Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-11-2008, 08:06   #101
Latilen
 
Latilen's Avatar
 
Reputacja: 1 Latilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodze
"Co ja zrobiłem? Jakżeż mogłem? Zapomniałem o wszystkim, co przeżyłem. Nie powiedziałem ani słowa. Że to wcale nie koi myśli. Że przynosi tylko dalsze cierpienia. Zupełnie jakbym ja go strącił. Co ja zrobiłem..."

Zawołany odwrócił się, z łzami w oczach. Możliwe, że po policzka również spłynęła jedna, choć nie czuł tego. Jego ciało stało się takie głuche. Głosy Asmoda i Azazela zdawały się docierać do niego zza szklanej ściany. Nie był w stanie wypowiedzieć słowa. Czuł tylko pustkę w umyśle. Słuchał buntowników i z jakimś nienaturalnym spokojem śledził zbliżające się sylwetki Uzjela i Cherubinów.

Miał wrażenie, że pchnął Lewiatana w dół bez jego zgody. Jakby coś wysunęło mu się z dłoni. Azazel oczekiwał odpowiedzi. Ambu rozumiał to, w końcu Uzjel będzie chciał ich zatrzymać. Wątpili w niego. Mieli słuszność. Nie miał siły. Nie widział sensu w poszukiwaniu Ewy. Przecież poprzedni krok okazał się błędem, a oni dalej pragną to ciągnąć? Aby ukazać jak nikczemny jest człowiek? Ale czy on rzeczywiście przesiąknął złem, czy po prostu ma słabą wolę?

Ufają mu. Przyszli do niego. A już miał nadzieję, że to jego ukochany brat go znalazł. Uzjel z każdą chwilą był bliżej. Gdyby zjawili się zanim Lewiatan... Ambu zasłonił dłonią oczy. Emocje trawiły go od środka jak potężny ogień suche drewno, strach powodował, że pióra same wypadały ze skrzydeł.
- Wybaczcie mi bracia, ale to dla mnie za dużo. - przez jego zaciśnięte gardło słowa ledwo przepływały. Wszystko działo się za szybko, nie pojmował tego. Nie wiedział, co o tym myśleć, emocje zasnuły zupełnie myśli. Czy to się nazywa Rozpacz?

Spuścił głowę, a dłonie same zacisnęły mu się na szacie tam, gdzie ludzie mają serca.
- Wybaczcie.
Prawie czuł oddech Uzjela na karku. Niezadowolenie Buntowniczych Archaniołów. Ich frustracje. Powinien trzymać się jeden ścieżki stale. Już dawno wkradł się chaos do tego postępowania. Już nie wiedział, co jest dobre a co złe. Nie wiedział jak dalej działać. Chciał odpocząć. Zaszyć się gdzieś, zapomnieć. Nawet jeśli miałoby być to więzienie. W jego oku pałętało się szaleństwo.

"A może rzucić się w dół? Upaść jeszcze raz?"


Ciarki przeszły po plecach. Jakiś skurcz, może wspomnienie bólu, ściął go z nóg.
- Tak słaby się Wam nie przydam. Wybaczcie. Szybko idźcie, póki jeszcze jest czas. - powiedział spoglądając na Cherubinów.
 
__________________
"Women and cats will do as they please, and men and dogs should relax and get used to the idea."
Robert A. Heinlein
Latilen jest offline