Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 11-11-2008, 21:18   #111
 
Matyjasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Matyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemu
-Jak już nas tak wielu idzie to nie ma sensu tu tkwić.- Zwłaszcza, że wizja śniadania zanikła, dodał w myślach.-Pójdę z wami, właściwe to wszyscy możemy pójść. Co do miecza, jeżeli to będzie konieczne to mogę odstąpić swój oręż. Moją bronią powinny być moje zaklęcia, choć mimo wszystko wolałbym zachować to ostrze. Magia potrafi być nieprzewidywalna i groźna także dla maga.
Thomas wstał od stołu i udał się za niziołkiem. Na targu z pewnością znajdzie coś na śniadanie.
-I weźcie ze sobą swoją broń możliwe, że nie zdążymy tu wrócić przed wyruszeniem w drogę.
 
Matyjasz jest offline  
Stary 11-11-2008, 21:48   #112
 
Petros's Avatar
 
Reputacja: 1 Petros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodze
-Dekaresie widzę, że jesteś pełen obaw co do naszej pracy. Jeśli myślisz, że ja tak lekko to traktuję to jesteś w błędzie. To tylko pozory. Mało wiemy o tej druidycznej nekropolii. Za mało. Nasz pracodawca powiedział nam tyle ile chciał, reszty jak widać musimy się dowiedzieć sami. Może któryś z naszych towarzyszy w "Kudłaczu" będzie wiedział coś więcej.
""Stary Schreiber by się tu przydał. Ten to wiedział co i gdzie szukać.""
Dante idąc obok Dekaresa rozgląda się podziwiając widoki. Raczej niedługo zabawi w stolicy, więc trzeba się napatrzeć póki jest na to czas.
-Ciekawe czy w karczmie mają talabheimską piorunówkę. Słyszałem, że daje niezłego kopa hahaha.
 
Petros jest offline  
Stary 12-11-2008, 02:18   #113
 
Cytryn's Avatar
 
Reputacja: 1 Cytryn jest po prostu świetnyCytryn jest po prostu świetnyCytryn jest po prostu świetnyCytryn jest po prostu świetnyCytryn jest po prostu świetnyCytryn jest po prostu świetnyCytryn jest po prostu świetnyCytryn jest po prostu świetnyCytryn jest po prostu świetnyCytryn jest po prostu świetnyCytryn jest po prostu świetny
- Natłok osób zwracających się nagle do Magnusa lekko go zdziwił, postanowił wpierw odpowiedzieć magowi by dokończyć ich wcześniejszą bardzo ciekawą rozmowę -
- Złote bractwo, kolegium złota, domena metalu… Sporo się o nich swego czasu słyszało, ponoć sam cesarz prosi ich o radę. Zaiste pochlebiasz mi Thomasie takimi porównaniami ale do takich stowarzyszeń trzeba mieć chyba pewne „uzdolnienia”, nie przyjmują tam byle kogo kto ma troszkę technicznej wiedzy. Ja niestety takich talentów nie posiadam i nigdy na ich brak szczególnie nie narzekałem, ale przyznam ze z chęcią przejrzałbym biblioteki i zgłębił wiedzę domeny metalu.
-Żaka zdziwiła obecność przy stole już tylko jednego krasnoluda, ale nie dał po sobie tego poznać –
- Mądrze prawisz panie Barglinie na pewno te rzeczy mogą nam się przydać, a co do wycieczki na targ to jak najbardziej zapraszam. Towarzystwo przyda się zawsze a i dobrą radą się przecież nie pogardzi.
- Wypowiedz Niziołka lekko zmartwiła Magnusa , po wysłuchaniu jej udał się on do pokoju w którym spali, ale po chwili wrócił on z powrotem widocznie rozluźniony –
- A więc jednak pomyliłem się w wycenie towarów i to wychodzi na to że znacznie. Od teraz o ceny jakiekolwiek będę pytał ciebie Durcu. Szczerze przyznam że najbardziej liczyłem na ta kuszę, bo miecz studencki w jako takim znośnym stanie posiadam, a i nóż o który prosiłem możesz wykreślić, bo znalazłem swój który do owego miecza był dołączony. Powinien starczyć do strugania. Przepraszam że wcześniej nie powiedziałem, ale po prostu na śmierć o nim zapomniałem. Jak wspomniałeś zresztą o żywności od Wallendorfa to z tego co sobie przypomniałem to prócz żywności mamy jeszcze załatwione liny i latarnie. Więc je też można wykreślić z listy sprawunków. Zobaczymy ile pieniędzy nam zejdzie na resztę i wtedy zdecydujemy czy coś jeszcze dokupić, 30 karli to w końcu nie tak wcale mało. Tyle że trzeba zauważyć że i nasza wyprawa jest liczna, - tu Magnus rozejrzał się po współtowarzyszach – chociaż już coraz skromniejsza. Tylko pamiętajmy panowie by zostawić trochę błysku na drogę, pieniądze jak wiadomo dużo ułatwiają w podróży, już nawet nie wspominam jak coś nas zatrzyma i będziemy się musieli zatrzymać gdzieś po drodze. Ale o tym pewno wiecie wiecej ode mnie. Ruszajmy więc na targ!
- Gdy usłyszał o zabraniu ze sobą broni, przypiął sobie studencki miecz razem z nożem do pasa, starannie spakował przybory do pisania i księgi, wstał sprawdził jeszcze raz czy wszystko zabrał ze sobą, po czym wyszedł przed karczmę poczekać na resztę. Wychodząc wesoło sobie pogwizdywał.-
 
__________________
I wiedzie nas siedem demonów, co nami się karmią...
Cytryn jest offline  
Stary 12-11-2008, 17:44   #114
 
liego's Avatar
 
Reputacja: 0 liego nie jest zbyt sławny w tych okolicachliego nie jest zbyt sławny w tych okolicachliego nie jest zbyt sławny w tych okolicachliego nie jest zbyt sławny w tych okolicachliego nie jest zbyt sławny w tych okolicach
Zbliżali się już do miasta. Mimo że to nie była pierwsza wizyta Natta w stolicy zawsze był pełen podziwu dla ogromu tej aglomeracji. Nie było to jednak jedyne odczucie jakie mu towarzyszyło, był przygnębiony. Co prawda od śmierci jego przyjaciela Mandira minęło już parę miesięcy ale nie dawało mu to spokoju. Ten czas spędził bardzo intensywnie wykonując zlecenie za zleceniem. Wykonywał właśnie kolejne z takich zleceń gdzie poznał Leo Drink’a, i Giowanmi Finetti’ego. Osoby bardzo różne od niego ale w gruncie rzeczy nie miał powodu by im nie ufać. Nie rozmawiał z nimi za wiele ale może w przyszłości zaprzyjaźnią się. Natt jednak nie był jeszcze na to gotowy.
Po wysłuchaniu nudnej i niewątpliwie wystudiowanej na pamięć tyrady strażnika u bram miasta, z niechęcią oddał swój łuk do zabezpieczenia przed szybkim użyciem. –Jak widzicie jestem strażnikiem i mojej broni nigdy nie zostawiam swej broni.-
Po rozliczeniu ze zleceniodawcami udali się do jakiejś speluny aby trochę odpocząć i ewentualnie znaleźć nowe zlecenie. Po drodze mijali wielu biedaków i pijaków. I pomyśleć że ja też kiedyś tak wyglądałem. Pomyślał z goryczą. Po krótkim odpoczynku i wypiciu paru głębszych, udali się na poszukiwanie pracy dla najemników. Nie musieli długo szukać. W karczmie „Zalany doker” po krótkiej rozmowie z szynkarzem i wręczeniu mu zapłaty za informację dowiedzieli się gdzie szukać zleceniodawcy.
Czym prędzej udali się na wskazane miejsce. Po drodze śmiejąc się i dowcipkując.
 

Ostatnio edytowane przez liego : 14-11-2008 o 19:40.
liego jest offline  
Stary 14-11-2008, 00:56   #115
 
seraph's Avatar
 
Reputacja: 1 seraph jest na bardzo dobrej drodzeseraph jest na bardzo dobrej drodzeseraph jest na bardzo dobrej drodzeseraph jest na bardzo dobrej drodzeseraph jest na bardzo dobrej drodzeseraph jest na bardzo dobrej drodzeseraph jest na bardzo dobrej drodzeseraph jest na bardzo dobrej drodzeseraph jest na bardzo dobrej drodze
Leo oparł się o framugę i uderzył pięścią w odrzwia. Na odpowiedź nie trzeba było długo czekać. Widać karczmarz wskazał im dobry pokój, bo człowiek stojący był dość podobny do tego, który przed niespełna godziną mówił coś o szybkim wzbogaceniu. Oczywiście po tej ilości wypitego alkoholu nawet beznogi żebrak wydałby się mu bez różnicy, ale w pewności utwierdzała go dwójka kompanów stojących obok - przecież trzy osoby nie mogły pomylić się jednocześnie.

-Mooże wejdziemy? Niee wypada rozmawiać ooo interesach naaa kooorytarzu. - powiedział, wpychając jednocześnie towarzyszy do środka, po czym całą swoją siłę włożył w zamknięcie drzwi. Huknęło niemiłosiernie głośno, tumany kurzu wzbiły się z dawno niesprzątanej framugi. W każdym razie cel został osiągnięty - efektowne wejście kompania miała za sobą. Uśmiechnął się lekko.

Giovanni rozpoczął negocjacje oferty i wypytywał o szczegóły. Leo nie interesowały teraz szczegóły, byleby praca była w miarę uczciwa i dobrze płatna, bo koszty życia w stolicy były dużo wyższe niż początkowo sądził. Usiadł na jednym z wolnych taboretów, zrzucając przy tym z niego stertę ubrań. Mam nadzieję, że nie zostanie mi to wzięte za nietakt, ale przecież muszę gdzieś spocząć, co by odzyskać siły. Daleko tu było, i te schody. Myśli kłębiły się w głowie i powodowały coraz większe uderzenia w czaszkę, jakby jakiś krasnoludzki kowal postanowił użyć jej jako kowadła. Ledwo udało mu się zauważyć siedzącą na sienniku szczupłą postać okrytą szczelnie kruczoczarnym płaszczem. Twarz schowana była pod kapturem, ale kilka kosmyków włosów i niewielkie zafalowania materiału wskazywały na kobietę.
- Pani wybaczy, że nie zauważyłem wcześniej. Jestem trochę... eee... chyba to Altdorfskie powietrze tak na mnie działa. Tak... strasznie ono dziwne. Czy też tutaj w sprawie pracy? Przypuszczałem, że potrzeba wojowników....a, już rozumiem, pewnie tamten jest tylko służącym, a zadanie zleca nam pani. Mogę zagwarantować, że trafiła tutaj najlepsza drużyna wojowników w Altdorfie... ba w całym Imprerium nawet. - kończąc wyszczerzył zęby zadowolony z rozwiązania tej trudnej zagadki.
 

Ostatnio edytowane przez seraph : 14-11-2008 o 09:24.
seraph jest offline  
Stary 14-11-2008, 14:32   #116
 
WiedzminBerengar's Avatar
 
Reputacja: 1 WiedzminBerengar nie jest za bardzo znany
Gabrielle oczekiwała odpowiedzi od nieznajomego, jednak ten nie był skory do zwierzania jej się. Trudno, dobrze że nie powiedziałam nic więcej. Ciekawe czy ktoś więcej będzie zainteresowany jego ogłoszeniem. Prawdopodobnie tak, ale lepiej zakładać czarniejszy dla niego scenariusz i okazałoby się że nikt już nie odpowie na jego ofertę pracy. Mniejsze rozczarowanie. Tak więc póki co jestem jego jedyną, co by nie mówić, wspólniczką w tym interesie.

- Widzę że nie spieszno ci z wyjawianiem szczegółów. A to niedobrze. Chyba nie zauważyłeś ale póki co masz tylko mnie, więc wolałabym wiedzieć ciut więcej.

Wzięła krzesło, przystawiła do ściany, lekko z boku, po czym usiadła na nim.

- No, mam tak dalej stać i czekać, aż coś łaskawie powiesz? Czy sobie pójść? Nie mam zamiaru wchodzić w coś o czym nie wiem. A ty nie ułatwiasz mi podjęcia decyzji.

Wtedy właśnie usłyszała pukanie do drzwi, raczej łomot. Po chwili drzwi zwaliły się na podłogę, w drzwiach zaś stanęło trzech drabów, tych samych co widziała z okna. Kiedy jeden z nich się odezwał:
- Słyszeliśmy o pewnej ofercie pracy a my potrzebujemy roboty i mam nadzieje dobrze płatnej.

Nie jest dobrze, pomyślała, oj nie jest. Najemnicy. Tacy to najgorsi. Żadnego szacunku dla życia i ludzi. Nawet i umarli nie zaznają spokoju. Potrafią tylko robić wokół siebie hałas i chaos. Przede wszystkim to drugie. Przypomniała sobie wydarzenie sprzed wielu już lat, jeszcze w jej rodzinnej wiosce, kiedy grupa najemników przybyła w okolice osady. To był ostatni dzień bycia dzieckiem dla niej, a zarazem początek drogi do bycia tym, kim jest obecnie.

Kiedy drugi z nowo przybyłych usiadł na krześle i zaczął rozmawiać z pracodawcą poczuła się niepewnie. Trzeba zawiadomić Magistra Thiessena. I to szybko. Ale może teraz dowiem się czegoś więcej. Skoro mnie nic nie powiedział, może powie to nim.

- Pani wybaczy, że nie zauważyłem wcześniej. Jestem trochę... eee... chyba to Altdorfskie powietrze tak na mnie działa. Tak... strasznie ono dziwne. Czy też tutaj w sprawie pracy? Przypuszczałem, że potrzeba wojowników....a, już rozumiem, pewnie tamten jest tylko służącym, a zadanie zleca nam pani. Mogę zagwarantować, że trafiła tutaj najlepsza drużyna wojowników w Altdorfie... ba w całym Imperium nawet.

Hmm, może by tak to wykorzystać?

-Wszystkiego dowiecie się od niego, ja tylko oceniam waszą przydatność.

Po czym spojrzała na ewentualnego pracodawcę i bezgłośnie nakazała mi milczeć. Oby tylko umiał czytać z warg.
 
WiedzminBerengar jest offline  
Stary 17-11-2008, 21:15   #117
 
Arcagnon's Avatar
 
Reputacja: 1 Arcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumny
Arcagnon przysłuchiwał się rozmowie Thomasa z Magnusem. Patrzył jak rujnuje całą otoczkę tajemniczości budowaną od wielu lat przez magów. Jeszcze śmiał powiedzieć, że to zwykła strzałka... Po komentarzu niziołka mag powiedział:

- Nie, nie, nie... To nie tak jest z magią. Bez obrazy, ale gdyby rzucenie zaklęcia polegało na wypowiedzeniu formułki, pomachaniu rękoma i użyciu byle patyka, to magią zaczęłyby się parać byle łachudry. Magia jest niebezpieczna i ktoś, kto nie ma odpowiednio silnej woli, może sprowadzić nieszczęście nie tylko na siebie, ale i na kogoś z otoczenia. Kolejna rzecz, to to, że ta "strzałka" to nie zwykły kawałek patyka. To komponent, kondensator Mocy, część składowa zaklęcia... Nie jest on konieczny do rzucenia czaru, ale to ułatwia. Szczerze radzę wam - nie zabierajcie się za manipulację Mocą...

Miał nadzieję, że swoim przemówieniem rozwieje wszelkie nadzieje na możliwość rzucenia czaru przez kogokolwiek z kompanii. Oczywiście poza nim i Thomasem. Ale też źle czuł się z tym, że nie ratował sytuacji wcześniej. Mógł przerwać słowotok czarodzieja. Za późno... Teraz już nie będzie mógł nikomu wmówić, że do rzucenia czaru potrzeba krwi wilkołaka zebranej w czasie pełni, na bagnach, którą zbierając trzeba splunąć przez lewe ramię i sypnąć za prawe saletrą. Cała propaganda upadła!
 
Arcagnon jest offline  
Stary 21-11-2008, 16:28   #118
 
seraph's Avatar
 
Reputacja: 1 seraph jest na bardzo dobrej drodzeseraph jest na bardzo dobrej drodzeseraph jest na bardzo dobrej drodzeseraph jest na bardzo dobrej drodzeseraph jest na bardzo dobrej drodzeseraph jest na bardzo dobrej drodzeseraph jest na bardzo dobrej drodzeseraph jest na bardzo dobrej drodzeseraph jest na bardzo dobrej drodze
Neer Cerbinit wydawał się zamyślony. Kobieta... tego się nie spodziewałem. Do tego strasznie nerwowa. Gdzie jej się tak spieszy, życie jej nie miłe? Do czego ona mogłaby mi się przydać? I dlaczego jest taka blada i szczelnie osłonięta czarnym płaszczem? Nie podoba mi się. Chociaż... może jej wdzięki mogłyby się na coś przydać. Tylko, cholera co mi z niej, skoro nikt tamtych frajerów, jak ich określił Pete nie wyrżnie.

Na korytarzu dały się posłyszeć pijackie przekleństwa, przeplatane z pustym odgłosem uderzanego drewna. Zupełnie takim, jakby ktoś się o nie obijał.
- To tutaj. Wchodzimy. - dało się słyszeć z zza drzwi. Kilka energicznych łupnięć o deski (pewnikiem chęć wykazania się odrobiną kultury dla lokatora) i w środku pojawiło się trzech chłopa. Wyśmienicie, właśnie takich mi trzeba - myślał Neer. Od razu widać, że nie jedną rodzinę pozbawili ojca. W dodatku ich ekwipunek wygląda na bardziej sfatygowany niż mój własny, czyli przycisnęło. I jeszcze lekko podpici. Tak... nie powinno być problemów z przekonaniem ich do zadania.

-Wyśmienicie. Dzisiejszego wieczoru odwiedziło mnie już wiele grup awanturników, ale jestem przekonany, że właśnie wy jesteście tymi, na których czekałem. Nadajecie się idealnie. - rozpoczął odpowiadając na pytanie mężczyzny o ofertę pracy. - Otóż jak się pewnie domyślacie mam dla was zlecenie niebanalne, a dzięki temu tak jak oczekujecie, dobrze płatne. Trzeba będzie przechwycić pewien ładunek, który za kilka dni powinien być transportowany w kierunku Altdorfu. Czy macie napadać ludzi? Ależ skąd. To zwykłe hieny cmentarne, które otrzymały zlecenie wykradnięcia czegoś z pewnego grobowca ważnej persony, mieszczącego się jakieś pół dnia jazdy na południe od Weissbruck. Kojarzycie Weissbruck, prawda? Waszym zadaniem będzie odzyskanie zrabowanych przez nich przedmiotów (należących po prawdzie do rodziny mojego zleceniodawcy) i dostarczenie ich do mnie. Resztą zajmę się sam. Będę na was czekał 2 dni po waszym wyruszeniu we wspomnianym już Weissbrucku. Pieniądze, pieniądze. Wy tylko o jednym. No ale niech będzie. Wstęp mam za sobą. Tak więc: - zamyślił się na chwilę: Ile mogę im dać, żebym wyszedł na swoje bez wysiłku? Dostaję sto pięćdziesiąt, to powiedzmy niech będzie pięćdziesiąt dla mnie. Im wystarczy reszta. To daje dziewięćdziesiąt, czyli piętnaście na głowę, bo przydałaby się trochę większa drużyna. A teraz dostałem piętnaście. Za coś muszę przeżyć te kilka dni, chociaż w Weissbrucku będzie taniej. To teraz mogę im dać dyszkę na potrzebny sprzęt, w końcu czymś ich muszą chyba ubić. Tak... to będzie dobrze, po czym kontynuował: Otrzymacie ode mnie piętnaście karli na głowę po wykonaniu zadania. Tyle, że potrzebne wam będą jeszcze przynajmniej dwie osoby, tak na moje oko, a gwarantuję, że ono myli się rzadko. Teraz mogę wam dać niewielką zaliczkę: ot powiedzmy dziesiątkę na niezbędny ekwipunek i prowiant. O nie moi państwo... nie będziemy się targować. Chociaż... wyglądacie naprawdę profesjonalnie. Dam wam dodatkowo jeszcze dziesięć karli do podziału po wykonaniu zadania.

Z boku dobiegł go dialog pomiędzy jednym z najemników i tą kobietą. Zaraza, że też oni nigdy nie mogą słuchać uważnie kiedy się do nich mówi. A potem pewnie znowu setki pytań. Zauważył też mrugnięcie. Tyle, że wersja podana przez mężczyznę wcale nie była mu na rękę.
- Nie... niestety myli się pan. Ta dama również jest członkiem drużyny. Tyle, że jej rola jest trochę inna. Ale... wszystko to ona powie wam w czasie waszej podróży barką. No bo prawda, nie powiedziałem, że najlepiej dotrzeć tam rzeką. To ode mnie tyle. Wyruszycie jutro, kiedy minie już największy upał. Jaką barką? Popytajcie w dokach. Czy sami nie potraficie niczego przedsięwziąć? Tutaj obiecane pieniądze, jako zaliczka. Tylko lepiej nie zniknijcie z nimi, bo mój pracodawca już ma sposoby na takich, którzy znikają... Pani niech jeszcze chwilę zostanie, omówimy dokładniej szczegóły zadania. Wy możecie poczekać w szynku na dole. Nie zajmie nam to dużo czasu. Żegnam, a raczej do zobaczenia wkrótce.
 

Ostatnio edytowane przez seraph : 21-11-2008 o 16:35.
seraph jest offline  
Stary 23-11-2008, 17:32   #119
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację
22 Vorgeheim 2522 K.I. Środek lata. Wieczór Adolf, gdzieś w mieście.

Pokój był urządzony z przepychem oraz z wielki wyrafinowaniem, lecz tego nie mógł docenić „Szczęśliwy długonogi Pete”, dla niego było ważne tylko złoto a tego niezbyt wiele widział w tym pomieszczeniu.
Innych z pewnością zastanowiłby brak okien, lecz nie tego wyjadacza.

- Sądzisz, iż da sobie radę z tą robotą. - odezwała się mężczyzna siedzący w cieniu za biurkiem.

- Z niewielką pomocą tak, ale jak na razie jest to jeden z najbardziej obiecujących kandydatów. – odpowiedział Pete.

- Mało czasu dałeś mu. Roześlij smarkaczy, co się tu pętają w poszukiwaniu kandydatów. Wystarczy, że będą potrafili robić mieczem, niech skierują ich do „Kudłacza”.
- Sie zrobi. – poczym złośliwie się uśmiechnął.

***


22 Vorgeheim 2522 K.I. Środek lata. Wieczór Adolf, „Miedziany Dzban”; „Kudłacz”.

Irin Graverstone był wściekły ostatnia wyprawa przyniosła tylko pustki w sakiewce. Grobowiec, w którym miała się znajdować „Muerte Morte” okazał się pusty jak sakiewka żebraka. Tylko szczury hasały po jego korytarzach. Z ostatnimi groszami udało mu się powrócić do Altdorfu, co i tak w tych czasach należy do nie lada wyczynu. Teraz wyczekiwał tylko na informacje o jakiejś robocie. Wiedział, iż latanie samemu po mieście jest strata czasu, więc najął kilka dzieciaków za błoto, aby wsłuchiwały się uważnie w obwieszczenia. W końcu któryś z tych łapserdaków musi usłyszeć jakąś ciekawą propozycję.
Przeczucia go nie myliły.
Już drugiego dnia wieczorem do knajpy wpadła umorusana dziewczynka i podeszła do niego.

- Jest zlecenie, jakie szukacie, kudłacz pokój trzy.

Irin niedbałym ruchem rzucił dzieciakowi szylinga i szybko wyszedł nie dopijając nawet piwa, które zamówił.
Lecz nic w przyrodzie nie marnuje się.
Dziecko szybko osuszyło kufel mężczyzny.
„Kudłacz” jest dość znaną karczmą więc dotarcie do niej nie zajęło Irinowi wiele czasu.
Szybko odnalazł pokój trzy na piętrze. Za drzwiami usłyszał rozmowę.

- No panowie, więc jak bierzecie, bo nie ma całej nocy a pewnie jeszcze paru ochotników się znajdzie zresztą jest i tak was trochę za mało przydałaby się jeszcze jedna osoba. - Usłyszał zza drzwi. Zapukał poczym wszedł.

***


22 Vorgeheim 2522 K.I. Środek lata. Adolf, noc „Kudłacz”.

Złodziejaszek szybko nakreślił ramy działania najemników. Poczym wyczekująco spojrzał na nich uśmiechając się w międzyczasie na też hałastrę.

„Łatwo będzie ich oszukać, na pierwszy rzut oka widać, iż myślą tylko mięśniami.”

- Skoro już wszystko wiecie to decydujcie się, bo czasu wiele nie ma. – zwrócił się ostrymi słowy do najemników.
- Pani poczekaj chwilę, bo mam jeszcze pewne zadanie dla ciebie.
– po tych słowach odwrócił się jeszcze raz ku najemnikom. – Aha. Jeszcze jedno. Ta Pani będzie wami przewodzić w czasie tego zdania, więc traktujcie ją jak kapitana.

Leo Brink, Natt i Giowanmi cierpieli na jakże typową w takich razach niezborność ruchów. Innymi słowy zataczali się i utrzymanie równowagi stanowiło dla nich trudne zadanie. Zrozumienie zaś, co chce od nich ten chłopaczek niewyglądający zresztą na zamożnego kupca a nawet na jego plenipotenta też sprawiało im wielką trudność. Jednego jednak byli pewni sam koszt przeprawy jest większy niż proponuje ten chłopczyna. Cztery osoby za podróż barka zapłacą, co najmniej dwanaście Karli. Trochę pewnie by się dało stargować ale nie dużo. Toż przewoźnik musi opłacić śluzowe i koszty ich wyżywienia, oraz musi zarobić. Jak do samej zapłaty, nie jest ona taka najgorsza, to jednak zaliczka jest znacznie za mała. Zresztą, co taki gnojek może wiedzieć o podróżowaniu po Imperium, pewnie nigdy nosa za Altdorf wyściubił a zgrywa wielkiego podróżnika. Weissbruck pewnie będzie pewnie najodleglejszym miejscem, w jakim bywał.

- No panowie, więc jak bierzecie, bo nie ma całej nocy a pewnie jeszcze paru ochotników się znajdzie zresztą jest i tak was trochę za mało przydałaby się jeszcze jedna osoba.

Zachrypnięty nieco piskliwy głos zleceniodawcy wdarł się w głowy najemników jak czekanik w dojrzały melon. W tedy też rozległo się pukanie do drzwi poczym otworzyły się.

***


23 Vorgeheim 2522 K.I. Środek lata. Adolf, ranek „Kudłacz”.

Obgadawszy sprawy zakupu łomów i innych niewielkich przedmiotów, o których nie pomyślał kupiec bohaterowie zbierali się już do wyjścia. Na ten moment właśnie do gospody wkroczył Dante z Dekaresem.

***

23 Vorgeheim 2522 K.I. Środek lata. Adolf, ranek Dom Noclegowy Posłańców.

Erica Meyer ostatnimi czasy nie miała szczęścia do zleceń. „Burza chaosu” uczyniła trakty śmiertelnie niebezpiecznymi. Koszty przesyłek wzrosły wiec i usługi posłańców były znaczniej kosztowniejsze. Brakowało jednak chętnych, którzy by za takie ceny ryzykowali przesyłanie informacji czy też niewielkich kosztownych towarów, godząc się na ich stratę w zasadzkach bandytów i stworów chaosu. Ucieszyła się, więc gdy posłaniec przyniósł wiadomość od stałego dobrego klienta kupca Wallendorfa. Wiadomość ustana była krótka.

- Wyprawa do grobowców piętnaście koron plus dziesięć od sta w przedmiotach znalezionych, dodatkowo rola posłańca, jeśli była by konieczna. Stawka za taka odległość piętnaście koron imperialnych. Jeśli jesteś zainteresowana otrzymasz ode mnie pismo, które wręczysz magowi Thomasowi. Jeśli jesteś zainteresowana musisz się stawić na barce „Hildegarada” przed południem. Podróż nią opłacono z góry. Więc jaka jest twoja odpowiedź, co mam przekazać memu panu.

Po tych słowach posłaniec siegnął za pazucę i wyczekujaco spoglądał na dziewczynę.
 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975
Cedryk jest offline  
Stary 24-11-2008, 23:56   #120
 
Grabasssz's Avatar
 
Reputacja: 1 Grabasssz nie jest za bardzo znany
"Widać że Ranald wyjątkowo mi dzisiaj sprzyja" pomyślał Irin wchodząc do pokoju.

Po uważnym rozglądnięciu się po pokoju i ocenieniu liczebności ludzi znajdującym się w nim wszedł pewnym krokiem do środka...

-Witajcie panowie. Jestem Irin Graveston podóżnik, uczony oraz poszukiwacz skarbów we własnej osobie!Przypadkowo usłyszałem waszą rozmowę i wydaje mi się że znalazła się brakująca osoba do waszej drużyny aczkolwiek chciałbym poznać wpierw szczegóły zlecenia bo o zleceniu mowa prawda?

"no sądzę że dadzą się na to nabrać" pomyślał po czym oparł się plecami o ścianę przy drzwiach, którymi dopiero co wszedł i czekał na to co odpowie herszt tej grupy...
 
Grabasssz jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:27.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172