Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-11-2008, 09:42   #1
wojto16
 
wojto16's Avatar
 
Reputacja: 1 wojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumny
Kolejna sesja rpg

Więzienie w Loren znane było na całym świecie z panujących tam rygorystycznych i akustycznych warunków. Rygor polegał przede wszystkim na ciągłym trzymaniu więźniach w celach i załatwianie im darmowych oraz obowiązkowych koncertów słynnego barda Mateja z Zielonych Wzgórz, którego muzykę powszechnie posądzano o wywołanie erupcji wulkanu na Półwyspie Ipeńskim i trzęsienia ziemi na ziemi burdunkiejskiej. Akustyka polegała zaś na szerokim polu rozchodzenia się dźwięków. Niejeden więzień zbudził się, gdy ktoś z celi obok właśnie podrapał się po zarośniętym policzku. Równie słynna była ichnia kuchnia, której składniki pozyskiwano z okolicznych wychodków. Toteż nikogo nie dziwił absolutny brak szczurów w tym miejscu. Najstarszy więzień oszacował, że ostatni został zjedzony przed dziesięcioma laty. Reszta szczurów wyniosła się z racji klaustrofobii odczuwanej w celach. Drużyna przyszłych bohaterów otrzymała największą celę, ale i tak mocno uwierało ich po bokach. Nie przeszkadzało im to tak jak niewiedza. Obudzili się z samego rana w tej celi z ogromnym bólem głowy i nie pamiętając nic z ostatnich dni. Strażnicy na większość pytań burczeli tylko coś pod nosem o wyrzutkach społeczeństwa albo kazali się zamknąć. Pozbawieni byli, więc zarówno wolności jak i punktu orientacyjnego w kwestii czasu. Szybko odkryli, że wszyscy zostali wynajęci przez młodego najemnika i umówieni na spotkanie z nim. Nie żeby jakoś im to poprawiało nastrój, ale przynajmniej coś ich łączyło poza głupią sytuacją, w jakiej się znaleźli.
Byli to przedstawiciele różnych ras i klas społecznych. Jednym z nich był białowłosy ludzki mężczyzna Markus Storm. Kolejnym ludzkim mężczyzną w tym zacnym gronie był Tirg Wspaniały (choć nie był taki wspaniały skoro się tu znalazł). Znajdował się tu jeszcze jeden tajemniczy mężczyzna Hughes Vetinari o nie do końca sprecyzowanej rasie. Przynajmniej sam jej dokładnie nie sprecyzował. Wyglądał na człowieka, ale kto go tam wie. Mimo wszystko lepsza nie sprecyzowana rasa niż niesprecyzowane preferencje seksualne jak u dwójki elfów, Ith'iliana Sargatlina oraz Aidena. Reszta ekipy na wszelki wypadek planowała wystawiać warty, których celem było obserwowanie elfów, gdy pozostali śpią. Do więzienia trafiły wraz z nimi dwa niziołki. Niezbyt dobrze im z oczu patrzyło, ale ten Rufus Kartoszek w porównaniu z tym Vladimirem Pumpernikielem jawił się jako anioł miłosierdzia.
Tego dnia mieli równie dużo szczęścia jak i pecha. Wyraźnie dało się słyszeć uderzenia o podłogę ciężkich buciorów strażnika. Te kroki zmierzały ku ich celi. Słuch, przytępiony pierdami i beknięciami dochodzącymi z sąsiednich cel, nie zawiódł ich tym razem. Strażnik podszedł do ich celi i otworzył celę kluczem.
- W porządku. Wyłazić.
Uradowani towarzysze niedoli wybiegli z celi i zaraz stanęli jak wryci. Przed nimi stał cały oddział zbrojnej straży dzierżący miecze i kusze wycelowane w ich kierunku.
- Idziemy – powiedział strażnik zamykając celę za ich plecami.

*

Wreszcie zostali wyprowadzeni na świeże powietrze, ale wcale się z tego nie cieszyli. Byli prowadzeni wprost ma dziedziniec oblężony tłumami wieśniaków i straży. Dobrze wiedzieli, że byli prowadzeni prosto na szubienicę mieszczącej się na dziedzińcu właśnie. Przechodząc koło tłumu ludzi zostali obrzuceni wyzwiskami i zgniłymi warzywami. Pewien dzieciak z bliska trafił Vladimira zgniłym pomidorem w twarz. Wprowadzono ich na szubienicę, postawiono na stołkach (dla niziołków przygotowano dwa), założono im pętelki na szyje. Rozwrzeszczany tłum umilkł, gdy na szubienicę wstąpił strażnik i rozwinął pergamin. Wpatrywał się w niego intensywnie przez chwilę aż wreszcie schował z powrotem.
- Zebraliśmy się dziś tutaj – zaczął przemowę – by tych oto osobników zjednoczyć z bogami świętym węzłem śmierci. A to z racji dokonanych licznych zbrodni. W większości to rzeczy błahe jak choćby gwałty, morderstwa, kradzieże, niszczenie mienia publicznego. Jednak nazwanie mnie, kapitana straży, chujem złamanym to zbrodnia niesłychana, za którą dziś owi panowie odpłacą swoimi szyjami. Jeśli w tym miejscu jest ktoś, kto wie, dlaczego ta egzekucja odbyć się nie może niech przemówi teraz bądź zamilknie na wieki.
Nikt nie miał nic przeciwko.
- W takim razie jeszcze tylko prawo do ostatniego życzenia i już przystępujemy do rzeczy. No panowie. Czego sobie życzycie?
 
wojto16 jest offline