Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-11-2008, 14:08   #4
Someirhle
 
Someirhle's Avatar
 
Reputacja: 1 Someirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputację
Idziemy. O ile ktoś wie w którą stronę.- Magiczna wiedza wirująca mu w głowie ("Cholerna karuzela" jak zwykł o niej myśleć) podpowiadała mu, że nie wie nikt. Normalne w takim przypadku. Oczywiście mogliby wyruszyć po mapę, czy przewodnika, uratować go z zachłannych łapek miejscowych [kobiet niezamężnych o nieciężkich obyczajach], uratować jakąs wiochę, spalić jakiegoś tyrana - dziś jednak nie miał humoru na wycieczki krajoznawcze. Tak więc...
- Posłużymy się magią! - Magowie lubią wynajdywać najdrobniejsze powody by używać magii. To jedna z cech, która czyni ich magami. A zagu-lagu, znając życie, zaczyna się za zakrętem. Co nie przeszkadza Mathowi rozłożyć szeroko ramiona, wyśpiewać niezrozumiałą inkantację (tak naprawdę są to pomieszane słowa pochodzące z pierwszego języka opisujące karmienie zwierzaków domowych, z domieszką instrukcji na temat wypieku domowego chlebka... cóż, ważne że działa) i wykonać jeszcze parę dziwnych ruchów łapami, po których z długich, obszernych rekawów jego szat, poczyna wylewać się rój małych, ognistych pajączków, które rozbiegają się wkoło, przypalając wkoło podłoge, tak iż powstają na niej ciemne smugi. Math pozowstawia na chwilę tę bieganinę , i zwraca się do towarzyszy
- Odprawimy teraz potężny rytuał, którego nauczył mnie gość z innego wymiaru istnienia!- Odpowiednio zachęcony gorejącymi węglami. Krzyczał, jako że przy każdym potężnym zaklęciu należy wrzeszczeć. Nawet gdy nic cię nie zagłusza. Cześć tradycji. Z jakiejś ukrytej kieszonki wśród szat, wyciagnął nagle tuzin białych rurek, wypełnionych czymś nieokreślonym. Były to magiczne (a jakże) patyczki które podkradł szamanowi plemienia Dymków.
- Chodźcie tu, i weźcie po jednym! Musicie je wziąć do ust, jeden koniec wystaje, drugi w zębach! - W tym czasie krzątanina pod ich stopami powoli ustawała, widać już było wyraźnie tworzący się splątany kolisty wzór, z wpisanymi wokół dziwnymi słowami... "W niedziele i święta" głosił jeden z nich, inny zaś "Samstag", a także "Metro" czy "Bus Stop" była ich niepoliczona ilość, poprzecinana niezrozumiałymi ciągami cyfr, np. 8 00 09 18 27 36 46 52 itp. W środku widniał wielki, jaśniejący napis "PRZYSTANEK" i drobnym druczkiem "opóźnienie 0-1 min" To wszystko płonęło ognistym blaskiem, zupełnie niepotrzebnym ale efekciarksim. Poza tym rokowało to nadzieje, iż z chatki pozostanie tylko popiół, co przywołało na usta maga wesoły uśmiech. Sam już wcisnął sobie patyczka, co wyglądało dziwnie i sprawiało że wrzeszczal ciut niewyraźnie. - Stańcie wewnątrz kręgu!- Małe pajeczaki zdołały w tym czasie ukończyć robotę, po czym ruszyły w świat, by palic i fajczyć cokolwiek im stanie na drodze. Pozostawiły po sobie zgrabną elipsę - nie były dobre z geometrii, bo jeszcze nie wynaleziono szkół publicznych. Bywa. - I pospieszcie się, domek zaczyna się jakby tlić! Mamy mało czasu! - po czym rozpoczyna rytuał drąc się jeszcze głośniej-
O, Wielki Demonie Komunikacji, przyślij swojego sługe Bil'e'tta, by za pomocą mrocznych swych sztuk wysłał nas w podróż na jednej z Bestii Zagłady, których imienia znam, i tu wymieniam byś ugiął się pod mą wiedzą: Au'tottbus, Taxier...- i tu nastę puje długi ciąg niezrozumiałych nazw, w czasie których Math wyrzuca na środek kręgu parę monet, o dziwnych nominałach - po jednej na każdego z nich. Po czym nagle wszystko urywa się, zalega cisza przerywana odległymi, ciężkimi uderzeniami. żaden dźwięk nie jest w stanie jej przerwać - jak coś mówią, to mogą tylko jadaczki otwierać. Z kręgu zaś nie da się już wyjść. Po równo 60 uderzeniach, nawet te ustają, zaś mag szepce cicho, jako że znów rozchodzą się dźwięki
-Nadszedł czas, by zapłonęły...- tak też się dzieje - patyczki w poczynają się zarzyć. Zaciąga się dymem, mówiąc głośniej- Kurde, znowu się spóźnia, to se przynajmniej zapalę. - Błyszczącymi szaleństwem oczyma oczekuje efektu zaklęcia. Oczywiście moze się zdarzyć, że któryś z nich zostanie pożarty - tu spogląda na towarzyszy z wrednym uśmieszkiem - ale to mu nie przeszkadza. Szalonych magów zaś demony nie tykają, nawet one nie są tak głupie by zaryzykowac TAKI posiłek. Mógłby im zaszkodzić.
 
Someirhle jest offline