Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-11-2008, 11:16   #200
Arango
Banned
 
Reputacja: 1 Arango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodze
Karczma Żyda Moszko/Stepana

-
Waszmość przecież nas chyba na grabarzy nie chcesz kreować - obruszył się pan Leszczyński.
-
Poza tym po starostę najbliższego trza pchnąć wiadomość, by trupy zebrał i wozem do Sanoka zawiózł. Tam głowy rozbójników na rynku trzeba oblatować, by inni pokrzywdzeni przez nich zgłosili się do ratusza - tłumaczył kompanowi biegły w prawie pan Mariusz.

-
Zle się stało, że pan Ankwicz tego człeka ubił, choć po prawdzie to bólu mu zaoszczędził jeno, bo gdyby go kat w swe ręce dostał za sprowadzenie Tatarów męki by czekały. Tylko nam teraz niesporo jechać, kogo by tu...

- Czekaj waść -
palnął się w głowę pan Jaksa - wszak tu wyrostek gdzieś był. Koni po hultajach zostało kilka, wsadzić go na szkapę jaką i pchnąć do pana Wolskiego. Jego samego pewnie we dworze nie zastanie, ale jacyś żołnierze tam są a i pewnie woźny też.

- Racje masz waszmość -
przytaknął pan Leszczyński - woźnego to sprawa głowy oblatować, a pan Wolski znajomy, dobro nie przepadnie jak przy innym mogło by się stać.

Znaleźli w dwa pacierze wyrostka w piwnicy i przykazując mu srogo co i jak ma zrobić porządku nieco uczynili w izbie trupy pod ściana składając. Pacholik ze łzami w oczach dziękował za wybawienie go z tak paskudnej służby, bo uciec chciał już dawno, ale Pogorzelski śmiercią mu i darciem pasów zagroził tedy bał się.

Jedno co uderzyło szlachty, a co od Pawło wyrostka usłyszeli, to to, że w Teleśnicy furta zakryta jest, którą się cichcem hałastra Rosińskiego nocami na dziewki i miód wypuszczała.

Nagrodzony pachołek pomknął do dworca pana starosty dukatem na drogę obdarzony, na Swiatą Przeczystą i Chrysta Zbawiciela przysiągłszy, że nie ucieknie, zresztą po prawdzie to i dobrze mu z oczu patrzyło i można było być pewnym, że drogi nie zagubi.

Zabrali się tedy szlachcice za mieszki i kabzy zbójców. Garść czerwońców przy nich znaleźli oprócz guzów kilku i trzęsienie piękne z kołpaka Pogorzelskiego.





Koni w stajni zostały trzy w jeden dobry bardzo z ośmdziesiatych złotych wart, inflancki, znać Pogorzelskiego i dwa liche, mało warte. Podsypali koniom obroku, wody ze studni naciągnęli i zabrali się kopać.
Nie minęło pacierzy kilka jak i znaleźli garnuszek niewielki, w którym smalcem zalane było kilkadziesiąt dukatów.

Nie mieszkając już puścili się za panem Ankwiczem traktem na Sanok.

Jakoż zoczyli go niedaleko nawet, jak z dragonów jednym od pana Wolskiego rozmawia. Podjechali bliżej.
- Dobra i zła wiadomość pan starosta przesyła. Ludzie Rożyńskiego pobici, ale zdrajca wśród szlachty być musiał co onemu "pułkownikowi" wieści słał, bo uderzyli wcześniej niżby kto przypuszczał. Pobiła ich szlachta co prawda tak, że ledwo świadek klęski uszedł, ale pan Wolski choleryzuje, że nie może na zamek uderzyć póki Judasza wśród szlachty nie wykryje, a pan Niewiarowski, gospodarz nasz lekko postrzelon.

- Tedy prosi nas -
pan Ankwicz kontynuował - byśmy pod Telesnice się posunęli i póki Rożyński bez ludzi cichcem na zamek się dostali. Wartuje tam czterech dragonów, których od kuzyna swego pana chorążego przemyskiego pan starosta wziął pana i za wierność których słowem swoim szlacheckim świadczy.





- Co teraz czynić waszmościowie nam wypada ? - popatrzył na Leszczyńskiego i Gorajskiego pan Ankwicz.
 

Ostatnio edytowane przez Arango : 22-11-2008 o 08:23.
Arango jest offline