- A znasz się dobrze na strzelaniu z moździerza Markus? - Belg zmarszczył brwi - bo jak nie, to możemy narobić więcej szkód niż korzyści.
Lambert był wściekły, wszystko od początku do końca szło nie tak. Katastrofa lotnicza, utrata ładunku, szybkie nadejście Simba, nieudana zasadzka w misji, teraz uszkodzona łódź.
De Werve gniewnym wzrokiem toczył po ścianach szopy i przekrzywionej łodzi. Strach w oczach dzieci i niepewność nie pomagały.
Czuł się jak szczur zagoniony do kąta, spojrzał Halderowi w oczy i odnalazł tam desperację jaką uwolnić może tylko brak wyjścia z beznadziejnej sytuacji.
Czuł to samo.
Zagoniony do kąta szczur rzuca się i gruzie jak wściekły, oni też nie mieli gdzie uciekać i jak bronić się przed atakami. - Plan dobry, przy ataku ponieśli koszmarne straty, a wątpię by to był jakiś spory oddział, bo oni mają w zwyczaju posyłać do ataku wszystkich na raz. Udany atak popędzi im kota. Nie ma gdzie uciekać, trzeba powybijać tych skur.... - urwał zerkając na kobiety i dzieci. - Szykujcie się, nie mamy dużo czasu
Przed wyruszeniem podbiegł do łodzi. - Gdyby nam się nie udało... a los uśmiechnął się do Was, zaopiekujcie się tym - rzucił neseserem na pokład. - albo utopcie w cholerę - mruknął pod nosem.
Przez chwilę w oku błysnęła mu iskierka wesołości. - Niestety nie ma czasu na 'niemieckie' pożegnania. Postaramy się wrócić na sniadanie.
Szybko wrócił do szopy przeładowując Browninga. Spojrzał po zaciętych twarzach i rękach kurczowo zaciśniętych na broni, przez chwile nie miał żadnych wątpliwości że im się uda. - Ruszajmy, pora odstrzelic komuś dupę
Gdy pierwszy z nich przeskakiwał przy brzegu Lambert zerknął na Silvę i Haldera. - Gdzie Dzik i Podkarpacki?
__________________ "Soft kitty, warm kitty, little ball of fur...
Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur." "za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!" |