Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-11-2008, 17:40   #82
Johan Watherman
Moderator
 
Johan Watherman's Avatar
 
Reputacja: 1 Johan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputację
Asmodeusz już miał wejść do ośrodka, kiedy to zaczepiłeś go. Uśmiechnął się lekko licząc na swoiste nawrócenie. Leniwa sylwetka Morfa pędziła za Tobą. A Francisco wpatrywał się beznamiętnym wzrokiem w błękit nieba. Anioł szarpnął twą dłoń, zgniły pocałunek męskich ust przyprawionych parodią kobiecości spoczął na dłoni.

-Ambustielu, Ambustielu... Formidiel, myślisz, że o nim nie wiem? On też jest jednym z naszych braci, wybierając nas wybierasz jego. Jako jeden pośród wiernych Jehowie będziesz mógł z nim rozmawiać. Nie rozumiesz?

Puścił dłoń, jego ręka przeniosła się w powietrze gestykulując wszędzie i nigdzie, pokazując wszechrzecz i nicość. Francisco dalej obserwował niebo.

-Po zachodzie słońca znajdziesz mnie przy de Vlirgine. Jeśli się zdecydujesz – przybędziesz szybciej niżeli myśl, jak to bywało niegdyś. Jeśli nie – zarówno psy gończe jak i wielka rebelia będą ci nieprzyjazne, kochany. Zachód słońca.

Człowiek zniknął, poszedł przez siebie, albo i nie. Poszedł którąś z dróg. Tymczasem Morf wpatrywał się ślepiami w Ciebie, jakby chciał zakrzyczeć, krzyczeć coś. Asmodeusz wkroczył do ośrodka nie oglądając się za siebie. Tylko rzucił na chodne.

-Tam, gdzie pójdziemy...

Szum wiatru w drzewach wygrał smętną melodie, śpiewy w kościele smęciły dalej...
 
__________________
Otium sine litteris mors est et hominis vivi sepultura.
Johan Watherman jest offline