I przemówiło i zakrzyczało w ciszy słowo ”Biada” po trzykroć. Tysiące oczu zwróciły się na Zakafiela czekając na ostatni wyrok, kolejny powalający cios. Kiedy Azazael znowu się przewrócił zagrzmiało drugie [i]”Biada”[i] całych swym echem po niebiosach. Czułeś w uszach i duszy i grzmiało to po całym niebie docierając do każdego bez różnicy na fakt czy był buntownikiem czy też nie i trwoga przepełniała ich serca. I ostanie ”Biada” rozległo się porannym grzmotem wraz z chwilą wytrącenia miecza Azazelowi i odgniecenia go butem do chmury. Nie zważając na echa promyki słońca bawiły się odbijając na pancerzu Trona bezwstydnie. Wyraz złości i gniewu trwał na obliczu Azazela. -On już przyjął lekcję.
Słowa wydobycie skądś, tylko skąd, głos Doumy który nie został wypowiedziany i szarpnięcie ognistym biczem w Trona obwiązanie go i potężny zamach zrzucający go na niższe niebiosa. Anioł Ciszy znowu milczał i tylko wskazywał palcem na górę.
Tymczasem Azazael podźwignął swe cielsko, oszukał miecz. Zacisnął swa pięśc, gorycz porażki przepełniała go. Spojrzał na Ciebie. -Nic nie mów...
Wyryczał przez zęby i zwrócił się w kierunku Doumy, nie mógł znieść spojrzenia tysiąca par oczu. -Podobno mówisz tylko wtedty, kiedy jest to najważniejsza sprawqa. Czy rebelia nie jest na tyle istotna?
Nie doczekał się odpowiedzi. Douma dalej zadzierał łeb w stronę najwyższego nieba, a Azazael – myślał zawzięcie.
__________________ Otium sine litteris mors est et hominis vivi sepultura. |