Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-11-2008, 14:28   #207
Manji
 
Manji's Avatar
 
Reputacja: 1 Manji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnie
Rozdroża prowincji Ayo, terytorium Klanu Kraba; 3 dzień miesiąca Hantei; wiosna, rok 1114, poranek.

Pod koniec ostatniej warty, Bayushi stał gotowy do drogi, jednak pozornie. Wiedział, że Smokowi się śpieszy. W głowie wciąż rozbrzmiewały słowa Katsumaty-sensei: "... w pośpiechu należy działać ostrożnie. Myśl! Jeśli pozwolisz działać tylko swojemu instynktowi zginiesz Manji-kun."

Ubrany był w zbroję, miał przy sobie jedynie miecze, maska zakrywała jedynie górną część twarzy.
- Zastanawiałem się nad formą odpowiedzi na Twoje pytanie, Akito-san. Gdybyśmy byli na dworze to postawiłbyś mnie w sytuacji... niewygodnej. Ale wiem, że nie tylko mogę wam powiedzieć, a nawet powinienem to zrobić. Nie ma co się oszukiwać, zdrajcy przeważają nas doświadczeniem, wyszkoleniem i dodatkowymi zdolnościami nabytymi od zdechłego Oni. Dlatego jeśli byśmy mieli to nieszczęście ich spotkać musimy uciekać najszybciej jak to tylko jest możliwe na dodatek powinniśmy się rozdzielić aby chociaż jeden przeżył. - Ton głosu był wciąż ten sam, umiarkowany i łagodny, tak mówić już przywykł. Nie chciał zabarwiać głosu emocjami obawiając się, że towarzysze mogliby to nad interpretować.

- Uciekać Manji -san? Czy naszym obowiązkiem nie będzie choć próba ich zabicia? Zresztą jakiż użytek będzie gdy przeżyje ten jeden, skoro zdrajcy są już znani? Wolałbym chyba polec wraz z wami niż szukać dla siebie bezpiecznej kryjówki. Ale pozwól, że się nad tym zastanowię.

- Pierwszą powinnością samuraja... - odparł Smok. - Jest wykonanie rozkazu i misji. Naszą misją nie jest ściganie zdrajców. Poza tym, śmierć nie mająca znaczenia, nie przynosi chwały. A taką byłaby nasza śmierć z rąk tych zdrajców... Nasza śmierć, z ich rąk, nie stałaby się żadną przeszkodą dla ich planów.

- Tak Akito-san, mam rozkaz uciekać gdy ich spotkam, a nie będę go mógł wykonać jeśli wy zostaniecie. - Kłamstwo wypłynęło z ust Bayushi z taką samą łatwością jak by to była prawda. - Przypomnij sobie, proszę, powiedzenie wywodzące się z Klanu Kraba: 'uciekaj dzisiaj aby walczyć jutro'. Jeśli zginiemy to na darmo, bo nikt się o tym nie dowie i nikomu nasza śmierć się nie przysłuży. A to byłaby strata dla naszych Daimio, czyż nie?

Na to Krab odparł: - Byłaby to strata, tym bardziej, że mam własne obowiązki które na mnie spoczywają. W takim razie Manji-san trzeba przemyśleć plan i sposób ucieczki, bo gdy spotkamy zdrajców będzie na to za późno i każdy błąd odczujemy o wiele mocniej. Musimy zastanowić się jak się wspólnie odnaleźć i w jakich kierunkach powinna nastąpić ucieczka z wykorzystaniem terenu, umiejętności i możliwości każdego z nas. Nie głupie byłoby zranienie zdrajców lub ich koni, aby spowolnić tempo pościgu.

Próby planowania ucieczki bez jakiej kolwiek wiedzy na temat terenu, okoliczności i własnego stanu przeczyły naukom zawartym w książkach opisujących sposoby prowadzenia wojny, głównie autorstwa rodu Akodo. A tu Krab z taką łatwością przeczy i odrzuca wszystkie nauki. Manji musiał włożyć wysiłek w panowanie nad sobą aby powstrzymać napływającą falę śmiechu, nie byłoby w tym nic złego, jednak obawiał się, że Krab mógłby mylnie ten śmiech zinterpretować.

Fukurou chwilę milczał, nim rzekł.
- Nie wiemy gdzie ich spotkamy, nawet nie wiemy czy się nasze drogi zetkną. I jeśli tak, nie wiemy w jakich okolicznościach. Nie wiemy nawet, czy nas rozpoznają. Układanie teraz planów, przypomina bardziej wróżenie losu z dymu niż strategię... Być może, nasza ucieczka i próby sabotowania wzbudzą w nich tylko czujność, utrudniając pracę łowcom ich ścigającym. Pamiętajcie, iż mądry bushi wie kiedy wyciągnąć katanę z saya, a kiedy nie.

- To ustaliliśmy. Chciałbym jedynie dodać, że miałem bardzo niemiły sen na dzień zanim opuściliśmy twierdzę, do tego dotyczył on zdrajców. Po chwili dodał: - zanim wyruszymy powinniśmy rozgrzać mięśnie i uspokoić umysły. Niebawem wkroczymy na wrogi teren, na który musimy wkroczyć w pełni sił. Słyszałem o pewnym szybkim przejściu, starej drodze przecinającej Shinomen Mori, dlatego przejedziemy przez puszczę albo nie jesteśmy samuraiami.

Bayushi stanął kilka kroków od ogniska, przez kilka oddechów trwał w całkowitym bezruchu. Rozpoczął Drogę Skorpiona poruszając się przy tym bardzo powoli, przecząc tym samym krążącej opinii o szybkości tego stylu. Jednak pod maską, na czole zaczęły pojawiać się pierwsze kropelki potu. Każdy powolny ruch współgrał z wydechem i wdechem.
"...Tak Manji-kun, jeśli już wykonasz poprawnie i powoli całą Drogę Skorpiona, kontrolując ciało w każdym momencie. To wtedy będziesz mógł mówić o sobie, że jesteś szybki."

Gdy zakończył Drogę Skorpiona zwrucił się do przyjaciuł.
- A teraz przyjaciele pokażę wam czego mnie nauczyliście - uśmiechnął się do Fukurou.
Wydobył wakizashi i katanę. Nie raz obserwował Gorojutsu podczas codziennych ćwiczeń, czasem nawet myślał, że Togashi-sensei celowo ćwiczy Drogę Smoka zanim rozpoczynał 'właściwy' trening Kaze. Manji pilnie się przyglądał i po kryjomu powtarzał ruchy. Teraz miał okazję aby być ocenionym i ewentualnie poprawionym, choć nie liczył na to szczególnie miał co innego na celu.
Interesowała go reakcja Smoka, nie koniecznie teraz, ale liczył, że gdy będzie ku temu odpowiedni moment Fukurou-san zada pytanie.

Smok nie zwracał żadnej uwagi na szermierkę Skorpiona. Gdyż uważał treningi za sprawę intymną, sam nigdy nie wykonywał swych treningów przy widowni. W każdym razie nie zabiegał o obecność widzów podczas wykonywania kata. I skoncentrowany na swych ruchach nigdy nie poświęcał uwagi przypadkowym obserwatorom. A choć znał popisywanie się stylami z pobytu z Otosan Uchi, to jednak sam uważał je za nadmiar pychy i polityczne siłowanie się klanów. Drogę Skorpiona znał dobrze, tak samo jak Drogę Żurawia, Feniksa czy Jednorożca czy Kraba. Z przedstawicielami tych stylów zdarzyło mu zderzyć bokeny wiele razy. Młody Skorpion nie był więc w stanie pokazać czegoś, czego by Fukurou nie znał. Na słowną uwagę szermierza, Smok zareagował jedynie roztargnionym drgnieniem głowy. Jego myśli bowiem były dalekie od ocenia naśladownictwa przez Manji jego stylu. Fukurouk rozważał sprawy... z których zapewne, nigdy nie zwierzyłby się towarzyszom.

Rozkładając przybory do ceremoniału parzenia herbaty zwrócił się do swoich towarzyszy: - prosiłbym abyśmy wszyscy wzięli udział w ceremoniale, nasze umysły muszą się zrelaksować. Poza tym rutyna może zabijać, ale tylko leniwych, rutyna, ciągłe powtarzanie to droga do doskonałości.
 
__________________
Świerszcz śpiewa pełen radości,
a jednak żyje krótko.
Lepiej żyć szczęśliwym niż smutnym.

Ostatnio edytowane przez Manji : 20-11-2008 o 01:36.
Manji jest offline