Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-11-2008, 18:21   #514
Aurora Borealis
 
Reputacja: 1 Aurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwu
Fosht'ka

Spojrzała na Phaere, a jej oblicze rozpaliło się. Policzki poczerwieniały lekko, blizna na twarzy zrobiła się jakby większa. Brwi ściągnęły się i zjeżyły trochę, usta zacięły. Wciąż nie mogła dobyć głosu, ale teraz przeszkadzały jej oburzenie, złość, prawie nienawiść. Nathiel zrobił krok w stronę czarownicy, zauważyła to kątem oka, poczuła emanujące z niego napięcie i negatywne emocje. "Dobrze", pomyślała. "Jeśli jest szansa pozbyć się tego śmiecia, spłonie z całą swoją arogancją, z całym swoim złem. Zniszczyć przeszkody, nie liczyć na nikogo, tak cały czas myślała. Spłonie wraz z tym pieprzonym podejściem do świata!"
Zorientowała się, że zaniedbała przygotowanie czarów. Nie szkodzi. Ognisko nie dogasło. Ciekawe, jak będzie wyglądała z żagwią w gardle, z głową udekorowaną płomieniem, z węglami zamiast palców.
Niech tylko Nathiel się zdecyduje - to mówiła resztka zdrowego rozsądku. Choć być może "szeptał" jej to, niesłyszalnie dla innych, Calcifer.

"Poczekaj na Czarnucha, Szefowo, bez niego nie dasz rady" - Kruk, podpełzwszy do nogi Fosht'ki, szarpał bezsilnie niemal skraj jej ubrania i starał się nawiązać jakikolwiek kontakt, psychiczny, magiczny czy cholera go wiedziała jaki on jest. Nie mówił nic, bo wiedział, że Phaere nie powinna tego słyszeć. Musiał jednak uspokoić swoją Szefową. Widział ją nie raz taką, gdy zapominała, że jest coś takiego jak zrozumienie czy litość, że gdy zada komuś ból, potem żałuje. W tej chwili, gdyby wspomniał o współczuciu, nie zrozumiałaby go.

Sytuację jego właścicielki rozluźnił nieco Anzelm. Jego słowa zmusiły Fosht'kę, by odwróciła spojrzenie ku niemu. Przypomniała sobie, że to on ma najwięcej do powiedzenia, nie pozbyła się jednak nienawiści.
- Zgoda, choć palenie zwłok najbardziej roznosi "zapach śmierci" - spojrzała krzywo na Phaere - i zdradza naszą pozycję. Idę z.. - poczuła ostre dziobnięcie w kostkę.
Kruk wskazywał dziobem jedyną leżącą w towarzystwie. - Sakradonnerwetterhimmelkreuz - zaklęła po krasnoludzku, zaciskając zęby. - Idę sprawdzić, czy zabieramy chorą, czy zostawiacie mnie z nią. - Co powiedziawszy, odeszła do Tei'ner. Musiała zdecydować, czy ryzykować jej życie transportem przez las, czy z nią zostać, czy zabić na miejscu. "Niech cholera weźmie Drowkę i jej humory", sarkała przy tym w duchu.
 
__________________
- Dlaczego nie wolno mi kłamać? (..) Dlaczego tylko ja mam być prawdomówna? Wujek nie myśli, że to jest wystawianie się na cel? Jasne jest chyba, że jeśli ktoś tu oberwie, to nie ci, którzy kłamią, tylko ja.
- (..) Tu nie o to chodzi, kto oberwie. Tu chodzi o to, żebyś nie dołączyła do ich stada.
Aurora Borealis jest offline