Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-11-2008, 23:37   #11
MindReaver
 
MindReaver's Avatar
 
Reputacja: 1 MindReaver nie jest za bardzo znanyMindReaver nie jest za bardzo znanyMindReaver nie jest za bardzo znany
Na uboczu, za jedną z kolumn zrujnowanej świątyni stał średniego wzrostu mężczyzna w długim, popielatym zimowym płaszczu z kapturem, który obecnie opadał na plecy. Od dłuższego czasu trwał tak niewzruszony podmuchami zimnego wiatru. Jedynie jego płaszcz i brunatne włosy falowały bezwładnie. Rizzen czekał tak na pojawienie się swego pracodawcy, rzadko otwierając swe zimne piwne oczy. Nie czuł żadnej potrzeby by choćby spojrzeć na nowych przybyszy, którzy, jak się domyślał, byli tu w tym samym celu co on. Niezbyt mu się to podobało, wolał działać sam, lecz wiedział, że w tej misji ryzyko było zbyt wielkie na działanie w pojedynkę. To właśnie dlatego zabrał się za to zlecenie… Lubił trudne zadania.

Wyszedł zza kolumny dopiero w momencie gdy usłyszał jakieś poruszenie wśród zgromadzonych tu osób. Z założonymi rękoma oparł się o najbliższą kolumnę i zaczął się rozglądać lustrując wzrokiem i oceniając zebrane tu towarzystwo. „Ale drużyna się trafiła, mężczyzna w białych włosach niosący ze sobą całą zbrojownie w widocznym miejscu. Pokazuje od razu wszystkim wokół czym się zajmuje. Jeśli w tych butelkach są jakieś eliksiry albo kwas, to zastanawiam się czy pomyślał o tym, co będzie jak ktoś mu je zniszczy przy okazji robiąc choć drobną ranę na skórze… Co mamy dalej, a tak, smukły czarodziej, po runach i czaszce od razu widać, że nie pochodzi z tych światłu miłych, a może to przesąd tylko taki? Nie ważne, może okazać się przydatny, gdyby tak jeszcze te znaki jakoś ukrył, pod iluzją chociaż… Dalej hmm rosły półelf, widocznie odstający swym wzrostem od drużyny. Pierwszy co nie afiszuje się tak bardzo z tym co robi. Tak wielka postura może innych mylić, mi jednak wygląda na bystrą osobę. Zapewne nóż jest bardziej na pokaz, a za broń służy mu ten dziwny kij. Jeśli w rzeczywistości tak jest, to nasz towarzysz z domieszką starszej krwi zdaje się być całkiem przebiegły. Może być niebezpieczny... ale i wartościowy dla tej drużyny. Kolejny… dziwna osoba. Nie wiem co o niej myśleć i to już dobrze o nim świadczy. Był tu przed nami i cały czas siedział na kolumnie, dziwnie obserwując szczegóły ruin tej świątyni. Zastanawiające. Może być potężnym sojusznikiem albo strasznym utrapieniem. Muszę dowiedzieć się o nim czegoś więcej… a ostatni? Elf… smocze ornamenty świadczą o jakiejś znaczniejszej rodzinie. Wygląda na młodzieńca, ale u nich to cecha prawie każdego, może mieć za sobą lata doświadczenia. Zapowiada się ciekawie.”

Trochę zdenerwowało Rizzena to, że osobą, która teraz przybyła był posłaniec, a nie ich zleceniodawca, lecz jego rozdrażnienie szybko minęło gdy uświadomił sobie co mogło spowodować takie zachowanie u jego pracodawczyni. „Panna Serafin widać wie co to dyskrecja. Miła odmiana… zaraz, teraz mamy ratować Wyszemira? I to jeszcze rywalizując z inną grupą? Nie podoba mi się ta nagła zmiana planów, choć nie powiem by taki obrót spraw jakoś mi wadził. I jakoś takie to niebanalne. W wieżach miały być rzekomo piękne księżniczki, które zratować miał rycerz w srebrnej zbroi na białym rumaku, a tu taka niespodzianka - grupa najemników zamiast rycerza i stary zapierdziały dziad miast księżniczki.” Wesoły grymas wykrzywił twarz Rizzena.

Stał teraz przysłuchując się rozmowie piątki postaci, które zgromadziły się przy świątyni. Miał na sobie grubą jasną tunikę z wycięciem z przodu oraz ciemne spodnie. Znoszone wysokie, skórzane buty grzęzły w śniegu i miały płaską podeszwę, co było dość dziwne jak na obecne warunki. Pas z przymocowaną do niego pochwą na krótki, bogato zdobiony miecz wisiał mu na biodrach. Dość nietypowym i rzucającym się w oczy elementem ubioru Rizzena była jedyna część zbroi jaką na sobie nosił – metalowy chudy naramiennik na lewym ramieniu oraz karwasz nad lewą dłonią, budową przypominający łuczniczy, z tą różnicą, że również metalowy – oba ledwo widoczne spod zimowego płaszcza. Naramiennik trzymany był przez poprzeczny pas noszony przez tego dość smukłego mężczyznę, a za plecami na pasie, niewidoczne pod płaszczem wisiały trzy sztylety, po które człowiek mógł szybko sięgnąć. Resztę ekwipunku oraz swój nocny strój Rizzen zostawił w gospodzie Pod Żabim Skrzekiem, w której nocował zeszłej nocy.

Gdy elf jako ostatni zabrał głos mężczyzna śmiało dołączył do nich wypowiadając swoje zdanie.

Gdzieś mam przywódcę. Jestem za pomysłem Vincenta – niech każdy zajmie się tym czym umie najlepiej, a po jakimś czasie spotkajmy się w określonym miejscu i wtedy się naradzimy. Wyruszę do miasta i popytam miejscowej biedoty o całym tym zajściu z Wyszemirem, wy róbcie co chcecie, ustalcie tylko gdzie was szukać gdy już czegoś się dowiem. Elf dobrze jednak prawi – karczma to nie jest dobre miejsce – Mężczyzna zamyślił się na chwilę poczym ocknął się i dodał. – Ahh i zapomniałbym. Zwą mnie Rizzen.
 
MindReaver jest offline