Karty znowu zaczęły krążyć po stole. Jeden z żandarmów uśmiechnął się pod nosem: - Do majtek powiadasz? - zerknął w swoje karty i uśmiechnął się. - No to dalej młody, pokaż co potrafisz.
Do stojącego hełmu dorzucił hojną ręką stojące przed nim zwitki banknotów. - Równam i podbijam. Ile paczek masz jeszcze w kartonie?
Kid bąknął coś na kształt odpowiedzi. Wcale mu się nie podobał tok licytacji, nie wiedział, czy nie było zbyt wysoko, ale widział, że ma całkiem mocną kartę. Postanowił licytować. - Równam. - Dodał trochę drżącym głosem, wrzucając resztę posiadanych papierosów. Obejrzał się kątem oka na Paula, myśląc czy nie pożyczyć kilka z jego pudełek. Ale Paul siedział znudzony i nie podjął spojrzenia Kida.
Kolejne karty zostały ułożone na stole. Kid już nie licytował, bo nie za bardzo miał czym. Z uwagą obserwował kartę, którą właśnie wykładał krupier. -AS! - Krzyknął jeden z żandarmów, rzucając karty na stół. Nie czekając na pozostałych graczy zaczął pakować zawartość hełmu. Karty leżące na stole mówiły same za siebie. Full, asy na królach...
Kid rzucił karty. W sekundzie uleciało z niego podniecenie zastąpione przez zniechęcenie. Wstał zza stołu i tylko na odchodnym ponowił pytanie: - To powiecie coś na temat tego Oliwy? - Ale tu nie za bardzo jest co mówić, musisz pójść do portu, i obejść wszystkie burdelokanjpy w okolicy. One są tak podłej kategorii, że nawet nazw nie mają. Musisz mieć trochę więcej farta niż w kartach. Powodzenia chłopcze.
__________________ Make love, zabijanie zostaw profesjonalistom.
Jeśli oni mają na sprzączkach napisane "Gott mit uns", to kto jest po naszej stronie? |