Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-11-2008, 22:13   #8
merill
 
merill's Avatar
 
Reputacja: 1 merill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputację
Almirith - fioletowi

Almirith przemierzał lekkim krokiem zachlapane ulice Miasta Ośmiu Węży. Zima nie oszczędzała tej metropolii… rozmokła od śniegu ziemia, tworzyła nieprzyjemną zimną breję, a wiejący chłodny wiatr wdzierał się wszędzie. Uliczki były, wąskie i kręte, przynajmniej w tej dzielnicy… dzielnicy Żebraków, pełne mend różnego autoramentu i moderunku. Od żebraków i pospolitych pijaków po bandziorów.

Stopy elfa odziane w skórzane wysokie buty zręcznie omijały błotniste kałuże. W jego ruchach znać było wielką zręczność… ale też szermierskie wyszkolenie… poruszał się płynnie, ale oszczędnie i pewnie. Silny wiatr łomotał jego ciemnozielonym płaszczem, a spod opończy, można było zauważyć nie raz i nie dwa, kawałek emaliowanej na zielono kolczugi. Piękna elfia robota, o małych, misternych kółeczkach, stanowiła idealny kompromis między ochroną ciała a swobodą ruchów, tak ważną dla każdego wojownika.


*****

Twarz elfa była skupiona, jakby spięta. Ciemne, prawie kruczoczarne włosy opadały mu na ramiona… a oczy z prawie, że błękitnymi tęczówkami tchnęły zimnem i determinacją. Nikt nie zwracał uwagi na idącego Almiritha, miasto było jednym z największych w Imperium, wiele ras i narodów je odwiedzało i zamieszkiwało, a przed zimą liczba jego mieszkańców zawsze wzrastała, bo wędrowcy chcieli przeczekać mróz i zamiecie za murami miasta. Tego roku jednak smagane wichrami pustkowia zdawały się być bezpieczniejsze niż metropolia. Susza zniszczyła część upraw latem… a teraz zimą, ledwie na jej półmetku spichlerze miejskie zaczynały świecić pustkami, co rusz wybuchały zamieszki w biedniejszych dzielnicach… codziennie rano straże miejskie musiały zbierać z ulic zwłoki ludzi umierających z głodu, zimna, czy zwyczajnie zamordowanych dla zysku.

Mimo to miasto żyło… żyło i tętniło swoimi legendami, plotkami i wydarzeniami. Wrzało w nim jak w ulu, ludzie i nie ludzie pędzili za swoimi sprawami… elfa zawsze zdumiewał dynamizm ludzkiej rasy… on sam licząc sobie już wiosen sto dziesięć, wedle wieku swej rasy był młodzieńcem, który dopiero wkroczył na ścieżkę dorosłości.

„Niegdyś Trzeci Kapitan Straży, Mistrz Miecza Zakonu Srebrnych Lwów… a teraz?”- pomyślał z goryczą. „Wygnaniec… pozbawiony honoru… wyklęty za … zaniedbanie obowiązków… za to, że nie zdążył oddać życia przed swoim władcą…” to właśnie takie wspomnienia sprawiały, że wyraz jego twarzy stawał się kamienną maską. „Splamiony honor to dla Srebrnego Lwa największa hańba…”

*****


Łatwo zlokalizował wspomnianą we wiciach karczmę. Na końcu najpodlejszej uliczki w całym ogromnym mieście odrapany szyld i takież same drzwi mówiły wszystko o standardzie lokalu. Choć miało to swoją zaletę, nawet książęca straż nie zapuszczała się w tę okolicę, czyli ta karczma była idealnym miejscem do planowania czegoś nie do końca zgodnego z prawem. Otwarł szeroko drewniane odrzwia… w nozdrza uderzył go odór potu, brudu, przypalonego mięsa, kiepskiego piwa i uryny. Wszedł do środka ignorując ciekawskie spojrzenia co poniektórych bywalców. Położył znacząco dłoń na rękojeści jednego ze swoich sejmitarów, a ciekawskie spojrzenia znajdowały sobie inne obiekty zainteresowania, niemalże natychmiast.

Podszedł do stolika przy którym Białowłosa zebrała wszystkich chętnych. Usiadł na ławie, tuż obok jakiejś kobiety o urzekającej aparycji podlotka, jednak nie kobiety były mu teraz w głowie. Uważnie wsłuchiwał się w przemowę Serafin. Spoglądał na jej harmonijną twarz i lustrował jej mimikę i intonację głosu. Od razu wyczuł, że ma do czynienia z kobietą o wielkiej wiedzy i doświadczeniu, co niekoniecznie musiało być dla nich dobre. „Ona wie więcej, niż nam powiedziała” – pomyślał, nie dzieląc się na razie tą refleksją z resztą zespołu.

Określiła szybko i jasno warunki, a także korzyści jakie z tego odniosą. Krótki i treściwie… lakonicznie wręcz. Zostawiła ich samych bez pożegnania.

Jako pierwszy zabrał głos ich mianowany przez Serafin „przywódca”

- Jeśli jednak chcecie wyruszyć do tej Krainy Bogów, dobrze by było, gdybyśmy zaczęli współpracować - rzekł. - Oczywiście, nasze drogi rozejdą się później, więc mam nadzieję, że taki układ będzie korzystny dla was i dla mnie i że wytrzymacie ze sobą. Jestem Halaz z rodu Utain, będę waszym liderem, co oznacza, że odpowiadam za was. Będzie to się wiązało również... z niemiłymi konsekwencjami w przypadku jakiegokolwiek błędnego ruchu z waszej strony. Oczywiście w razie mojej porażki, jestem gotów przyjąć odpowiednią karę... Ponadto liczę, że nie będę musiał - jak to powiedziała ta kobieta - rozwiązywać między wami sporów. Czym się specjalizujecie? Musimy przyjąć pewien plan. Ja jestem druidem i początkującym czarodziejem w dziedzinie czarnej magii.

Almirith odetchnął z ulgą, szczerze mówiąc spodziewał się, że ich lider okaże się bucem, bez wyobraźni i pomysłów. Elf skrzywił się słysząc słowa o „czarnej magii”… jako przedstawiciel najstarszej rasy… miał z nią styczność i szanował ją, nigdy jednak nie potrafił zrozumieć ludzi, którzy plugawili Sztukę… wykorzystując ją w swych mrocznych rytuałach.

-Mam na imię Herażtin. Niektórzy z was być może o mnie słyszeli. Inni nie, to bez znaczenia. Pomogę wam, możecie liczyć na me umiejętności. – Niski i chrapliwy głos gnoma wyrwał go z rozmyślań… przyjrzał mu się dokładnie… choć jego oblicze było przysłonięte naciągniętą mocno czapkom. „Niemożliwe…podziemny gnom… na powierzchni…” – każdy Srebrny Lew przechodził gruntowną edukację… także dotyczącą istot zamieszkujących Imperium. Nigdy nie widział żadnego przedstawiciela tej rzadkiej i tajemniczej rasy… nawet zapiski w Królewskiej Bibliotece Evermeet były bardzo enigmatyczne.

„Prastara rasa, żyjąca pod ziemią… wielcy mistrzowie kamieniarstwa i budownictwa. Nieufni ale bardzo twardzi i uczciwi…” – takie fragmenty zapamiętał z nauk.

Almirith poczekał, aż gnom skończy i sam odezwał się słowami:

- Jestem Almirith… tyle Wam wystarczy… reszta mojego nazwiska jest nieprzekładalna na język wspólny, chyba, że ktoś z obecnych włada mową mojego ludu? Zadanie czeka nas nie łatwe… Ta kobieta, ona nie powiedziała nam wszystkiego, tego jestem pewien, miejmy nadzieję, że to czego nam nie powiedziała nie zagrozi powodzeniu naszej misji, albo co gorsza życiu któregoś z nas. Dwa dni to bardzo mało, na tak karkołomne zadanie… ale chyba nie mamy wyboru? Poza tym mamy konkurencję… - przerwał na chwilę obserwując twarze pozostałych. - Halaz, słusznie powiedział, że musimy przedstawić swoje umiejętności. Mój przedmówca…szanowny Herażtin – tu skłonił się ku postaci gnoma – na pewno zainteresuje się podziemiami Wieży Czterech Węży… i myślę, że nie skłamię, ale nie ma wśród nas nikogo, kto zrobił by to lepiej niż on. Ja mogę ofiarować na służbę moje dwa ostrza… jestem wojownikiem, szermierzem, fechmistrzem, jak kto woli nazywać. Wojna to moja domena, taktyka… i walka. Jeśli przyjdzie do starcia zbrojnego, mnie tam nie zabraknie, to mogę wam obiecać. Dwa dni to bardzo mało… myślę, że powinniśmy zacząć od zdobycia jak największej ilości informacji dotyczących Wieży? Każdy z nas ma jakieś talenty, które może w tym celu wykorzystać… idąc do karczmy widziałem list rekrutacyjny do Straży Więziennej… myślę, że z moimi umiejętnościami mógłbym się dostać w szeregi Straży… Tyle mojego zdania… a Wy? Co proponujecie? Co możecie zrobić? I jeszcze jedno, jeśli mielibyśmy się rozdzielić, trzeba ustalić miejsce gdzie, będziemy się spotykać.

Elf zamilkł, czekając na reakcję towarzyszy i ich deklaracje.
 
__________________
Czekamy ciebie, ty odwieczny wrogu, morderco krwawy tłumu naszych braci, Czekamy ciebie, nie żeby zapłacić, lecz chlebem witać na rodzinnym progu. Żebyś ty wiedział nienawistny zbawco, jakiej ci śmierci życzymy w podzięce i jak bezsilnie zaciskamy ręce pomocy prosząc, podstępny oprawco. GG:11844451

Ostatnio edytowane przez merill : 23-11-2008 o 01:20.
merill jest offline