Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-11-2008, 12:14   #7
Szarlej
 
Szarlej's Avatar
 
Reputacja: 1 Szarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputację
Fay siedziała w karczmie i jadła właśnie kolacje. Cały dzień szukała pracy ale bez skutku, ech ciężkie jest życie. Nikt nie potrzebował pomocy czy to z bandytami czy to z potworami a inna praca jej nie interesowała. Było już późno zaraz miała wybić północ wojowniczka prawie by to przegapiła przez minstrela. Młody bard śpiewał i grał tak cudnie! Całą sielankę popsuli strażnicy. Wpadli do karczmy (że im też się chciało o północy) i kazali wszystkim wracać do pokojów i tam czekać na inspekcje. Fay posłusznie wróciła do pokoju, zamknęła drzwi i się zastanowiła. jej pokój był ostatni więc miała dużo czasu.
"Skąd wiedzą, że to ta karczma, jakby ktoś mnie widział zatrzymaliby mnie już na dole. I jak oni chcą sprawdzić sztylet? Liczą, że ktoś go dokładnie nie wyczyścił. Dobra lepiej losu nie kusić. Ucieczka będzie równoznaczna z przyznaniem się do winy."
Kobieta najciszej jak potrafiła przesunęła łóżko i podważyła deskę na której zwykle stało łóżko i włożyła tam sztylet. Sprawdziła czy deska nie wystaje ani nie widać absolutnie żadnego śladu. Jeżeli jakiś ślad był to wyrzuci sztylet pod okno, wcześniej upewniając się, że nikt nie widzi. Zrobi to tak jakby wyrzucał ktoś z sąsiedniego pokoju. Otworzy okiennice i usiądzie na łóżku czekając na strażników. Niestety nim oni przyszli wybiła godzina dwunasta, Fay słyszała bijące dzwony i wiedziała, że późnią się o dwie minuty. Jej twarz pobladła a z ust wysunęły się dwa kły. Wampirzyca wstała i przeciągnęła się.
-Jak ja kurwa nienawidzę tego zielonego stroju.
Poszukała wzrokiem swego ubrania i znalazła je niedbale rzucone na podłogę. Postanowiła jednak się nie przebierać, byłoby to zbyt podejrzane.
"Wpędziłaś nas w kłopoty to teraz się ich pozbądź."
"Już się robi."
Fay zdjęła szybko tunikę i rzuciła ją niedbale na ziemie, poluzowała trochę troki białej koszuli. Żałowała, że nie ma większych piersi, które mogłyby przykuć wzrok strażników. Gdy usłyszała walenie i krzyki podeszła do drzwi i je otworzyła. Uśmiechnęła się do strażnika.
-Panie władzo, po co te krzyki? Proszę, nie mam absolutnie nic do ukrycia. Mogą panowie się swobodnie wszędzie rozejrzeć.
Stanęła tak, żeby nie przeszkadzać w oglądaniu pokoju, ręce splotła z tyłu, tak, żeby materiału koszuli opiął się na jej piersiach. Jedną nogę nieznacznie wysunęła do przodu.
-Ale czemu przeszukujecie pokoje? Ktoś zginął? Ktoś go zamordował?
Mówiła tak jakby ją to autentycznie martwiło i przerażało.
-To straszne. Człowiek człowiekowi wilkiem. Podziwiam panów za odwagę, nie potrafiłabym stanąć przed tak niebezpiecznym człowiekiem.
W jej głosie oprócz strachu było słychać nienaganną dykcje, jakby pochodziła z wyższych warstw społecznych.
-Tylko bestia mogłaby zabić człowieka a potem ukryć się w karczmie pełnej ludzi.
Ciągle paplała jakby tylko w ten sposób mogła sobie poradzić ze strachem.
-Będę bała się tu sama spędzić noc, jeśli ukrywa się morderca.
Starała się wyglądać jak przestraszona i zagubiona dziewczyna.
"Któryś chwyci się na to zobaczysz, dobrze ukryłaś sztylet."
"Jesteś amoralna!"
"I jestem z tego dumna. A jak się żaden nie chwyci to ten minstrel na dole wygląda obiecująco, młody jest na pewno lubi gdy fanki się zachwycają jego poezją."
"I znów zabijesz?"
"Nie. Po co."
 
__________________
[...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...]
Szarlej jest offline