Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-11-2008, 00:41   #9
Krakov
 
Krakov's Avatar
 
Reputacja: 1 Krakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputację
Brago Ustinov - Fioletowi

Miał jeszcze dużo czasu. Wystarczająco wiele by przejść się nieco krętymi uliczkami Miasta Ośmiu Węży. Brago obserwował wszystko i wszystkich krocząc wyuczoną przed laty ścieżką cieni, która pozwalała mu pozostać niemal niezauważonym. Jego smukła sylwetkę przed przejmującym chłodem i wiatrem chronił prosty, choć solidny płaszcz oraz znajdujący się na nim plecak zawierający kilka najpotrzebniejszych mu przedmiotów. Mężczyzna przestał już nawet sarkać na tę przeklętą zimę, doceniając nawet jej pozytywne aspekty. Gdyby nie niska temperatura smród wszechobecnego rozkładu byłby pewnie nie do zniesienia. Początkowo zastanawiał się jeszcze jak to możliwe, że podczas swego życia odwiedził tak wiele różnych miast a nigdy nie zawitał do tego miejsca. Spoglądając na rynsztoki niemal przepełnione zwłokami i brudne uliczki zaludnione przez nędzarzy i najgorszego rodzaju szumowiny szybko znalazł odpowiedź. Nie było tu zbyt wielu ludzi, którymi powinien się interesować z racji swego fachu, a poza tym śmierć i tak zbierała swe żniwo każdego mroźnego dnia i nocy. Skrytobójca nie był tu potrzebny...

W końcu, stwierdzając, że widział już dość jak na pierwszy raz, udał się na wyznaczone przez Serafin miejsce spotkania. Bez trudu odnalazł obskurną knajpę na krańcu Ulicy Żebraków. Budynek nie wyglądał zbyt zachęcająco nawet jak na standardy dzielnicy. Mężczyzna przywykł do nieco lepszych lokali, a w miejscach takich jak to bywał tylko wtedy gdy było to bezwzględnie konieczne dla dobra jego sprawy. Niestety wszystko wskazywało na to, że tym razem ta "przyjemność" go nie ominie.

Pewnym, choć niezwykle cichym krokiem przestąpił próg obmierzłego przybytku. Natychmiast uderzyła go woń napitku, który w tym miejscu uchodzi zapewne za piwo, przemieszana z wszelkiego rodzaju odorami jakie mogły pochodzić z ludzkiego ciała. Tłok był na tyle duży, że nikt praktycznie nie zwracał uwagi na wysoką, szczupłą postać, która wciąż ukrywała swą twarz pod kapturem. Z resztą, rozglądając się po sali szybko doszedł do wniosku, że nie jest tutaj najdziwniejszym osobnikiem. Przechodząc nad tym do porządku dziennego ruszył przed siebie, przedzierając się systematycznie przez kolejne grupki klientów, nierzadko wywołując pomruki niezadowolenia. W końcu, w gąszczu twarzy udało mu się odnaleźć tę której szukał, a może raczej to ona odnalazła jego i kiwnięciem głowy zaprosiła go do stolika. Nie miał pojęcia w jaki sposób Białowłosa go rozpoznała, jednak nie dziwiło go to już tak jak kiedyś. Pracował dla niej już parę razy i choć niewiele się o niej przez ten czas dowiedział, rozumiał doskonale, że posiada rozliczne talenty.

Brago zbliżył się w końcu do stolika i bez słowa zajął jedno z wolnych miejsc. Później, wsłuchując się w słowa Serafin lustrował dokładnie twarze pozostałych.

Kraina Bogów... Coś mu to mówiło, jednak nie mógł sobie przypomnieć żadnych szczegółów. Istotnym było natomiast coś innego. Coś, o czym wiedział z resztą już wcześniej. Czekały na niego pokaźne łupy oraz, co w tym momencie było dla niego jeszcze ważniejsze - nie mniejsze wyzwania. Sam fakt, że się z nim skontaktowała świadczył o tym, że szykuje się coś poważnego. Teraz zaś okazało się jeszcze, że na wyprawę wyruszy cała drużyna. "Zdaje się, że chętnych jest więcej niż wolnych etatów, stąd te małe zawody" - myślał pamiętając o wspomnianej "konkurencji".

Najgorszym było chyba to, że koniecznym stanie się praca zespołowa. Mężczyźnie, który niemal od zawsze pracował sam, wydawało się to więcej niż trudnym do zaakceptowania. W dodatku Białowłosa wybrała im lidera w osobie jakiejś zwierzopodobnej istoty, jakiej nigdy wcześniej nie widział nawet na oczy. Pięknie, po prostu pięknie.

W końcu ich mocodawczyni, uznając najwyraźniej, że powiedziała już wszystko co powinni wiedzieć odwróciła się i bez słowa odeszła pozostawiając ich samymi sobie. Nadszedł czas, by dowiedzieć się kto jest kim oraz jak ma wyglądać ta cała "współpraca". Skrytobójca nie spieszył się z zabieraniem głosu. Pchanie się przed szereg zdecydowanie nie leżało w jego naturze. Wciąż ukrywając swą twarz pod fałdami kaptura przysłuchiwał się słowom kolejnych osobników, a w jego umyśle powstawały zalążki zdania na temat każdego z nich.

Najpierw odezwał się lider. Z jednym spośród jego zdań Brago całkowicie się zgadzał - mogli go słuchać albo nie. Nie spodobały mu się natomiast to, co mówił o konsekwencjach i ta niesubtelna groźba w ich tle. No i, jak się okazało, był druidem. "Tak... druid - przywódca, to właśnie to czego potrzebujemy" - pomyślał z przekąsem.

Później przemówiła zgarbiona postać, przypominająca nieco gnoma - druga po Halazie istota, której gatunku nie potrafił do końca określić. Malec przedstawił się krótko i zaoferował swe usługi, nie racząc nikogo informacją czym się dokładnie trudni. Świetnie...

Jako trzeci przedstawił się elf Almirith. Brago od razu rozpoznał w nim fechmistrza. Nie tylko poruszał się w szczególny sposób, ale i otaczała go specyficzna aura. Najważniejsze jednak, że wypowiadał się bardzo konkretnie, niemal dokładnie trafiając w myśli skrytobójcy, który co kilka chwil przytakiwał mu nieznacznym skinieniem głowy. Przyszło mu na myśl, że byłby to o wiele lepszy materiał na przywódce, niż istota, którą sama Serafin nazwała z pewną drwiną mianem "chomiczka".

W końcu, gdy wojownik skończył swój wywód, przyszedł czas na Ustinova.

- Jam jest Brago - rzekł spokojnym, choć pełnym pewności siebie głosem, ściągając z głowy kaptur. Oczom zebranym ukazały się całkiem przystojne rysy około trzydziestoletniego mężczyzny o głowie porośniętej gąszczem długich włosów równie czarnych co jego serce. Jego usta tworzyły linię prostą, nie zdradzając innych emocji niż obojętność. Najbardziej zwracało jednak uwagę bielmo jego prawego oka. Dla wielu osób nie był to zbyt przyjemny widok, jednak nie przypuszczał, by ktoś z zebranych należał do tej grupy.
- Słusznieś rzekł wojowniku - kontynuował spoglądając na elfa - Ja także uważam, że powinniśmy się jak najwięcej dowiedzieć o Wieży. Co się zaś tyczy mojej profesji - tak jak ty biegle posługuję się ostrymi przedmiotami, choć raczej rzadko ma to miejsce tak bezpośrednio. Ze swej strony mam zamiar zasięgnąć języka u kogoś z miejscowych. Wątpię by ta dziura była do tego odpowiednim miejscem, jednakże w każdym mieście są ludzie nadzwyczaj dobrze poinformowani. Myślę, że uda mi się kogoś takiego odnaleźć i skłonić by podzielił się ze mną swą cenną wiedzą.

"W ten czy inny sposób" - dopowiedział sobie w myślach.
 
__________________
Gdzieś tam, za rzeką, jest łatwiej niż tu. Lecz wolę ten kamień, bo mój.
Ćwierćkrwi Szatan na forumowej emeryturze.

Ostatnio edytowane przez Krakov : 27-11-2008 o 23:00. Powód: plecak
Krakov jest offline