Siedzieli wszyscy wokół usypanego ze świeżej ziemi kopczyka. Przykryli go dodatkowo darnią i przysypali liściem… nie chcieli by ktokolwiek zbezcześcił miejsce ostatniego spoczynku Starego.
Steki powoli dochodziły na prowizorycznym grillu zrobionym z wózka z supermarketu… smakowita woń mięsa zaczęła rozchodzić się po obozowisku.
Tyskie właśnie rozlewał ostatnią kolejkę spirytusu. Wszyscy siedzieli w ciszy….
Rumun próbował zanucić, jedną ze smutnych pieśni
Starego, ale przestał po krótkiej chwili.
- Wszyscy daliśmy dupy, kurwa mać!!! – podniesionym głosem powiedział
Jack. –
Wszyscy kurwa mać, jak jeden. Każdy z nas zapomniał, że to nie pieprzony piknik, tylko wojna. Pamiętasz Tyskie ten film o którym nam opowiadałeś? „Psy wojny”, czy jakoś tak było? My też musimy zostać takimi psami… bo jak nie to będziemy kundlami, które pogoni banda byle drechów z kałachami. - Musimy ruszyć dupy. AJ ty jako pilot znasz się na nawigacji najlepiej z nasz wszystkich. Bierzesz mapy,od tej chwili to Ty nas prowadzisz. Pomysł z przebraniem jest całkiem niezły, niech każdy ściągnie coś sobie z jakiegoś trupa, choć jak pokażemy się w wiosce z bronią to i tak możemy sobie na czołach wymalować „DEZERTERZY”, więc czy przebieranki mają sens? Ja tam swoich insygnia nie oddam temu świrowi. – powiedział
Ortega odpinając blachę z oznakami 75 regimentu.
-
Do wioski po mapę pójdziemy wszyscy, ale gadał będzie Rumun i ewentualnie Tyskie. Reszta niech ma oczy nawet na dupie. Zrozumiano? To się Ciebie też tyczy cholerny Hitler Jugend, jak Ci się nie podoba, że Ci metys rozkazuje to droga wolna możesz odejść… tylko, że marnie Cię widzę, radzącego sobie samemu. Musimy się z tego wyrwać… wszyscy… dopóki nie uciekniemy, będziemy jak pieprzony Harrisom Ford w „Ściganym”, zdani tylko na siebie. Idziemy do miasta o którym wspominał Stary, stamtąd zawsze jest bliżej by uciec od cholernej wojny niż tutaj. Na miejscu będziemy myśleć dalej. - Billy weź radiostację i nasłuchuj, może jajogłowi powiedzą coś co się nam
przyda?
Jack nie chciał tego robić, ale wiedział, że musi. Siedzenie na dupie i pierdzenie bąków nigdzie ich nie zaprowadzi… a on musiał nimi wstrząsnąć i zrobił to najlepiej jak potrafił… niczym najgorszy sierżant z Ranger School w Forcie Bragg.
[media]http://youtube.com/watch?v=RluuIpMIsAE[/media]