Zniechęcony Jimmy wstał od stołu. Podszedł do Paula nie patrząc mu w oczy. Czuł, że nawalił. Nie dbał o papierosy, ale w sumie nie dowiedział się niczego poza dzielnicą, w której należało szukać. - Szkoda czasu chodźmy znaleźć tego żabojada - wisi mi karton fajek...
Nie oglądając się za siebie wsiadł do samochodu. Poczekał aż Paul zabierze go do portu. Gdy dojechali wysiadł zdeterminowany jednak stanął zaraz w miejscu nie bardzo wiedząc od czego zacząć. - Jakieś pomysły panie Finebaum czy tak będziemy chodzić od drzwi do drzwi jak harcerki z ciasteczkiami?... |