Argh... - tylko tyle z siebie wydobył na ten widok. Po czym zwrócił się do pół-orka - Tyy... Mam phrośbę... Podejdziemy tera do tego muła, a ty się o niego oprzesz... I groźnie będziesz wyglądał, ook? - Po czym ruszył, podpierając towarzysza ku swojej własności i dwóm wesołkom, psia ich mać... Wołając głosem pełnym dobrych chęci, na ile zdołał je z siebie wykrzesać - Hej, panowie... po co ta kłótnia! - oczywiście lekkiej bełkotliwości nie zdołał się pozbyć... - Wasz spór możżna... Łatwo rozwiązać! Wysztarczy zajrzeć do sakw, właściciel znać bedzie ich zawartoszć! - Na wypadek gdyby naszło ich coś głupiego, postukuje mocno sporym kijaszkiem, po czym "dokuje" Thokka przy mule, co powinno nieco utrudnić manewrowanie zwierzęciem. - Na pszykład ta... - podchodzi i dobiera się do ładunku, oszywiście tam, gdzie schował kuszę - wiecie, co zawieera? - Dla niego to pewnik, że nie wiedzą... Bo i skąd niby? Zresztą, nawet gdyby się domyślali, nie zamierza sobie przerywać. - Otósz to jeszt moja kusza. - Pokazuje zawartość pakunku, po czym napina wspomnianą broń - lekką, myśliwską w gruncie rzeczy kuszę. Co nie oznacza, że nie potrafi zrobić kuku. - I co tam jeszcze jest? Ano, mój bełt. - Wyciąga tenże przedmiot i osadza go w kuszy. - I jak się zapewne domyślacie, to jest mój muł, durne pały! Zmiatać mi stąd, albo żelazem poczęstuję! - Tak się wydarł, że aż mu ślina z ust poszła. Jak się nieco wypije, to w którymś momencie nadchodzi chęć, by łby rozwalać. To jest włąśnie ta chwila, przynajmniej jak dla Somka. Kuszą celuje w bliższego mu delikwenta.
Jeśli zdołają mu skutecznie przeszkodzić gdzies po drodze, to on im skutecznie łby kijem porozwala, o ile mu się uda. No, raczej ich nie pozabija, dobijać nie będzie, uciekających też ścigać niet. Prędzej zadba o to, by padnięte łotry nie zdechły na bruku (jak już sobie trochę powalczy, to mu pewnie rozsądek wróci). Jeśli któryś zdecyduje się spróbować szczęścia gdy już ma w łapie kuszę, Somek z niej nie wystrzeli, za to odrzuciwszy wzmiankowaną broń, chwyci za kij, lub w ostateczności za nóż. Jeśli pojawi się straż - cóż, zna zawartość sakw i tak bedzie argumentował. Szczególnie, że gdzieś tam powinny tkwić zapiski zrobione jego ręką. A muł ma na imię Kufel. O. |