Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-11-2008, 21:59   #512
Krakov
 
Krakov's Avatar
 
Reputacja: 1 Krakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputację
Drow przeczuwał najgorsze zanim jeszcze kapłan zbliżył się do martwej kobiety. Przez następnych kilka chwil obserwował jego kroki mając nadzieję, że jednak tym razem intuicja go zawiodła i wszystko jest w porządku. Niestety...

Krzyk Anzelma potwierdził najgorsze obawy. Nathiel czuł się tak, jakby potężna pięść grzmotnęła go w twarz sprawiając tępy ból i jednocześnie sprawiając, że wszystko nabrało jakiegoś sensu. Jego przeczucie nie wzięło się znikąd. To ten sen... Sen w którym widział... Maureen... to wszystko... "Nie... to niemożliwe..." - myślał mroczny elf powstrzymując się od wydania z siebie okrzyku protestu podobnego do tego, jaki wydobywał się z ust jego towarzysza.

W końcu podszedł bliżej by w milczeniu przyjrzeć się zmaltretowanym zwłokom. "Jak to się mogło stać" powtarzał sobie w myślach. Przecież cały czas stał na warcie. Nikt nie zbliżył się do obozowiska dostatecznie blisko by czujne oczy drowa mogły to zauważyć, a z większej odległości nie można było uczynić czegoś takiego. Magia? A może ten sen... Sen w którym on... NIE. Przecież wtedy to Anzelm pełnił wartę. Później obudził Nathiela a podczas jego warty nie działo się nic podejrzanego. "NIC do dziewięciu piekieł..." Więc w jaki sposób? W jaki sposób...

- Dosyć. Możecie być z siebie dumni.

Tym razem poczuł, że to słowa Phaere go atakowały. Sprawiała wrażenie, że śmierć łowczyni nic jej nie obchodzi, a przy tym miała czelność obwiniać go o to. Jakież to typowe dla przedstawicielek ich rasy... Nie dbać o czyjeś życie... Obwinić mężczyznę... Obrazy ze snu mieszały się w jego głowie z usłyszanym wyraźnie oskarżeniem. Nie ważne czy drowka zarzucała mu "jedynie" to, że nie zachował należytej czujności, czy też wprost obwiniała o śmierć Maureen. Miał tego dość. Jego twarz przybrała bardziej złowrogi wyraz niż komukolwiek z pozostałych było dane widzieć. Zrobił krok w kierunku elfki a jego dłoń spoczęła na rękojeści miecza. Było jasne, że panuje nad sobą resztkami sił i jeśli coś go teraz wyprowadzi z równowagi wybuchnie... A wtedy ani magia ani jej przeklęta bogini nie osłonią jej przed jego furią...
 
__________________
Gdzieś tam, za rzeką, jest łatwiej niż tu. Lecz wolę ten kamień, bo mój.
Ćwierćkrwi Szatan na forumowej emeryturze.
Krakov jest offline