Vanyred
Młody mag zastanawiał się nad trzymanym w dłoniach listem, jego obecność sugerowała porwanie dla okupu. Ale kto na litość Alissayi porywałby dla okupu krenshara?! Elf czytał o tych stworzeniach i wiedział co nieco, na tyle dużo aby wiedzieć że uprowadzenie takiego stwora było trudnym przedsięwzięciem, grożącym poważnymi obrażeniami a nawet śmiercią.
-Milady, powiedział elf gdy jego ciemnoskóry towarzysz przestał na moment podlizywać się klientce-
Czy masz zaufaną osobę która mogłaby odpowiedzieć na nasze pytania dotyczące okoliczności zniknięcia twego pupila? Może ochmistrz, majordomus, główny służący? Pytam gdyż nie chcemy jak przywoływać co chwilę bolesnych wspomnień, a jednak aby odnaleźć Pimpusia potrzebne będą nam informacje. Jednak porywacz lub porywacze mogliby się dowiedzieć, że zadajemy jakieś pytania w tej sprawie a tego powinniśmy unikać. - Mogłabym przysłać zarządcę domu. Lecz niestety najwcześniej jutro.- rzekła po dłuższym zastanowieniu.
-Gdzie zatrzymaliście sie w mieście?-
-Mieszkam w gospodzie "Pod pijanym kozłem" -odpowiedział elf i zobaczył kątem oka zdziwienie na twarzy swego ciemnoskórego "kuzyna" postanowił jednak nie drążyć tematu i skupił się na czytaniu listu po raz kolejny. Jeśli ktoś zadawał sobie tyle trudu aby porwać kota to dlaczego nie odebrał okupu? To było bez sensu o ile to okup jest ważny w tej sprawie a porwanie nie jest jakimś rodzajem dywersji...
Myśli elfa biegły wielotorowo: Krenshar zniknął za to pojawiły się jego obroża i kaganiec, znaczy że Pimpuś mógł gryźć przynajmniej przez chwilę, możliwe więc, że porywacz lub porywacze nie żyją a kocurek pożywia się ich resztkami w jakiejś piwnicy gdzie go trzymano... Równie dobrze mogło chodzić o młodziutkiego krenshara łatwiejszego do ukrycia karmienia i transportu, o co koniecznie trzeba będzie zapytać. Ewentualnie dobry przyjaciel Milady mógł zaaranżować całą sprawę aby jej pieszczoch nie odgryzł jej twarzy pewnego pięknego popołudnia...
Echh najlepiej byłoby rozejrzeć się na miejscu i popytać służbę ale nie ma pewności że któreś ze służących nie jest w sprawę zamieszane, a wręcz jest to niemal pewne. Vanyred, układając w myślach długą listę pytań które zamierzał zadać zarządcy domostwa ich klientki, zastanawiał się również czy jego nowy współpracownik przyda się jakoś w tej sprawie, oprócz robienia wrażenia na zleceniodawczyni...