Wątek: Serce Nocy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-11-2008, 19:49   #126
Zak
 
Zak's Avatar
 
Reputacja: 1 Zak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znany
Pierwsze słowa Slvadora wywołały rezygnację na twarzy Valara. Czyżby ta cała wyprawa została skazana na porażkę w momencie, gdy rozstali się z Fillinem? Właściwie co się z nim do cholery dzieje ?! I co się stało z Paks… Przygnębiające było to, że z kompani, która wyruszyła jakiś czas temu z karczmy został tylko on. Czuł, że brzemię tej wyprawy zostało osadzone na jego barkach, nie patrząc na jego zdanie.

-Chociaż... Za cmentarzem jest Mor Paron. Las, stworzony moją ręką. Jest tam pewien Wampir, który myśli, że jest władcą całego tego dobytku. Wyprowadźcie go z błędu i przynieście mi dowód tego, że go... hmmm... "przekonaliście". Miałem zająć się nim w wolnej chwili, ale już od dwóch wieków takiej nie posiadam, więc macie możliwość wykazania się.

Łowca spojrzał na nekromantę z podniesioną ze zdziwienia brwią.
-A mówi się, że kobieta jest zmienna…- pomyślał i natychmiast wyrzucił z głowy te słowa, domyślając się, że ktoś taki jak Salvador potrafi czytać w myślach.

Kiedy skończył mówić ugodził ostrzami Blackera i nowopoznanego towarzysza, którzy zaraz po tym zniknęli. Zanim zdążył coś powiedzieć Renevir doskoczył do swego pana, który opadł bezwładnie na fotel.
Redslinger powstrzymał zbędne myśli, starając się odwrócić od swoją uwagę od minionego zajścia.

-Przeklęty... Druid...- powtórzył cicho Valar, spoglądając na nekromantę.

Po chwili wszystko dookoła zniknęło i w ułamku sekundy krajobraz zmienił się całkowicie, umieszczając mężczyznę w ciemnym i mrocznym lesie. Drzewa sprawiały wrażenie jakby zaraz miały wyrwać swe korzenie z ziemi i zaatakować przybyszów. Dobrze, że był to tylko wybryk wyobraźni… Przynajmniej taką nadzieje miał Valar.

-Ma swoją kryjówkę gdzieś w centrum Mor Paronu. Więcej nie mogę ci pomóc- usłyszał za sobą głos Renevira, który zniknął zaraz po tym jak łowca odwrócił się w jego stronę.

-ehhh… I po raz kolejny wylądowałem w niezłym gównie- zaklną, przypominając sobie podobne scenerie w swoim życiu, gdy oczyszczał las z leśnych demonów.
-A więc, Salvador jest osłabiony…- powiedział do siebie- Dziwne… Tak potężna osoba jak on, nie powinna mieć trudności z przeniesieniem dwójki śmiertelników w dowolne miejsce na świecie… A jednak- zamilkł na chwilę, analizując całe zajście- Nie wiem w jaki sposób, ale musi mieć to jakiś związek z Alaronem- przypomniał sobie słowa nekromanty- Nie ma czasu tworzenie teorii na ten temat- powiedział do siebie rozglądając się dookoła- Centrum lasu to tam, gdzie las miał swój początek- wydedukował i ruszył przed siebie, uważnie oglądając wszystko dookoła, patrząc czy w miarę marszy las staje się gęstszy czy rzadszy, czy drzewa są grubsze i większe czy przeciwnie. Tam gdzie las miał swój początek musi być najbardziej gęsty.

Na wszelki wypadek wyciągnął swoje długie ostrze, które po chwili rozświetliło się jasnym światłem.
 
Zak jest offline