Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 23-11-2008, 23:37   #11
 
MindReaver's Avatar
 
Reputacja: 1 MindReaver nie jest za bardzo znanyMindReaver nie jest za bardzo znanyMindReaver nie jest za bardzo znany
Na uboczu, za jedną z kolumn zrujnowanej świątyni stał średniego wzrostu mężczyzna w długim, popielatym zimowym płaszczu z kapturem, który obecnie opadał na plecy. Od dłuższego czasu trwał tak niewzruszony podmuchami zimnego wiatru. Jedynie jego płaszcz i brunatne włosy falowały bezwładnie. Rizzen czekał tak na pojawienie się swego pracodawcy, rzadko otwierając swe zimne piwne oczy. Nie czuł żadnej potrzeby by choćby spojrzeć na nowych przybyszy, którzy, jak się domyślał, byli tu w tym samym celu co on. Niezbyt mu się to podobało, wolał działać sam, lecz wiedział, że w tej misji ryzyko było zbyt wielkie na działanie w pojedynkę. To właśnie dlatego zabrał się za to zlecenie… Lubił trudne zadania.

Wyszedł zza kolumny dopiero w momencie gdy usłyszał jakieś poruszenie wśród zgromadzonych tu osób. Z założonymi rękoma oparł się o najbliższą kolumnę i zaczął się rozglądać lustrując wzrokiem i oceniając zebrane tu towarzystwo. „Ale drużyna się trafiła, mężczyzna w białych włosach niosący ze sobą całą zbrojownie w widocznym miejscu. Pokazuje od razu wszystkim wokół czym się zajmuje. Jeśli w tych butelkach są jakieś eliksiry albo kwas, to zastanawiam się czy pomyślał o tym, co będzie jak ktoś mu je zniszczy przy okazji robiąc choć drobną ranę na skórze… Co mamy dalej, a tak, smukły czarodziej, po runach i czaszce od razu widać, że nie pochodzi z tych światłu miłych, a może to przesąd tylko taki? Nie ważne, może okazać się przydatny, gdyby tak jeszcze te znaki jakoś ukrył, pod iluzją chociaż… Dalej hmm rosły półelf, widocznie odstający swym wzrostem od drużyny. Pierwszy co nie afiszuje się tak bardzo z tym co robi. Tak wielka postura może innych mylić, mi jednak wygląda na bystrą osobę. Zapewne nóż jest bardziej na pokaz, a za broń służy mu ten dziwny kij. Jeśli w rzeczywistości tak jest, to nasz towarzysz z domieszką starszej krwi zdaje się być całkiem przebiegły. Może być niebezpieczny... ale i wartościowy dla tej drużyny. Kolejny… dziwna osoba. Nie wiem co o niej myśleć i to już dobrze o nim świadczy. Był tu przed nami i cały czas siedział na kolumnie, dziwnie obserwując szczegóły ruin tej świątyni. Zastanawiające. Może być potężnym sojusznikiem albo strasznym utrapieniem. Muszę dowiedzieć się o nim czegoś więcej… a ostatni? Elf… smocze ornamenty świadczą o jakiejś znaczniejszej rodzinie. Wygląda na młodzieńca, ale u nich to cecha prawie każdego, może mieć za sobą lata doświadczenia. Zapowiada się ciekawie.”

Trochę zdenerwowało Rizzena to, że osobą, która teraz przybyła był posłaniec, a nie ich zleceniodawca, lecz jego rozdrażnienie szybko minęło gdy uświadomił sobie co mogło spowodować takie zachowanie u jego pracodawczyni. „Panna Serafin widać wie co to dyskrecja. Miła odmiana… zaraz, teraz mamy ratować Wyszemira? I to jeszcze rywalizując z inną grupą? Nie podoba mi się ta nagła zmiana planów, choć nie powiem by taki obrót spraw jakoś mi wadził. I jakoś takie to niebanalne. W wieżach miały być rzekomo piękne księżniczki, które zratować miał rycerz w srebrnej zbroi na białym rumaku, a tu taka niespodzianka - grupa najemników zamiast rycerza i stary zapierdziały dziad miast księżniczki.” Wesoły grymas wykrzywił twarz Rizzena.

Stał teraz przysłuchując się rozmowie piątki postaci, które zgromadziły się przy świątyni. Miał na sobie grubą jasną tunikę z wycięciem z przodu oraz ciemne spodnie. Znoszone wysokie, skórzane buty grzęzły w śniegu i miały płaską podeszwę, co było dość dziwne jak na obecne warunki. Pas z przymocowaną do niego pochwą na krótki, bogato zdobiony miecz wisiał mu na biodrach. Dość nietypowym i rzucającym się w oczy elementem ubioru Rizzena była jedyna część zbroi jaką na sobie nosił – metalowy chudy naramiennik na lewym ramieniu oraz karwasz nad lewą dłonią, budową przypominający łuczniczy, z tą różnicą, że również metalowy – oba ledwo widoczne spod zimowego płaszcza. Naramiennik trzymany był przez poprzeczny pas noszony przez tego dość smukłego mężczyznę, a za plecami na pasie, niewidoczne pod płaszczem wisiały trzy sztylety, po które człowiek mógł szybko sięgnąć. Resztę ekwipunku oraz swój nocny strój Rizzen zostawił w gospodzie Pod Żabim Skrzekiem, w której nocował zeszłej nocy.

Gdy elf jako ostatni zabrał głos mężczyzna śmiało dołączył do nich wypowiadając swoje zdanie.

Gdzieś mam przywódcę. Jestem za pomysłem Vincenta – niech każdy zajmie się tym czym umie najlepiej, a po jakimś czasie spotkajmy się w określonym miejscu i wtedy się naradzimy. Wyruszę do miasta i popytam miejscowej biedoty o całym tym zajściu z Wyszemirem, wy róbcie co chcecie, ustalcie tylko gdzie was szukać gdy już czegoś się dowiem. Elf dobrze jednak prawi – karczma to nie jest dobre miejsce – Mężczyzna zamyślił się na chwilę poczym ocknął się i dodał. – Ahh i zapomniałbym. Zwą mnie Rizzen.
 
MindReaver jest offline  
Stary 24-11-2008, 07:43   #12
 
woltron's Avatar
 
Reputacja: 1 woltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumny
Woltron - Zieloni
------------------

Gdzieś mam przywódcę. Jestem za pomysłem Vincenta – niech każdy zajmie się tym czym umie najlepiej, a po jakimś czasie spotkajmy się w określonym miejscu i wtedy się naradzimy. Wyruszę do miasta i popytam miejscowej biedoty o całym tym zajściu z Wyszemirem, wy róbcie co chcecie, ustalcie tylko gdzie was szukać gdy już czegoś się dowiem. Elf dobrze jednak prawi – karczma to nie jest dobre miejsce – Mężczyzna zamyślił się na chwilę poczym ocknął się i dodał. – Ahh i zapomniałbym. Zwą mnie Rizzen.


Elf wysłuchał człowieka imieniem Rizzen. "Właśnie takich ludzi nie znoszę" - stwierdził - "Mających wszystko gdzieś, nie potrafiących współdziałać z innymi. Prawda jest taka, że każdy z nas wolałby pracować na własną rękę...". Jednak prawdziwym powodem irytacji elfa był fakt, że Rizzen przypominał mu siebie w młodości. Mimo to elf nie zamierzał być pobłażliwy dla człowieka.

- A co umiesz człowieku? - w głosie elfa brzmiała nieprzyjemna, ironiczna nuta, dało się też słyszeć rozdrażnienie - Rozmawiać z biedotą? Jak tu wszyscy stoimy, każdy z nas to potrafi. Za kromkę chleba powiedzą ci wszystko, nawet to gdzie może wykopać kości ich matek. Zresztą co ci mogą powiedzieć? Że aresztowana jakiegoś bezzębnego dziada, który ponoć dopuścił się jakieś straszliwej zbrodni, ale nikt nie wie dokładnie jakiej i że zabrano go, jak każdego oskarżonego o tak poważne przestępstwo, do jednej z ośmiu wież węża? Myślisz, że ci na wpół żywi z głodu ludzie mają czas zajmować się takim sprawami? Przepuszczam, że więcej dowiesz się wśród bogatych kupców o pełnych żołądkach, którzy mają siłę i czas by plotkować o Weszymirze i jego zbrodniach. Ale droga wolna -elf patrzył się prosto w oczy człowieka imieniem Rizzen, po czym zamknął oczy. Wyglądało to tak jakby elf nasłuchiwał czegoś, po krótkiej chwili otworzył je i zwrócił się do Vincenta i Rizzena- chociaż może macie rację, że lepiej by każdy z nas pracował osobno. Tak będzie łatwiej. Jeżeli chodzi o miejsce spotkania to proponuję byśmy spotkali się pod największym mostem Miasta Ośmiu Węży lub innym, równie podłym miejscu do którego lgną takie ćmy jak my i wszelkiego typu wagabundzi. Miejsce w którym nikt nie zwróci na nas uwagi... powiedzmy na pięć uderzeń Wielkiego Dzwonu przed północą lub jak kto woli tuż po wieczornych modłach do Sule, która jest patronką tego miasta. Ja powiedziałem co zamierzam zrobić, chciałbym jednak dowiedzieć się co zamierzają zrobić inni... " cobyśmy nie pokrzyżowali sobie wzajemnie planów." - dopowiedział w myślach.

"Tak naprawdę potrzebne jest nam imię najlepszego kata w mieście, bo pewnie to ten skurwysyn obrabia dupę Weszymirowi . A nawet jeżeli nie, to zapewne zna kogoś kto może wiedzieć coś na ten temat. Swoją drogą ciekawe jaką zbrodnię popełnił ten Weszymir" - zastanawiał się Morgan czekając na odpowiedź pozostałych. Popatrzył się przez drzwi w stronę Miasta Ośmiu Węży, na wysokie wieże, widoczne nawet poprzez zamieć śnieżną. Osiem górujących nad miastem punktów. - "Jedno nie ulega wątpliwości, cokolwiek się stanie, Miasto Ośmiu Węży długo popamięta tę zimę... o ile przetrwa, ale to już nie moje zmartwienie". Kącik ust elfa lekko podniósł się do góry, w prawie niewidocznym złowieszczym uśmiechu.
 
__________________
"Co do Regulaminów nie ma o czym dyskutować" - Bielon przystający na warunki Obsługi dotyczące jego powrotu na forum po rocznym banie i warunki przyłączenia Bissel do LI.

Ostatnio edytowane przez woltron : 24-11-2008 o 07:48. Powód: Zresztą ci co -> Zresztą co ci
woltron jest offline  
Stary 24-11-2008, 09:56   #13
 
Avdima's Avatar
 
Reputacja: 1 Avdima ma wspaniałą reputacjęAvdima ma wspaniałą reputacjęAvdima ma wspaniałą reputacjęAvdima ma wspaniałą reputacjęAvdima ma wspaniałą reputacjęAvdima ma wspaniałą reputacjęAvdima ma wspaniałą reputacjęAvdima ma wspaniałą reputacjęAvdima ma wspaniałą reputacjęAvdima ma wspaniałą reputacjęAvdima ma wspaniałą reputację
Na słowa elfa, Vincent odwrócił się, spojrzał mu w oczy i słuchał, co też za bzdury wygaduje gość z wyższych sfer. Kiedy już skończył, Blackborne wybuchł salwą gromkiego śmiechu, schylając się przy tym na początku i uderzając otwartą dłonią w kolano.
- Nawet ślepy by zauważył, że są tylko dwie wieże! - ledwo, przez niekryte łzy rozbawienia starał się mówić dalej - Jak widać, szanownego krótkowzroczność jest już tak nasilona przez swoją grubiańskość, że nie widzi prostych szczegółów.
Otarł oczy i już w miarę normalnie, jak tylko umiał się skupić w tej chwili, powiedział
- Wiesz Morganie, czym jest zaufanie? - spauzował na chwilę, nie będąc zadowolonym z rymowanki, jaką przypadkiem uzyskał - Tobie powiedzą cokolwiek, byś tylko zapłacił, nie wzbudzasz zaufania wśród kasty... zerowej. Zapewniam Cię, że jeśli potrafisz wyciągnąć informacje od biedoty, mogą okazać się niemniej cenne od wskazówek kupca, który zwiedził połowę świata. To uważni obserwatorzy, na których nikt zazwyczaj nie zwraca uwagi. Potrafią zachować sekret tak samo dokładnie, jak za dopłatą go zdradzić.

Zamyślił się przez chwilę, by po tym szybko dodać
- Co do wież, nas interesuje ta położona w południowej części miasta, jak wynika z listu. Trochę to dziwne, że pani Serafin, kimkolwiek by nie była, potrafi określić miejsce pobytu Wyszemira, są w końcu dwie wieże. Z jednym się zgadzam, spotkajmy się w jakiejś zapadłej dziurze, gdzie nikt nie zagląda, najlepiej za każdym razem w innym miejscu. Jeden z nas mógłby robić za posłańca, spotykałby się z każdym z nas na osobności, przekazując informacje od innych osób, spotkalibyśmy się dopiero później, w ten sposób wzbudzimy mniej podejrzeń. Niestety, ta metoda wymaga chociaż minimum zaufania, do czego raczej niechętnie, ale przystaję, jeśli mamy pracować razem. Jeśli nikt nie zgłasza się na ochotnika, ja mogę rozprowadzać informacje, jednocześnie postaram się zlokalizować co ważniejsze miejsca i drogi, żebyśmy mogli swobodnie przemieszczać się po mieście - Vincent wziął bardzo głęboki oddech - Nagadałem się już wystarczająco, teraz przydałoby się usłyszeć opinię reszty grupy.

Blackborne oparł się o najbliższą ścianę, po czym odskoczył lekko, czując jej zmrażający dotyk. Oprał się ponownie, tym razem powoli przylegając do jej powierzchni.
 
Avdima jest offline  
Stary 24-11-2008, 10:08   #14
Banned
 
Reputacja: 1 Aschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znany
Aaron Houesmann - Zieloni

Po ostatniej wymianie zdań, a zwłaszcza po salwie śmiechu, Aaron delikatnie zmienił pozycję, jakby starając się lepiej oprzeć wiatrowi. Jego wzrok prześlizgnął się szybko po pozostałych i grube odzienie ukryło momentalne napięcie mięsni... Głos - dalej spokojny jakby należący do zupełnie innej osoby ponownie wypełnił przestrzeń:
- Panowie... Oczywiście możemy pozabijać się tu i teraz... Tylko po co? Chyba każdy z nas jest bardziej przyzwyczajony do pracy indywidualnej niż zespołowej. Jednakże - jeżeli coś z tego wszystkiego ma wyjść - proponuję przynajmniej trochę własnej dumy schować do kieszeni i spróbować współdziałać... - ponownie zlustrował wzrokiem pozostałych mężczyzn i kontynuował - Jako miejsce spotkania proponuję karczmę "Pod Zielonym Głuszcem". Lokal ten jest duży, bardzo często uczęszczany i pełny najemników, błękitnych ptaków i różnej maści elementów... Tam wręcz nie nalezy się interesować tym co dzieje się przy sąsiednim stoliku... Do karczmy na pewno nie wejdziemy wszyscy razem, więc pierwsi, którzy przybędą zamą stolik, a reszta się dosiądzie... Miejsce to jest łatwe do znalezienia; od Południowej Bramy miasta (czyli tej do której prowadzi pobliski trakt, którym zapewne wszyscy tutaj dotarliśmy) wystarczy skręcić w pierwszą ulicę w prawo, na rogu znajduje się budynek z czerwonymi okiennicami. Następnie iść cały czas ulicą aż do niewielkiego placu, na którym, stoi karczma. Zielony głuszec jest wymalowany na murze, więc łatwo jest poznać - dodał nie będąc pewnym, czy wszyscy zgromadzeni posiedli sztukę czytania i pisania - Uważam, że to lepsze miejsce niż najwyższy most... Do Południowej Bramy skieruje każdy mieszkaniec, a dalej droga jest prosta. Najwyższy most może być różnie rozumiany przez różnych ludzi i w efekcie będziemy się szukać... Nie wiem jak reszty, ale moja znajomość tego miasta jest bardzo ograniczona - chyba można założyć, że przeciwna drużyna, o ile istnieje, również składa się z podobnych nam... - zawahał się na ułamek sekundy i dodał - najemników Chyba nie mamy do siebie tyle zaufania, aby komukolwiek pozwolić wędrować samemu i samemu pozyskiwać informacje... Wybaczcie brutalną szczerość, ale nie mam czasu na polityczne i grzeczne gadki. Proponuję więc abyśmy się podzielili na pary lub dwa zespoły - będzie i rażniej i bezpieczniej i... ciężej będzie zachować informacje dla siebie... Trzeba sprawdzić, czy faktycznie mamy jakąś konkurencję, czy jest to tylko jakaś dziwna gra osoby, która nie raczyła się nawet potatygować osobiście na spotkanie z najemnikami. Proponuję zatem pytać nie tylko o lokalizację wiezy, jej obronę i inne szczegóły związane z samym zadaniem, ale również o Wyszemira i Serafin jako osoby, które z jakichś powodów współpracują, ale najwidoczniej się nie lubią, o czym świadczą slowa w liście jaki otrzymaliśmy... Z listu wynika również, że to Wyszemir posiada niezbędne do dalszej podróży informacje - być może właśnie to było powodem jego uwięzienia? Dzialania Serafin również wydają się... zagadkowe.
Podczas zdobywania informacji możemy podawać się albo za najemników szukających zajęcia, albo... za część przeciwnej drużyny, która dla niej zdobywa informacje i jej poszukuje...
Myślę, że mała akcja dywersyjna, dla zmylenia przeciwnika, i próba podsunięcia przeciwnej drużynie jakichś nieprawdziwych informacji byłaby wskazana... Jako osoba dość łatwa do rozpoznania i zapomiętania mogę spróbować rozpuścić jakieś plotki...
Szanowny Morganie zapytałeś Rizzena co potrafi, ale sam nie odpowiedziałeś na własne pytanie. Nie powiedzialeś czym się parasz, a chyba wszyscy zdajemy sobie sprawę z faktu, że władając samą pieśnią nie zgłosiłbyś się do tego zadania. Nie zaproponowałeś również niczego konkretnego... Niech Rizzen zajmnie się odpytywaniem biedoty, Ty, Morganie możesz spróbować zdobyć informacje w lepszych dzielnicach, o ile takie w tym mieście są... Ja nie spotkałem. Wydaje się ważnym zdobycie informacji o samym mieście i jego układzie oraz najważniejszych punktach, abyśmy mogli poruszać się najkrótszą i najszybszą drogą. Zdajecie sobie sprawę, że te kręte uliczki mogą stanowić labirynt nie do przebycia... Propozycja Vincenta jest więc bardzo cenna...
Jestem wojownikiem, przywyklym bardziej do podróży na szkalku niż do poruszania się w mieście. Sposób w jaki walczę pozostawię dla siebie... do czasu pierwszej walki - mam nadzieję, ze nie przeciwko komuś z tu obecnych... Przyzwyczajony jestem do podróżowania z każdym, więc nie mam nic przeciwko towarzyszeniu komukolwiek z Was. Będę zatem służył jako zbrojne ramię dla kogoś bardziej wygadanego, lub obytego w realiach miasta... Ja widzę zatem trzy dwuosobowe drużyny: zdobywająca informacje w lepszych dzielnicach; zdobywającą informacje w gorszych dzielnicach oraz poznającą miasto. Inne propozycje? -
zakończył długa, wypowiedzianą bez jakichkolwiek emocji, mowę.
 

Ostatnio edytowane przez Aschaar : 25-11-2008 o 16:56. Powód: formatowanie
Aschaar jest offline  
Stary 24-11-2008, 13:50   #15
 
woltron's Avatar
 
Reputacja: 1 woltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumny
Woltron - Zieloni
---------------------------

Morgan wysłuchał uwag Vincenta, a także zdania Aarona. "Coraz lepiej, dzieci będą mnie pouczać, ale skoro chcą tracić czas na biedotą... ich sprawa, może dowiedzą się czegoś ciekawego, a może wejdą na odcisk informatorom straży miejskiej lub komuś gorszemu. Miasto wrze i Rada Miejska oraz lokalny władca musi sobie z tego zdawać sprawę, zapewne przedsięwzięli też jakieś środki zaradcza."

- W każdym mieście, nawet takim jak to są ludzie mający dość złota by jeść z pełnych półmisków - odpowiedział na uwagę Aarona - dzielnice zamknięte na biedotę, gdzie ludzie nie umierają na ulicach, a życie toczy się zaskakująco, zważywszy na okoliczności, normalnie. Jest też zapewne dwór lokalnego władcy, który z niepokojem patrzy na to co dzieje się na ulicach jego miasta, popijając przy tym elfickie wino sprowadzane, aż z Faltahriono. Wino za butelkę, którego można by wyżyć w tym pięknym mieście przez miesiąc lub dwa. Rzeczywistość miejska jest nieco bardziej skomplikowana niż szlak - w ostatnim stwierdzeniu nie było złośliwości. - Twoja propozycja Aaronie jest rozsądna. Jeżeli zgodzisz się mi towarzyszyć, to chętnie pokażę ci dzielnicę bogaczy. Poza tym posiadasz umiejętności, których mi brak. Potrafisz walczyć, ja zaś ledwo władam mieczem, który mam przy pasie, ale masz rację zwykły śpiew czy granie na lutni to za mało by dostać list od Serafin lub Weszymira. Pozwólcie więc, że dam wam małą próbkę swoich możliwości - elf wyjął z swojej torby mały woreczek. Otworzył go i wysypał zawartość na rękę. Na lewej dłoni miał kilka dzwonków, różnej wielkości i wykonanych z różnych metali. Niektóre z nich miały na sobie runy, których żaden z nich nie potrafił odczytać. Elf wybrał najmniejszy spośród nich, bez runy na sobie, i leciutko zadzwonił nim, jakby sprawdzając dźwięk. Uśmiechnął się, po czym trzykrotnie zadzwonił, wyśpiewując jednocześnie kilka nut, które złożyły się w jedno słowa w elfickiej mowie - Althien - słowo to miało w sobie coś ciepłego, miało też w sobie moc. Zebranym zdało się, że zima na chwilę znikła, gdzieś w oddali, a przed ich oczyma pojawił się niebieski motyl, zwanym w języku Althienem, a który według wierzeń elfów przynosił wiosną ciepły wiatr. Niewielkie stworzenie przeleciało przed zaskoczonym Aaronem i miało siąść na jego twarzy, gdy ostatni dźwięk wypowiedziany przez elfa znikł gdzieś w głębi ruin i rzeczywistość wróciła do takiej jak była przedtem. Zimna fala uderzyła zebranych, tym bardziej nieprzyjemnie, że przez chwilę w ruinach panowała wiosna, a przynajmniej tak im się wszystkim zdawało. Elf kontynuował przerwany wywód- Są pieśni starsze niż słowa, które wypowiedziałem i o wiele potężniejsze. Pieśni mające swe korzenie, zanim w Krainach pojawili się ludzie czy elfy... ale nie miejsce to i czas by o nich opowiadać. Jeżeli któryś z was będzie mieć na to ochotę, to z przyjemnością o tym opowiem bo wykonaniu zadania.

Elf schował dzwoneczki do woreczka i zwrócił się do Vincetna i Rizzena:

- Przepraszam za swoje zachowanie - powiedział cicho, jakby te słowa ledwo przeszły mu przez gardło - a co do biedoty, to szanowny Vincetncie masz oczywiście rację. Problem w tym, że masz całe morze biedaków i zbyt mało czasu by wybrać odpowiednich... ale jeżeli tobie lub Rizzenowi się to uda, to postawię wam kilka kolejek najprzedniejszego grzańca jakiego uda się wam znaleźć w tej, co tu dużo ukrywać, dziurze.

-Wracając do twojej propozycji - elf zaczął rozcierać zmarznięte ręce - jeżeli znasz się na architekturze i masz dobrą pamięć, to jesteś najodpowiedniejszą osobą do zajęcia się sprawą lokalizacji wież i ich budowy. Nie mam nic więcej do dodania.

Morgan skończył, chuchając w dłonie. Pogoda zdecydowanie nie rozpieszczała szóstki najemników.
 
__________________
"Co do Regulaminów nie ma o czym dyskutować" - Bielon przystający na warunki Obsługi dotyczące jego powrotu na forum po rocznym banie i warunki przyłączenia Bissel do LI.

Ostatnio edytowane przez woltron : 24-11-2008 o 21:29. Powód: jak zwykle poprawki, lapsusy językowe i takie tam. Uwagi Miry :)
woltron jest offline  
Stary 24-11-2008, 17:05   #16
 
Eravier's Avatar
 
Reputacja: 1 Eravier nie jest za bardzo znanyEravier nie jest za bardzo znanyEravier nie jest za bardzo znanyEravier nie jest za bardzo znanyEravier nie jest za bardzo znanyEravier nie jest za bardzo znany
Isebrin

Osobą która zamilkła w całej tej długiej i jakże żmudnej dyskusji Isebrin był. Z początku zgłaszający się na Lidera grupy. Teraz zamilkł. Wydawać się mogło iż nie słuchał innych wypowiedzi, jednak tak na prawdę było zupełnie inaczej. Lustrował on postaci, zapamiętywał każdy szczegół ubioru i analizował go. Dyskusja trwała nadal on zaś wydawał się znów gadać do siebie samego, co mogło wydać się dziwne.

„ Dziwna postawa jak na Lidera tej grupy stoi i milczy kiedy ogól ludzi którymi to miał kierować prowadzi zażartą dyskusję. Jedyne co zrobił to przyjął pierścień i stał oparty o ścianę. Aronowi podobnie jak mi zaczęło robić się zimno co było dość widoczne. Zaś u Vincenta można było dostrzec jawne zainteresowanie tutejszą architekturą. Chyba mogę mu pomóc ją pobadać” – isebrin uśmiechnął się sam do siebie, w duchu.


Ale to co miało się zdarzyć za chwilę było zaskakujące. Widać było że siarczysty śnieg po woli osadzał się Isebrinowi na połączeniu barku i szyi zmieniając w wielką grudkę śniegu. Która z pewnością nie była najprzyjemniejszym uczuciem . Nie wiadomo czemu, w framudze drzwi do świątyni którymi parę minut temu chciał wyjść szybko Vincent, pojawiły się drzwi. Każdy z tu zebranych mógł by przysiądź że wcześniej ich tu nie było. Dalej cegła po cegle w piorunującym i monstrualny tempie 1 może 2 sekund, cegły ustawiły się jedna na drugiej. Zastygając w bezruchu który musiał wywrzeć wrażenie i wprowadzić w lekką dezorientację osoby opierające się o ściany i kolumny. Następnie w framugach okien, które dopiero co się pojawiły rozpłynęła się dziwna kolorowa ciecz. Która rozpływając się w artystycznym nieładzie, przyjęła formę pięknie zdobionych witraży. Śnieg na posadzce zamienił się w wodę która sama wypłynęła przez niedawno pojawiające się drzwi. Płytki na ziemi wyglądały teraz wspaniale tak jakby nikt od lat po nich nie chodził. Śniegu przestał wreszcie dokuczać i w całym pomieszczeniu dało się czuć miłe i przyjemne ciepełko. Pojawiły się ławki, kolumny i jeden z najcudowniejszych widoków w tym zaiste pięknym i emanującym magią miejscu. Witraż.


Uwagę całości przykuwały kręte schody po prawej stronie. Które idąc w dół do piwnicy ukazywały najwspanialszy spichlerz i winnicę. Pełnego różnego rodzaju ciemnych dębowych beczek z winem, piwem oraz brązowawych skrzyń które kiedyś zapewne pełne były najwyśmienitszego jedzenia, prawdopodobnie to tu zaopatrywała się cała śmietanka z miasta. Idąc zaś schodami w górę dochodziło się do starej biblioteki pełnej pustych regałów na których kiedyś prawdopodobnie były książki. Całą bibliotekę i hebanowy stół można było dostrzec z dołu świątyni ponieważ znajdowała się ona zaraz nad witrażem w końcu korytarza.
W centrum biblioteki znajdował się okrągły hebanowy lekko ozdobiony stół. I siedem krzeseł. Na stole stało sześć pucharów z winem. Warto dodać że nad drzwiami całej świątyni Sylibi, pojawił się grawerowany napis „Viridis Caterva”. Najdziwniejsze było to, że Isebrin nawet nie drgnął rzucając ten z pewnością silny czar, a było to dziwne zachowani nawet jak na maga. Albo tym bardziej jak na osobę obdarzoną magią co z pewnością każdy spostrzegł na samym początku, a dało się odczuć od niego swoistą aurę która przyciągała nawet teraz.


- No nareszcie ! - mówiąc to zrzucił śnieg z ramienia na świeżą posadzkę – Więc po kłopocie mamy miejsce na zbiórkę. – ruszył w stronę schodów –Wątpię by ktoś chciał odwiedzać to miejsce ale dla pewności rzucę jeszcze kilka czarów. Pan panie Morgan niech się nie martwi bo te dzwoneczki i miecz panu nie pomogą przy mnie. A teraz Biały kruku jeśli mogę chciał bym by położył pan na stole pierścień.- usiadł przy okrągłym stole na jednym z siedmiu krzeseł - I proszę o odrobinę zaufania – słowa te skierował do Morgana który najwidoczniej nie był przekonany do tej drużyny.- Więc tak proszę usiądźcie. Każdy z was ma trochę racji i jakiś ciekawy pomysł ja to tylko poskładam by jakoś wyglądało – Isebrin łagodnym ruchem ręki zdjął kaptur z głowy. Dopiero teraz można było dostrzec dokładniej jego rysy twarzy.
- Proponuję taki plan. Vincent jak spostrzegłem jesteś jednym z bystrzejszych i masz dobrą pamięć. A do tego interesujesz się architekturą co może pozwoli nam określić położenie komnat w wierzy. Ja zaś pomogę Ci szybko i dokładnie obejrzeć je z zewnątrz a może i nawet trochę wewnątrz dzięki magii.- tym razem dość ohydna i z pewnością należąca kiedyś do żywej osoby czaszka wylądowała na stole, z pod płaszcza Isebrina – Rizzen po podeszwie w twoich butach widać że umiesz się skradać a szkoda taką osobę nie wykorzystać i wysłać na odpytywanie pospólstwa. Proponuję byś spróbował się dowiedzieć gdzie najmniej strzeżone wejście do wierzy i przede wszystkim zobaczył jak zmieniają się strażnicy. Przy okazji jak znajdziesz jeszcze chwilę czasu to popytasz biedaków. – zrobił przerwę by przełknąć ślinę – Morgan mógł byś spróbować wyciągnąć jakieś informacje z karczmy straży tak jak mówiłeś. Upij kilku i popytaj o zmiany straży, słabych strażników i osobę która opiekuje się naszym starcem. Teraz Aron sam zaproponowałeś akcję dywersyjną możesz rozpuścić plotki albo zabić jak znajdziesz jakiegoś z naszych przeciwników wybór masz duży. No i na koniec Biały kruku proponuję byś pogadał z wyższej klasy ludem. .Z wyglądu przynajmniej byś do nich pasował.I z charakteru chyba też.- na zakończenie podniósł swój kielich z winem i uszczknął by ugasić trochę swoje pragnienie.

„ Ciekawe jak zareagują na taka propozycję jest moim zdaniem dobra i rozsądna. „- zakończył przyglądając się minom i bronią które posiadali tak jakby wyczuł że są tu na pewno jakieś magiczne przedmioty. Choć nie był pewien kto je posiada.
 

Ostatnio edytowane przez Eravier : 24-11-2008 o 17:16.
Eravier jest offline  
Stary 24-11-2008, 19:45   #17
Zak
 
Zak's Avatar
 
Reputacja: 1 Zak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znany
Biały Kruk- Zieloni

Kruk stał dalej oparty o ścianę, trzymając pierścień w zaciśniętej ręce. Jego głowa była opuszczona, przez co sprawiał wrażenie, że nie słucha towarzyszy. Jednak każdy, kto poznał kiedyś Kruka powiedziałby, że słucha on uważnie towarzyszy i jednocześnie myśli o czymś intensywnie. Mogło się to wydawać dziwne i towarzysze mogli uznać go za ignoranta, jednak taki już po prostu był.
Gdy Morgan skończył swój pokaz umiejętności, Kruk wyprostował się i odszedł kilka kroków od ściany, poczym zabrał głos.

-Wybaczcie, że nie włączyłem się wcześniej do rozmowy, ale zostałem nauczony, że lepiej czasem pozostać chwilę w milczeniu, a dopiero później dorzucić swoje trzy miedziaki do dyskusji- powiedział patrząc na towarzyszy- Przede wszystkim dziękuję wam, że zostawiliście mi funkcję lidera. Wiem, że zrobiliście to dlatego, żeby nie wywoływać dalszych kłótni, jednak wypada zdobyć się na proste „dziękuję”- przerwał na chwilę by złapać oddech- Zgadzam się, że powinniśmy się rozdzielić i szukać informacji w dwuosobowych grupach. Miejsce spotkań, zaproponowane, przez Aarona też wydaje mi się dobre. Przybywa tam bardzo wiele różnych ludzi, poszukiwaczy przygód i obcokrajowców, że ewentualne wtopienie się w tłum nie powinno stanowić problemu.

Przerwał na chwilę, żeby ponownie zebrać myśli, jednak w tym momencie stało się coś niesłychanego. Jego milczenie zmieniło się w zdziwienie, na widok odbudowującej się kaplicy. Wszystkie elementy układały się jak zmyślnie przygotowana układanka, aż w końcu całość była skończona.

Wszystko wyglądało tak, jak prawdopodobnie wyglądało kiedyś. Spichlerz, biblioteka… Wszystko takie prawdziwe.

- No nareszcie !- usłyszał głos Isebrina- Mamy miejsce na zbiórkę.

Kruk aż zaniemówił. Nie wiedział czy ma dać reprymendę za taką beztroskę, czy podziękować. Możliwe, że podczas rzucania czaru ktoś zauważył to niecodzienne zajście.

-Mam nadzieję, że wiesz, co robisz, rzucając takie zaklęcia- powiedział i położył pierścień na stole, tak jak prosił go o to mag.
Następnie mężczyzna przedstawił plan zdobycia informacji.

-Brzmi w miarę sensownie- powiedział siadając na jednym z krzeseł- Wiem jak zdobyć potrzebne nam informację. W mieście jest gildia złodziei- jedna z najbardziej znanych organizacji na tych ziemiach. Mój… znajomy- mówiąc o nim westchnął głęboko i przybrał zmarnowany wyraz twarzy- jest znaną postacią w tym środowisku. Myślę, że jeżeli powołam się na niego i zaproponuje odpowiednią cenę to gildia pomoże nam "a przynajmniej taką mam nadzieję...- pomyślał- Jeżeli chodzi o zapłatę to zostawcie to mnie i róbcie swoje.
Myślę, że należałoby też ustalić drogę ewentualnej ucieczki i znaleźć jakieś bezpieczne schronienie… mniej rzucające się w oczy. Kiedy odbijemy Wyszemira w mieście narobi się sporo hałasu- powiedział uśmiechając się grymaśnie do reszty.

„Ustalmy to jak najszybciej i ruszajmy...”- pomyślał. Jego sytuacja nie była tak kolorowa jak mogło to się wydawać.
Po chwili czekania na odpowiedź wyciągnął z torby butelkę czerwonego wina i pociągnął z niej solidny łyk.
 
Zak jest offline  
Stary 24-11-2008, 20:25   #18
 
Avdima's Avatar
 
Reputacja: 1 Avdima ma wspaniałą reputacjęAvdima ma wspaniałą reputacjęAvdima ma wspaniałą reputacjęAvdima ma wspaniałą reputacjęAvdima ma wspaniałą reputacjęAvdima ma wspaniałą reputacjęAvdima ma wspaniałą reputacjęAvdima ma wspaniałą reputacjęAvdima ma wspaniałą reputacjęAvdima ma wspaniałą reputacjęAvdima ma wspaniałą reputację
Magia, element z którym Vincent wolałby nie mieć styczności personalnie, a który to elf chciał najwyraźniej zaprezentować. Dzwoneczki zadzwoniły, a śpiew rozbrzmiał, roznosząc się po całych ruinach, jakby niesione przez wiatr. Tak naprawdę była to akustyka, o którą w takich miejscach dbano z najmniejszym szczegółem. Jako miejsce modłów, świątynia powinna roznosić dźwięki do każdego swojego zakamarka, by wszyscy zebrani mogli usłyszeć słowa kierowane do bóstwa.

Świat zaczął się zmieniać, barwy ocieplały, zwiastując cieplejszą porę roku. Cały spektakl został jednak gwałtownie przerwany przez przeszywający głowę ból, rozchodzący się aż po koniuszki palców u stóp.

------------------------------
MORGAN
Gdy spojrzałeś na Vincenta, zobaczyłeś coś dziwnego, jakby za nim stała jakaś postać, wyciągniętą ręką przebijając jego głowę. Dłoń miała otwartą, a przynajmniej tak to wyglądało, gdyż kształty były niewyraźne, rozmazane na powietrzu.
Kiedy inkantacja dobiegła końca, zjawa zniknęła, rozmyła się w przestrzeni za Vincentem, nie pozostawiając po sobie żadnego śladu.
------------------------------

Po kilkunastu sekundach, Vincent ocknął się ze stanu otępienia i szybko obrócił, biorąc zamach zawiniętym przedmiotem. Wyglądało to tak, jakby chciał zadać cios, jednak nie zrobił tego, powstrzymując się i wracając do normalnej pozycji.
Odwrócił się w stronę reszty grupy, przez ułamek sekundy słyszał, jak Kruk kończył coś mówić, jednak niczego nie usłyszał. Przez ostatnią długą chwilę był jakby w innym miejscu, gdzieś w oddali, w spokoju i ciszy.
Blackborne otworzył usta, z których nie wydobył się żaden dźwięk. Chwilkę zajęło mu pozbieranie myśli, by móc wreszcie powiedzieć
- Co się wydarzyło przez ostatnie.... ostatnią chwilę? Przed zaklęciem Morgana?
 
Avdima jest offline  
Stary 24-11-2008, 21:01   #19
Banned
 
Reputacja: 1 Aschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znany
Aaron Houesmann - Zieloni

Pokaz fajerwerków magicznych w wykonaniu Barda i Maga wywołał "porządany efekt" na twarzy Aarona... Był zaskoczony, albo przynajmniej na takiego wyglądał... Prawdziwe zaskocznie nastąpiło chwilę później, kiedy zauważył zachowanie Vincenta, a raczej jego całkowity brak zachowania przez chwilę... Jego słowa wskazujące na fakt chwilowej utraty świadomości... Gdzieś, kiedyś... Słyszał o czymś takim, ale teraz nie potrafił sobie przypomnieć...
Przeszedł kilka kroków pozwalając butom łupać w posadzkę dużo za głośno i usiadł na krześle, przesuwając je uprzednio - znów za głośno... Cały ten hałas dość dobrze zagłuszył słowa Vincenta:
- Co się wydarzyło przez ostatnie.... ostatnią chwilę? Przed zaklęciem Morgana?
Pomimo widocznego rozdrażnienia jego głos był znów kamiennie spokojny:
- Isebrinie, mam nadzieję, że z zewnątrz dalej wygląda to jak ruina? Efekt jest piorunujący - przyznaję, jednak równie... dobrze może zdradzić nasze położenie i... siłę. Trakt ze wschodniej bramy jest dość uczęszczany i zapewne szybko ktoś zorientuje się, że podróżni skręcają do opuszczonej, zrujnowanej świątyni, w której nic być nie powinno... Dlatego obstawać będę przy karczmie, którą podałem, przynajmniej jako podstawowe miejsce spotkań. Tutaj możemy obozować, gdy w mieście zrobi się za gorąco... Ponieważ każdy z nas ma inny pomysł na zbieranie informacji - proponuję rozejść się pojedyńczo i spotkać w karczmie na obiedzie o drugiej południowej straży...
Vincent - miasto; Mogran - lepsze dzielnice i karczma strażników, jeżeli jeszcze istnieje; Rizzen - gorsze dzielnice; Biały Kruk - gildia złodziei; Ja - dywersja i karczmy; Isebrin... proponuję abyś wprowadził kilka poprawek do tego arcydzieła - przede wszystkim, aby nie rzucało się w oczy... choć nie wiem, czy Twoja magia oprze się czarom wykrywającym moc magiczną. Kiedy się spotkamy ustalimy co robimy dalej i w jakim składzie... Ruszamy? Towarzysze? Kruku?
 
Aschaar jest offline  
Stary 24-11-2008, 22:11   #20
 
woltron's Avatar
 
Reputacja: 1 woltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumny
Woltron - Zieloni
--------------------------

"Czyżby ten młody mężczyzna został opętany przed jakiegoś demona?" - przemknęła przez głowę elfa po tym co zobaczył za Vicentem. "Jeżeli ta istota tak reaguje na prosty czar, to co się stanie gdy ktoś rzuci coś potężniejszego...".

Z rozmyślań wyrwało go pytanie Blackborna, który wyglądał tak jakby właśnie się obudził i nie bardzo wiedział co się przed chwilą stało.

- Co się wydarzyło przez ostatnie.... ostatnią chwilę? Przed zaklęciem Morgana?

- Nic takiego... choć mógłbym przysiąc na swą lutnię, że coś za tobą stało, coś nie z tego świata...

Morgan nie skończył gdy otaczająca ich rzeczywistość zmieniła się nie do poznania. Zamiast ruin stali w świątyni Sybili, może nie takiej jaką pamiętał elf, ale podobnej. "Iluzja?" -zapytał sam siebie bard. Jednak gdy wziął rękę nad najbliższą święcą, poczuł ciepłe powietrze.

Morgan popatrzył się z niesmakiem na Iseberina. "Głupiec, zadufany głupiec, który zbyt wcześnie uwierzył, że nie ma istot potężniejszych niż on sam" - pomyślał - "taki czar, czar zmiany rzeczywistości da się wyczuć na wieleset mil wokoło, szczególnie jeżeli rzucało się go tak szybko, co ten dzieciuch sam przyznał. Oznacza to tylko jedno, że każdy kto opanował choć trochę sztukę magiczną go wyczuł". Nie powiedział jednak nic. Nie zdążył, uprzedził go Aaron, który doskonale ubrał to co elf pomyślał, choć zapomniał dodać, że Isberinowa kryjówka nie przyda się tym co nie opuszczą miasta przed zamknięciem bram miejskich, czyli przed zachodem słońca. A elf szczerze wątpił by zdołali zrobić, choć połowę z tego co zaplanowali przed zapadnięciem zmroku.

- W takim razie do zobaczenia w Zielonym Głuszcu - odpowiedział cicho Aaronowi.

Nie czekając na deklarację reszty, narzucił kaptur na głowę i otworzył drzwi, odpychając przy okazji świeży śnieg, którego napadło w czasie ich dyskusji. Stracili niemal jedno uderzenie dzwonu, na dyskusję, która nie przyniosła żadnego rozstrzygnięcia. Ruszył w kierunku bramy Ośmiu Węży. Przed wejściem do samego miasta zamierzał znaleźć jakąś małą karczmę na podgrodziu, gdzie w ciszy i spokoju odłupie szlachetne kamienie, które zdobiły pochwę jego miecza. Nie chciał zostać zabitym przez ulicznych złodziejaszków, jakich pełno było o tej porze za murami. Krótką przerwę w karczmie i cieple zamierzał też wykorzystać na ogrzanie zmarzniętych palców, które były mu potrzebne do gry. A zamierzał zagrać pieśń, a nawet dwie zanim dotrze do karczm leżących przy siedzibie straży miejskiej, gdziekolwiek się ona nie mieściła. Jednak póki co elf zacisnął mocniej kaptur, tak by padający śnieg nie wpadał mu za kołnierz. "Pieprzona pogoda" - pomyślał - "jakbym mało miał problemów!".
 
__________________
"Co do Regulaminów nie ma o czym dyskutować" - Bielon przystający na warunki Obsługi dotyczące jego powrotu na forum po rocznym banie i warunki przyłączenia Bissel do LI.

Ostatnio edytowane przez woltron : 24-11-2008 o 23:57.
woltron jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:23.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172