Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-11-2008, 15:21   #88
Johan Watherman
Moderator
 
Johan Watherman's Avatar
 
Reputacja: 1 Johan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputację
Miast słońca trwał księżyc, ponuro i z zażenowaniem oświetlając rozbudzone nocne życie miasta. Chichoczące pary, bywalców dyskoteki nocnych klubów oraz zapracowanych pracowników biurowych kończących harówkę. Ta sama ławka stała jakby w ciemności koron drzew, jakby nawet księżyc nie chciał podziwiać posępnego i zlego majestatu tych wydarzeń. Asmodeusz szczerzył się pewnie widząc Twą sylwetkę, z tryumfem i radością. Tymczasem Francisco przeszedł zmianę. Niegdyś szarpany ogniem wewnętrznych uczuć i wyborów, teraz osowiał, posępny. Oczy wlepione w ziemię, zgarbiony i kiwający się. Między palcami lewej dłoni trwała żyleta. Tak kiwał się raz za razem, za każdym oddechem. Gdzieś w oddali ksiądz Maurycy z wielkim trudem powracał z dwójką bezdomnych. Cisze tych chwil i mrok drzew zmącił niby męski, niby kobiecy głos Asmodeusza.

-Witaj. Lecz nie nazywaj mnie panem, to należy się tylko Bogu. Jestem buntownikczkom przeciw innym skrzydlatym jak i Ty, a Ty mi pomagasz.

Grupka psów pogoniła kilka kotów dokarmianych na uboczu przez zakonnicę. Morf zjeżył się niemiłosiernie, lecz nie zagregował, czuł azyl przy Tobie. Burza myśli szarpnęła ciałem, kiedy to tragedia oblicza człowieka dotarła w pełni do Twe jaźni. Ecce Homo jak powiadano.

-Świetnie kochany. Wyruszysz ze mną naprawić kilka błędów przeszłości. Lecz... By stać się moim zausznikiem, by być przydatnym, by być jednym z zauszników Stanaela... Musisz coś zrobić. Liczyłem na Ciebie. Pokładałam wiele lez na Ciebie

Kciuk dotknął policzka człowieka. Miał już od dawna złamaną wolę, jakby dokonał czego straszne. Na ten okrutny dotyk zastygł w miejscu. Powolny ust warg, Twych uszu dobiegł odgłos, jakże dziwny.

-Chryste, panie...

Łza pociekła po nieruchomej twarzy, ostateczna łza. Coś szarpnęło Twym sercem. Po trupach do celu? Żal, żal. Wolą zbawiciela, pana? Zbawiciela od czego? Od Zbuntowanych aniołów czy trudu dnia codziennego? Czy to Jehowa miał zbawiać? Pytania pobrzmiewały wraz z głosem archanioła.

-Jest teraz jak trzcina. Patrz na żyletkę w jego dłoniach. Każ mu to zrobić. Jego poświęcenie będzie poświęceniem za Ciebie...

Francisco nie patrzył na Ciebie, lecz na grunt, na kilka kamyków na ziemi. Za to Asmodeusz z zaciekawieniem przyglądał się Twym postępkom.
 
__________________
Otium sine litteris mors est et hominis vivi sepultura.
Johan Watherman jest offline