Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-11-2008, 22:46   #6
Nimue
 
Nimue's Avatar
 
Reputacja: 1 Nimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputację
Wchodząc do karczmy, wzięła głęboki oddech. Jak zwykle przywitały ją przyjazne uśmiechy biegających po sali kelnerek. To jej jednak nie uspokoiło.
- Co? Znowu nie macie miejsca u siebie? - zagadnęła jedna.
- Nie, tym razem jestem tu prywatnie – odpowiedziała, puszczając oko do rozmówczyni i kierując swe kroki w stronę alkierza.
- Jesteś pewna? – wyraz twarzy dziewki nie wróżył nic dobrego.
- Tak. A co?
- Dziwne towarzy... A nic, nic. Nic mi do tego. - Rzuciła głośno. Kiedy obok niej przechodziła, usłyszała szept : - Nie wiem w co się wplątałaś, ale uważaj.
Wzruszyła ramionami. Przecież właśnie o to chodziło, żeby się wplątać. Zamówiła piwo, by nie siedzieć o suchym pysku. Jak dobrze, że nikt nie wpadł jeszcze na to, by ustanowić coś takiego jak letniość. Roześmiała się do swoich myśli. "Ona – zawsze byłaby nieletnia. Jakież to słodkie. I jakie frustrujące. "
Miała już odejść , unosząc w dłoniach dość ciężki kufel, gdy nagle wpadł jej do głowy pomysł. Szepnęła coś kelnerce. Ta skinęła głową.
Tak jak się spodziewała, w końcu miała ku temu podstawy, alkierz nie był pusty. Jak gdyby nigdy nic, przywitała obecnych lekkim pochyleniem głowy. Nie zwrócili na to uwagi, kodując jedynie dziewczynę z piwem. Ruda, szczupła, przybrana w jasne, ale nie jaskrawe kolory. Ot, podlotek, z zabawnie zadziornymi lokami nieokiełznanej fryzury. Twarz niewinna, postać tchnąca świeżością, u co wrażliwszych wzbudzająca odruchy opiekuńcze. O sroga naiwności pierwszych pozorów! Kiedy jednak usiadła z kuflem przy stole, zauważyła zmarszczenie brwi tu i ówdzie. Była na to przygotowana. Jak zawsze. Czekała, gotowa na atak. Czekała, aż ją wyproszą. Widocznie jednak trafiła na grupę awanturników, którym nic dziwne nie było. Nie doczekała się więc kpiących uwag o dzieciach, które się zaplątały w karczmie. Popijając powoli trunek, obserwowała zebrane towarzystwo.
Rekonesans przerwało oczekiwane od godziny wejście tajemniczej Serafin.
"Nie ma to jak efektowne entree" – pomyślała Absynth, gdy postać kobiety ulotniła się już z karczmy. - "Co teraz? "- nie musiała długo czekać. Krasnolud upajając się swą władzą, rzucił wcale nie bez sensu:
- Nie szukam kochanki – to akurat skwitowała wydęciem warg i nieznacznym prychnięciem.
- Dobra. Nie lubię tego, bo przypomina casting na małżonkę, ale muszę wiedzieć na co was stać. Tylko krótko i na temat. Nie chcę znać waszych życiorysów, ani jak się wabi wasz kotek. Gadajcie, czym się zajmujecie i spadamy stąd.
Co do cholery miała im powiedzieć? Przygryzła wargę. Tu konieczna była współpraca. Na szczęście występ Alemira dał jej trochę czasu na przemyślenia. Kiedy już zabójca skończył swoją prezentację, chrząknęła znacząco. Wszystkie oczy zwróciły się na nią.
Młoda, piętnastoletnia twarz rozluźniła się wyraźnie, oczy powiększyły się znacznie, zawdzięczając ten efekt rozszerzonym do granic możliwości źrenicom brązowych oczu. Krasnolud zaczął drapać się po nosie, Zabójca po ręce, reszta po różnych częściach ciała. Wytrawny obserwator mógłby dostrzec cień przesuwający się po siedzących postaciach...
- To nie muchy... to nie świąd... to ja to sprawiłam... - powiedziała, uśmiechając się tajemniczo. Jej słowom towarzyszył dziwny ruch wokół jej włosów, które same, bez niczyjej pomocy, zawiązały się w kucyka. Zanim zdążyli o cokolwiek zapytać, usługująca dziewczyna postawiła na stole kilka dzbanów piwa.
- Wasze zdrowie – powiedziała Absynth – i wychyliła kufel do dna.
 
__________________
A quoi ça sert d'être sur la terre?
Nimue jest offline