- Witaj. Wiesz o co w tym wszystkim chodzi?
- Ale w czym Uwe? Nie wiem, co stało się przed chwilą. Z sensem życia też Ci nie pomogę.
Nie uśmiechała się, za to przyglądała się Niemcowi bez zażenowania. Wydawał się kompletnie zagubiony. Co prawda miał jakieś nadprzyrodzone zdolności, a jeszcze niedawno marzyła, aby kogoś takiego spotkać, ale miała na głowie ciężko rannego brata, zrujnowane mieszkanie, syna, któremu musiała wytłumaczyć, co się stało.
-Jesteś stąd? Bo jeśli tak, potrzebuje noclegu na kilka dni. Miałem wypadek i muszę się jakoś ogarnąć.
- Jezu Uwe, czy ja wyglądam jak dobra samarytanka? Ogarnij się, to niezły pomysł.
Zawahała się przez chwilę, po czym wyciągnęła z kieszeni kartkę i długopis. Napisała swoje imię i nazwisko i telefon.
- Proszę. Zadzwoń jak odeśpisz stres.
Nagle przyszło jej do głowy coś bardzo dziwnego.
- Bo chyba nie przyjechałeś do Limy do mnie? Jak tamten starszy facet.
- Dobra, może jednak zrobię dobry uczynek, żeby szczęście nie opuściło Emilio. Możesz zatrzymać się u mnie. Ale zrobisz cokolwiek dziwnego, nie trafisz w muszlę, albo coś takiego i radzisz sobie sam. I mieszkam z braćmi. Widziałeś kiedyś mieszkanie po włamaniu? Bo będziesz miał okazję.
Zamówiła taksówkę. |