Głeboko westchnąwszy, oparł się o ścianę, ignorując chwilowo zbieraninę pozstałą w domku. Szczerze mówiąc losy wszechświata mało go obchodziły, ale od kiedy spalił króla Napluja wraz z jego świtą, okoliczni chłopi nie dawali mu spokoju, zaśmiecając śmierdzącym trupem ogródek. A był już zbyt stary by ich stamtąd wynosić, a tym bardziej myć (jako że domowy smok brudnych miąs nie jadał). Swoją drogą, nie mógł zrozumieć, o co im chodzi - król chciał unosić się z wiatrem, zwiedzać dalekie kraje, więc uleciał, prawda? Pierwszy silniejszy powiew wichru spełnił jego marzenie. A dworzanie bardzo dobrze sprawdzili się jako nawóz dla jego ogrodu różanego. Jednak umysły pospólstwa są niepojete, tak więc wyruszy i uratuje, może ktoś napisze jakąś pieśń i pójdą zapolować na ogry, czy cuś. Co nasuwa pytanie... - Umie tu ktoś może śpiewać? I czy możemy ruszyć tyłki, niedługo może sie tu zrobić bardzo gorąco... |