Ambu przymknął oczy i złożył głowę na siedzeniu ławki.
"Jestem głupi. Mam wrażenie, że Uzjel wykorzystuje mnie do swoich własnych celów. I jeszcze ten kamyczek. A może to test? Sprawdza, czy nie złamie mnie ciemność. "
Nie. Przecież już go złamała. Ogień trawił go od środka. Spojrzał na Morfa i podrapał go za uchem. Ten jego zielone ślepia tak go świdrowały. Przysunął się i pocałował czubek łebka zwierzaka. Delikatnie i z uczuciem. Kot bynajmniej nie był uradowany.
- Przepraszam. - uśmiechnął się przepraszająco. Uniósł kamień pod światło. Zachodzące słońce tworzyło przedziwne refleksy w strukturze brylanciku. "No i co ja mam z tym zrobić? Dlaczego Uzjel dał mi coś tak ważnego?"
Westchnął. Pragnął spokoju, a otrzymał w zamian środek bagna. Nasunęło mu się sarkastyczne "Dziękuję", ale stłamsił je. Wyciągnął z kieszeni zapalniczkę. Cieszył się, że nie dano mu jakiegoś pierwszego lepszego plastikowego szmelcu. Zrobiono ją z z jakiejś białej masy, przypadkowo pozlepiana. Ambu przyłożył brylancik do pierwszego zgrubienia masy i wcisnął go delikatnie. Tak, aby wyglądało na całość. I wyglądało. Jak małe trefne szkiełko wciśnięte byle gdzie. Dobrze. Zapalił kolejnego papierosa i schował cudo do kieszeni.
- Musimy iść, bo się spóźnimy. A to nie ładnie. Ale mam dla ciebie niezłą miejscówkę. - wziął Morfa i posadził go sobie na ramieniu. Po czym ruszył w kierunku ośrodka. Nie wiedzieć czemu, świetnie zdawał sobie sprawę, gdzie powinien iść. Zupełnie jak Asmod mówił.
"Ale czy Asmod nie umie czytać w myślach? Jeśli tak, od razu będzie wiedział o spotkaniu z Uzjelem. I skradzionej gwieździe. A może oni sobie po prostu robią ze mnie pośrednika?"
Odrzucił kosmyk włosów z czoła. Kot przemieścił się na ręce - widocznie tu czuł się bezpieczniej. Już mijali kościół - a nawet nie zauważył, jak zdążył przejść cały ten labirynt uliczek. I jak minął wszystkich tych ludzi. "Za dużo myślę."
"Dwa tygodnie tak? Dwa tygodnie. Dwa tygodnie w mroku. Nigdy wcześniej tego nie próbowałem."
Otarł swoje czoło o łeb kota. - Pilnuj mnie Morf, pilnuj abym się nie zatracił. - wyszeptał mu do trójkątnego, lekko nagryzionego ucha.
Już widział de Vlirgin siedzącego nadal na tej samej ławce i tą groteskową sylwetkę Asmoda. Podszedł bliżej. Postawił Morfa na ziemi i zgiął kark przed upadłym archaniołem. - Przyszedłem, mój panie.
__________________ "Women and cats will do as they please, and men and dogs should relax and get used to the idea."
Robert A. Heinlein |