Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-11-2008, 16:46   #2
Zak
 
Zak's Avatar
 
Reputacja: 1 Zak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znany
Pośród grupy stojącej w ruinach świątyni, czekając na pojawienie się Serafin, stał oparty o ścianę białowłosy mężczyzna o niezwykle jasnych, choć podkrążonych i lekko posiniałych od zmęczenia i mrozu oczach. Jego śnieżnobiałe, rozczochrane włosy powiewały swobodnie, przy każdym podmuchu mroźnego powietrza.
Odziany był w długi, sięgający ziemi, ciemny płaszcz, z postawionym kołnierzem, tak, aby choć trochę osłaniał twarz przed zimnem. Pod nim widniała solidna skórzana zbroja, z elementami kolczugi w kilku miejscach. Na korpusie mężczyzny widniał pas biegnący od prawego ranienia, na którym widniały różnej wielkości buteleczki, z szarawą substancją. Na nogach nosił wysokie bytu, zdradzające wiele kilometrów przebytych przez właściciela. Szerokie, czarne spodnie, przy których na wysokości ud widniało po 5 noży, były wpuszczone w buty oraz przytrzymywane przez pas, z dużą, zdobioną klamrą. Nie nosił plecaka, zamiast niego na plecach widniały dwa krótkie miecze, w każdej chwili gotowe do dobycia. Przez lewe ramię miał przewieszoną torbę, w której prawdopodobnie trzymał resztę ekwipunku. Na skrzyżowanych przy piersi rękach założone były skórzane rękawice, nabijane przy kostkach ćwiekami.

Stojąc tak i patrząc na prawdopodobnie przyszłych towarzyszy, Kruk zaczął się zastanawiać, co ich skłoniło, żeby odpowiedzieć na wezwanie Serafin… On sam dokładnie nie wiedział, dlaczego wpakował się w tą całą sytuację. No cóż, nie było sensu szukać winy. Ważne jest to, że jest tutaj i jeżeli chce przeżyć nie może odstąpić od tego zadania.

Zimny powiew spowodował dreszcz na całym ciele mężczyzny.
-„Pieprzona zima… Dawno takiej nie było, a jak przyszła to akurat teraz, kiedy szykuje się przed nami długa wędrówka”.
Narzekając w myślach wyciągnął z torby butelkę wina i pociągnął z niej solidny łyk.

Z rozmyślań wyrwał go dźwięk zbliżających się kroków, które dochodziły zza wyważonych drzwi. Zadowolony, że pracodawca nareszcie się pojawił wyprostował się i podszedł kilka kroków do przejścia. Widok małego chłopca, owiniętego w stare szmaty zamurował go. Spodziewał się kogoś innego.

- Piękna pani Serafin kazała wam to oddać.- powiedział dzieciak, przekazując kopertę Krukowi, którego zdziwienie rosło z każdą chwilą.
Zanim mężczyzna otworzył kopertę, chłopaka już niebyło.

- Co my tu mamy…- powiedział głośno, poczym przeczytał list tak, aby każdy mógł go wyraźnie usłyszeć.
Wzmianka o rywalizującej drużynie zmartwiła go nie na żarty. Teraz powodzenie misji i jego interes zależy od tego, czy on i zgromadzeni towarzysze będą szybsi od innych.

Gdy skończył czytać, wyłożył pierścień na otwartą dłoń i spojrzał na niego.

-„No ładnie, teraz zostałem liderem z przypadku”- pomyślał, po czym zabrał głos- Jak widać zostaliśmy wciągnięci w grę Serafin, w której stawka jest naprawdę wysoka. Zwą mnie Białym Krukiem i jestem łowcą nagród.- przerwał na chwilę, aby złapać oddech- Na początek powinniśmy ustalić kwestię lidera. Jeżeli ktoś czuje, że lepiej sprawdzi się w tej roli niż ja to niech się zgłosi. Uważam, że lepiej rozwiązać to głosowaniem niż później borykać się z problemami i kłótniami- dokończył i rozejrzał się po wszystkich- następnie powinniśmy pomyśleć nad jakiś planem uwolnienia Wyszemira i jak najszybciej go zrealizować. Nie wiem jak wy, ale ja nie mam zamiaru dać się pokonać innej grupie i zapomnieć o dalszej wyprawie.
 
Zak jest offline