Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-11-2008, 20:24   #4
Eravier
 
Eravier's Avatar
 
Reputacja: 1 Eravier nie jest za bardzo znanyEravier nie jest za bardzo znanyEravier nie jest za bardzo znanyEravier nie jest za bardzo znanyEravier nie jest za bardzo znanyEravier nie jest za bardzo znany
Isebrin


Po treściwych i krótkich poszukiwaniach nareszcie trafiłem na jakąś ciekawą pracę, coś na czym mogłem zarobić .Może przy okazji jakaś przygoda trafi mnie. W mieście panowała ponura atmosfera, brud, smród i ubóstwo tak bym to określił. Na ulicach szlajały się osoby dziwnej treści, jacyś popaprańcy. Jednak nawet w tym mieście jak i w każdym innym plotki o szybkim zarobku rozchodziły się błyskawicznie. Na każdym kroku widziałem osoby łapczywie spoglądające na moją sakiewkę i złoto w niej, a raczej aktualny jego brak. Który miałem zamiar zmienić rzecz jasna. Choć gdzieniegdzie przechodzili obok mnie ludzie z wyższych sfer, to z daleka było można dostrzec strach w ich oczach, na widok plebsu łażącego po ulicach miasta. Dobrze, że drogę tą umilała mi polityczna rozmowa z Berionem, która przy okazji chyba odstraszała potencjalnych złodziei. Choć właściwie to się ich nie bałem ale szkoda by było mi na nich czasu. W końcu po kilku minutach drogi dobrnąłem do zrujnowanej świątyni Sylibi. Za stanąłem na chwilkę .Hm… zastanowiłem się przez sekundę by przypomnieć sobie wszystkie informacje jakie znam o tym miejscu. Wokół tej ruiny panowały dziwne legendy i historie.




Historia ta owiana jest rąbkiem tajemnicy. Dla wielu ludzi, zwłaszcza w niespokojnych tych i śmiało rzec można trudnych czasach ruiny świątyni Sylibi z jedną tylko myślą się kojarzą, a wcale nie jest ona radosna. A chodzi o bitwę która rozegrała się pod tymi świątynnymi murami przynosząc śmierć i zgliszcza tego miejsca, oraz początkując upadek tegoż miasta. Które o dziwo swego czasu wielkim na potęgę wydawało się być. Mówi się, że była to świątynia chroniąca miasto. Jak było naprawdę nie wie chyba już z żywych nikt. Tak czy inaczej tym razem miało być nie tak jak legendy i słowa ludzkie głosiły, tym razem odwiedziny ruin świątyni Sylibi miały w odróżnieniu od wszystkich legend być wyjątkowe, szczególne, doniosłe. Nigdzie na zewnątrz nie było widać ducha żywego. Jednak gdy wszedłem do ruin świątyni twarzy kilka ujrzałem. Których zlustrować dokładnie nie mogę ponieważ do ruin , psując atmosferę spokoju , wszedł młody chłopak z jakimś listem i rzekł:

- Piękna pani Serafin kazała wam to oddać. - Wręczając go pierwszemu z brzegu śnieżnowłosemu mężczyźnie w długim płaszczu który podpierał się o kawałek ściany która ledwo się jeszcze trzymała. Ja zaś w kącie ruiny stanąłem by wiatr i śnieg mi w twarz nie wiały. Odziany byłem w ciemny długi płaszcz z kapturem. Na brzegu płaszcza owego można dostrzec było pasek biegnący od góry aż po dół płaszcza z niezrozumiałymi runami. Z płaszcza wystawała ciemna czaszka co trochę nie pasowało do całego obrazu tej postaci tak jak by wyrywając się zupełnie z obrazka.




Kto zaś się zbliżył na tyle blisko by twarz spod kaptura zobaczyć ten ujrzał młodego mężczyznę. Emanowała od niego dziwna aura która mogła wręcz wzrok, przyciągać. Mężczyzna owy miał średniej długości zadbane, rozpuszczone, brązowe włosy. Ciemne uwodzące oczy. Ciepłej czerwonej barwy usta i symetryczny nos. Zaś gdyby ktoś zbliżył się jeszcze bliżej dało by się wyczuć rozchodzącą się przyjemną woń. Mężczyzna wydawał się z kimś rozmawiać jednak nikogo w pobliżu widać nie było.




„Piękna pani Serafin ? Hm… to może być ciekawy przypadek. Muszę wyciągnąć tego starucha z celi by ujrzeć tą Serafin i jej twarzyczkę „ – pomyślałem zaraz po słowach dziecka”

Białogłowy wydawał się być trochę zdezorientowany zaistniałą sytuacją. Jednak po chwili spokojnie przeczytał na głos tekst. Po czym wyjął pierścień z koperty i powiedział kilka słów od siebie.

- Ależ słowa. Sprytna pokrętna logika wcześniej gdyby ktoś się domagał bycia Liderem miał by sporą szansę na zostanie nim teraz zaś po tych słowach gdybym rzekł, że chcę nim zostać cała grupa wolała by Ciebie. Bo okazałeś się tak miły i chciałeś rozwiązać tą kwestię głosowaniem. Mimo wszystko zaryzykuję, wydaje mi się że lepiej się spiszę w tej roli. - odparłem bez pardonu.

„ Mimo wszystko białogłowy wydał mi się sprytną i w miarę inteligentną osobą. Nawet z niego ciekawa postać, prawdopodobnie walczy za pomocą tych noży. Co reprezentuje sobą reszta drużyny ? hm... „ rozejrzałem się trochę po ich twarzach.

- Mam na imię Isebrin - Dodałem, tak jak bym w całym tym wywodzie zapomniał się przedstawić.
 

Ostatnio edytowane przez Eravier : 21-11-2008 o 20:48.
Eravier jest offline