Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-11-2008, 16:28   #118
seraph
 
seraph's Avatar
 
Reputacja: 1 seraph jest na bardzo dobrej drodzeseraph jest na bardzo dobrej drodzeseraph jest na bardzo dobrej drodzeseraph jest na bardzo dobrej drodzeseraph jest na bardzo dobrej drodzeseraph jest na bardzo dobrej drodzeseraph jest na bardzo dobrej drodzeseraph jest na bardzo dobrej drodzeseraph jest na bardzo dobrej drodze
Neer Cerbinit wydawał się zamyślony. Kobieta... tego się nie spodziewałem. Do tego strasznie nerwowa. Gdzie jej się tak spieszy, życie jej nie miłe? Do czego ona mogłaby mi się przydać? I dlaczego jest taka blada i szczelnie osłonięta czarnym płaszczem? Nie podoba mi się. Chociaż... może jej wdzięki mogłyby się na coś przydać. Tylko, cholera co mi z niej, skoro nikt tamtych frajerów, jak ich określił Pete nie wyrżnie.

Na korytarzu dały się posłyszeć pijackie przekleństwa, przeplatane z pustym odgłosem uderzanego drewna. Zupełnie takim, jakby ktoś się o nie obijał.
- To tutaj. Wchodzimy. - dało się słyszeć z zza drzwi. Kilka energicznych łupnięć o deski (pewnikiem chęć wykazania się odrobiną kultury dla lokatora) i w środku pojawiło się trzech chłopa. Wyśmienicie, właśnie takich mi trzeba - myślał Neer. Od razu widać, że nie jedną rodzinę pozbawili ojca. W dodatku ich ekwipunek wygląda na bardziej sfatygowany niż mój własny, czyli przycisnęło. I jeszcze lekko podpici. Tak... nie powinno być problemów z przekonaniem ich do zadania.

-Wyśmienicie. Dzisiejszego wieczoru odwiedziło mnie już wiele grup awanturników, ale jestem przekonany, że właśnie wy jesteście tymi, na których czekałem. Nadajecie się idealnie. - rozpoczął odpowiadając na pytanie mężczyzny o ofertę pracy. - Otóż jak się pewnie domyślacie mam dla was zlecenie niebanalne, a dzięki temu tak jak oczekujecie, dobrze płatne. Trzeba będzie przechwycić pewien ładunek, który za kilka dni powinien być transportowany w kierunku Altdorfu. Czy macie napadać ludzi? Ależ skąd. To zwykłe hieny cmentarne, które otrzymały zlecenie wykradnięcia czegoś z pewnego grobowca ważnej persony, mieszczącego się jakieś pół dnia jazdy na południe od Weissbruck. Kojarzycie Weissbruck, prawda? Waszym zadaniem będzie odzyskanie zrabowanych przez nich przedmiotów (należących po prawdzie do rodziny mojego zleceniodawcy) i dostarczenie ich do mnie. Resztą zajmę się sam. Będę na was czekał 2 dni po waszym wyruszeniu we wspomnianym już Weissbrucku. Pieniądze, pieniądze. Wy tylko o jednym. No ale niech będzie. Wstęp mam za sobą. Tak więc: - zamyślił się na chwilę: Ile mogę im dać, żebym wyszedł na swoje bez wysiłku? Dostaję sto pięćdziesiąt, to powiedzmy niech będzie pięćdziesiąt dla mnie. Im wystarczy reszta. To daje dziewięćdziesiąt, czyli piętnaście na głowę, bo przydałaby się trochę większa drużyna. A teraz dostałem piętnaście. Za coś muszę przeżyć te kilka dni, chociaż w Weissbrucku będzie taniej. To teraz mogę im dać dyszkę na potrzebny sprzęt, w końcu czymś ich muszą chyba ubić. Tak... to będzie dobrze, po czym kontynuował: Otrzymacie ode mnie piętnaście karli na głowę po wykonaniu zadania. Tyle, że potrzebne wam będą jeszcze przynajmniej dwie osoby, tak na moje oko, a gwarantuję, że ono myli się rzadko. Teraz mogę wam dać niewielką zaliczkę: ot powiedzmy dziesiątkę na niezbędny ekwipunek i prowiant. O nie moi państwo... nie będziemy się targować. Chociaż... wyglądacie naprawdę profesjonalnie. Dam wam dodatkowo jeszcze dziesięć karli do podziału po wykonaniu zadania.

Z boku dobiegł go dialog pomiędzy jednym z najemników i tą kobietą. Zaraza, że też oni nigdy nie mogą słuchać uważnie kiedy się do nich mówi. A potem pewnie znowu setki pytań. Zauważył też mrugnięcie. Tyle, że wersja podana przez mężczyznę wcale nie była mu na rękę.
- Nie... niestety myli się pan. Ta dama również jest członkiem drużyny. Tyle, że jej rola jest trochę inna. Ale... wszystko to ona powie wam w czasie waszej podróży barką. No bo prawda, nie powiedziałem, że najlepiej dotrzeć tam rzeką. To ode mnie tyle. Wyruszycie jutro, kiedy minie już największy upał. Jaką barką? Popytajcie w dokach. Czy sami nie potraficie niczego przedsięwziąć? Tutaj obiecane pieniądze, jako zaliczka. Tylko lepiej nie zniknijcie z nimi, bo mój pracodawca już ma sposoby na takich, którzy znikają... Pani niech jeszcze chwilę zostanie, omówimy dokładniej szczegóły zadania. Wy możecie poczekać w szynku na dole. Nie zajmie nam to dużo czasu. Żegnam, a raczej do zobaczenia wkrótce.
 

Ostatnio edytowane przez seraph : 21-11-2008 o 16:35.
seraph jest offline