by było, gdyby pani zajęła go rozmową, w czasie, kiedy ja będę się zajmował ciałem. Zresztą, przecież nie chciała by pani sobie pobrudzić rąk krwią, prawda?- Gustaw uśmiechnął się jakby.. złośliwie?- Ja spróbuję zrobić co się da, jak nie przymierzając, policjanci z CSI, których przygody mieliśmy okazję widzieć przez chwilę w hotelu. Zobaczę, co go pogryzło. Nie jest to moja specjalność, ale na pewno dowiemy się więcej, niż wiemy teraz. I może jakieś dyscypliny pomogą, co jest kolejnym powodem, dla którego nasz przyjaciel Patrick nie powinien być w okolicy.
 

Ostatnio edytowane przez Wojnar : 20-11-2008 o 09:27.
Wojnar jest offline