Konrad powtórzył bezwiednie przez suche wargi. -Niebezpieczeństwo.
Nie myślał.
To był tylko kolejny mecz i teraz przyszła pora na działanie.
Podszedł do okna które znajdowało się na frontowej ścianie, delikatnie uchylił firankę i spojrzał na dół.
Okno było uchylone, więc jego twarz smagana była morskim wiatrem. Czuł nieco soli w powietrzu.
Patrząc na zewnątrz spytał sie Marthy: -Nie spodziewałaś się nikogo, prawda?
Tylko z jaką drużyna grają?
Przynajmniej jesteśmy na własnym boisku.
__________________ Mroczna wydawnicza małpa przedstawia Gindie, czyli wydawnictwo fabularnych gier karcianych.
Uuuk. |