Isebrin
Osobą która zamilkła w całej tej długiej i jakże żmudnej dyskusji Isebrin był. Z początku zgłaszający się na Lidera grupy. Teraz zamilkł. Wydawać się mogło iż nie słuchał innych wypowiedzi, jednak tak na prawdę było zupełnie inaczej. Lustrował on postaci, zapamiętywał każdy szczegół ubioru i analizował go. Dyskusja trwała nadal on zaś wydawał się znów gadać do siebie samego, co mogło wydać się dziwne.
„ Dziwna postawa jak na Lidera tej grupy stoi i milczy kiedy ogól ludzi którymi to miał kierować prowadzi zażartą dyskusję. Jedyne co zrobił to przyjął pierścień i stał oparty o ścianę. Aronowi podobnie jak mi zaczęło robić się zimno co było dość widoczne. Zaś u Vincenta można było dostrzec jawne zainteresowanie tutejszą architekturą. Chyba mogę mu pomóc ją pobadać” – isebrin uśmiechnął się sam do siebie, w duchu.
Ale to co miało się zdarzyć za chwilę było zaskakujące. Widać było że siarczysty śnieg po woli osadzał się Isebrinowi na połączeniu barku i szyi zmieniając w wielką grudkę śniegu. Która z pewnością nie była najprzyjemniejszym uczuciem . Nie wiadomo czemu, w framudze drzwi do świątyni którymi parę minut temu chciał wyjść szybko Vincent, pojawiły się drzwi. Każdy z tu zebranych mógł by przysiądź że wcześniej ich tu nie było. Dalej cegła po cegle w piorunującym i monstrualny tempie 1 może 2 sekund, cegły ustawiły się jedna na drugiej. Zastygając w bezruchu który musiał wywrzeć wrażenie i wprowadzić w lekką dezorientację osoby opierające się o ściany i kolumny. Następnie w framugach okien, które dopiero co się pojawiły rozpłynęła się dziwna kolorowa ciecz. Która rozpływając się w artystycznym nieładzie, przyjęła formę pięknie zdobionych witraży. Śnieg na posadzce zamienił się w wodę która sama wypłynęła przez niedawno pojawiające się drzwi. Płytki na ziemi wyglądały teraz wspaniale tak jakby nikt od lat po nich nie chodził. Śniegu przestał wreszcie dokuczać i w całym pomieszczeniu dało się czuć miłe i przyjemne ciepełko. Pojawiły się ławki, kolumny i jeden z najcudowniejszych widoków w tym zaiste pięknym i emanującym magią miejscu. Witraż.
Uwagę całości przykuwały kręte schody po prawej stronie. Które idąc w dół do piwnicy ukazywały najwspanialszy spichlerz i winnicę. Pełnego różnego rodzaju ciemnych dębowych beczek z winem, piwem oraz brązowawych skrzyń które kiedyś zapewne pełne były najwyśmienitszego jedzenia, prawdopodobnie to tu zaopatrywała się cała śmietanka z miasta. Idąc zaś schodami w górę dochodziło się do starej biblioteki pełnej pustych regałów na których kiedyś prawdopodobnie były książki. Całą bibliotekę i hebanowy stół można było dostrzec z dołu świątyni ponieważ znajdowała się ona zaraz nad witrażem w końcu korytarza.
W centrum biblioteki znajdował się okrągły hebanowy lekko ozdobiony stół. I siedem krzeseł. Na stole stało sześć pucharów z winem. Warto dodać że nad drzwiami całej świątyni Sylibi, pojawił się grawerowany napis „Viridis Caterva”. Najdziwniejsze było to, że Isebrin nawet nie drgnął rzucając ten z pewnością silny czar, a było to dziwne zachowani nawet jak na maga. Albo tym bardziej jak na osobę obdarzoną magią co z pewnością każdy spostrzegł na samym początku, a dało się odczuć od niego swoistą aurę która przyciągała nawet teraz.
- No nareszcie ! - mówiąc to zrzucił śnieg z ramienia na świeżą posadzkę
– Więc po kłopocie mamy miejsce na zbiórkę. – ruszył w stronę schodów
–Wątpię by ktoś chciał odwiedzać to miejsce ale dla pewności rzucę jeszcze kilka czarów. Pan panie Morgan niech się nie martwi bo te dzwoneczki i miecz panu nie pomogą przy mnie. A teraz Biały kruku jeśli mogę chciał bym by położył pan na stole pierścień.- usiadł przy okrągłym stole na jednym z siedmiu krzeseł
- I proszę o odrobinę zaufania – słowa te skierował do Morgana który najwidoczniej nie był przekonany do tej drużyny.
- Więc tak proszę usiądźcie. Każdy z was ma trochę racji i jakiś ciekawy pomysł ja to tylko poskładam by jakoś wyglądało – Isebrin łagodnym ruchem ręki zdjął kaptur z głowy. Dopiero teraz można było dostrzec dokładniej jego rysy twarzy.
- Proponuję taki plan. Vincent jak spostrzegłem jesteś jednym z bystrzejszych i masz dobrą pamięć. A do tego interesujesz się architekturą co może pozwoli nam określić położenie komnat w wierzy. Ja zaś pomogę Ci szybko i dokładnie obejrzeć je z zewnątrz a może i nawet trochę wewnątrz dzięki magii.- tym razem dość ohydna i z pewnością należąca kiedyś do żywej osoby czaszka wylądowała na stole, z pod płaszcza Isebrina
– Rizzen po podeszwie w twoich butach widać że umiesz się skradać a szkoda taką osobę nie wykorzystać i wysłać na odpytywanie pospólstwa. Proponuję byś spróbował się dowiedzieć gdzie najmniej strzeżone wejście do wierzy i przede wszystkim zobaczył jak zmieniają się strażnicy. Przy okazji jak znajdziesz jeszcze chwilę czasu to popytasz biedaków. – zrobił przerwę by przełknąć ślinę –
Morgan mógł byś spróbować wyciągnąć jakieś informacje z karczmy straży tak jak mówiłeś. Upij kilku i popytaj o zmiany straży, słabych strażników i osobę która opiekuje się naszym starcem. Teraz Aron sam zaproponowałeś akcję dywersyjną możesz rozpuścić plotki albo zabić jak znajdziesz jakiegoś z naszych przeciwników wybór masz duży. No i na koniec Biały kruku proponuję byś pogadał z wyższej klasy ludem. .Z wyglądu przynajmniej byś do nich pasował.I z charakteru chyba też.- na zakończenie podniósł swój kielich z winem i uszczknął by ugasić trochę swoje pragnienie.
„ Ciekawe jak zareagują na taka propozycję jest moim zdaniem dobra i rozsądna. „- zakończył przyglądając się minom i bronią które posiadali tak jakby wyczuł że są tu na pewno jakieś magiczne przedmioty. Choć nie był pewien kto je posiada.