Douma stał niewzruszony niczym monolit, skała która jest tylko niemym światkiem tragedii, skała na którą pryska krew a ona milczy i niesie na swej powierzchni historię. Lecz w tych chwilach była to zbiorowa histeria. Archanioł Ciszy milczał.
Azazael próbował blokować mieczem ciosy Zakafiela lecz bezskutecznie. Po to odmieniano przeszłość aby znowu go schwytano i skazano na ogień? Wyraz tworzy Azazela zdawał się mówić: Ty śmiesz ze mną walczyć?
Nostalgiczny uśmiech Doumy i kolejne wskazanie na niebo skwitowało szybki unik Azazela i ostatnie wyparowanie ciosu Trona. Powstał na nogi i rozpoczęła się przepychana ze skrzyżowanymi mieczami. Pycha dodawała sił. Lecz Azazael po raz kolejny słabł.
Anioł Ciszy wyrywał Ci kawałek swej szaty z rak i oddalił się krok do tyłu. Spoglądał na górę wskazując już drugą ręką. Żadnych emocji. Powiadano, że aniołowie z otchłani byli inni – ale tak? -Ty bez Boga..
Syczał Azazael do Trona znowu ledwo nie padając na podłożę.
__________________ Otium sine litteris mors est et hominis vivi sepultura. |