Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-01-2006, 22:47   #39
Glyph
 
Reputacja: 1 Glyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwu
Nathaniel

W oczach chłopaka zagościł błysk. "Rana...ona...zniknęła..." Uśmiechnął się. Ten moment zdawał się być najszczęśliwszy w jego życiu. "To się zdarzyło...coś wysłuchało go" Nie minęła jednak chwila jak z hukiem wrócił do rzeczywistości.
W jednej chwili znowu poczuł się dzieckiem. Pokój zamienił sie w gabinet, dookoła stali rodzice i...lekarz zapisujący coś. "Zaburzenia psychiczne...omamy wzrokowe. Tak to ten sam lekarz, który..." Nie dokończył, nie chciał tego, nie potrafił. Po chwili kolejny obraz. Mała, wymalowana na biało salka, on sam siedzący pośrodku. Sam? I nagle ten głos "Wszystko to wytwór wyobraźni...to nie ma logicznego sensu!...jesteś chory, pozwól sobie pomóc"
Podczas tego Nathaniel wydawał się niespokojny. Zaczął nerwowo chodzić po pokoju, siadał, znowu wstawał, podchodził do drzwi jakby chcąc uciec, znowu wracał... Był oderwany od rzeczywistości, jakby nieobecny.
Głosy przeszłości przybierały coraz bardziej na sile. "Niczego nie ułatwiasz...jeśli będziesz dalej uparty nigdy stąd nie wyjdziesz...NIGDY" To słowo wryło mu się w umysł, nie pozwalając myśleć o niczym innym. Nagle ściany pokoju zaczęły się kurczyć, przytłaczać go. Wyjście zaczęło się oddalać, znikać, chciał je dogonić, zaczął biec. Kilka pierwszych kroków i koniec, potknął się i upadł. Tylko o co? Tu przecież nic nie leży! Leżał bezsilny nie mogąc się podnieść. "To wyobraźnia...sny się nie spełniają"
-Sen. Tak to tylko sen.-zaczął powtarzać najpierw cicho, potem coraz głośniej. -To mi się śni, to nie może być prawdziwe. Zerwał się z podłogi. Kręcąc się w kółko patrzył obłędnym wzrokiem.
-Nie istniejesz-jego wzrok utkwił na Konradzie-zaraz się obudzę i wszystko zniknie, wszystko!...wszystko!. Upadł na kolana. Z jego ust wydobywała się mieszanina różnych słów zlepków, przerywana co chwile rozpaczliwym śmiechem. Całość zaczęła zlewać się w jeden bełkot.
 
Glyph jest offline