Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-11-2008, 17:05   #16
Eravier
 
Eravier's Avatar
 
Reputacja: 1 Eravier nie jest za bardzo znanyEravier nie jest za bardzo znanyEravier nie jest za bardzo znanyEravier nie jest za bardzo znanyEravier nie jest za bardzo znanyEravier nie jest za bardzo znany
Isebrin

Osobą która zamilkła w całej tej długiej i jakże żmudnej dyskusji Isebrin był. Z początku zgłaszający się na Lidera grupy. Teraz zamilkł. Wydawać się mogło iż nie słuchał innych wypowiedzi, jednak tak na prawdę było zupełnie inaczej. Lustrował on postaci, zapamiętywał każdy szczegół ubioru i analizował go. Dyskusja trwała nadal on zaś wydawał się znów gadać do siebie samego, co mogło wydać się dziwne.

„ Dziwna postawa jak na Lidera tej grupy stoi i milczy kiedy ogól ludzi którymi to miał kierować prowadzi zażartą dyskusję. Jedyne co zrobił to przyjął pierścień i stał oparty o ścianę. Aronowi podobnie jak mi zaczęło robić się zimno co było dość widoczne. Zaś u Vincenta można było dostrzec jawne zainteresowanie tutejszą architekturą. Chyba mogę mu pomóc ją pobadać” – isebrin uśmiechnął się sam do siebie, w duchu.


Ale to co miało się zdarzyć za chwilę było zaskakujące. Widać było że siarczysty śnieg po woli osadzał się Isebrinowi na połączeniu barku i szyi zmieniając w wielką grudkę śniegu. Która z pewnością nie była najprzyjemniejszym uczuciem . Nie wiadomo czemu, w framudze drzwi do świątyni którymi parę minut temu chciał wyjść szybko Vincent, pojawiły się drzwi. Każdy z tu zebranych mógł by przysiądź że wcześniej ich tu nie było. Dalej cegła po cegle w piorunującym i monstrualny tempie 1 może 2 sekund, cegły ustawiły się jedna na drugiej. Zastygając w bezruchu który musiał wywrzeć wrażenie i wprowadzić w lekką dezorientację osoby opierające się o ściany i kolumny. Następnie w framugach okien, które dopiero co się pojawiły rozpłynęła się dziwna kolorowa ciecz. Która rozpływając się w artystycznym nieładzie, przyjęła formę pięknie zdobionych witraży. Śnieg na posadzce zamienił się w wodę która sama wypłynęła przez niedawno pojawiające się drzwi. Płytki na ziemi wyglądały teraz wspaniale tak jakby nikt od lat po nich nie chodził. Śniegu przestał wreszcie dokuczać i w całym pomieszczeniu dało się czuć miłe i przyjemne ciepełko. Pojawiły się ławki, kolumny i jeden z najcudowniejszych widoków w tym zaiste pięknym i emanującym magią miejscu. Witraż.


Uwagę całości przykuwały kręte schody po prawej stronie. Które idąc w dół do piwnicy ukazywały najwspanialszy spichlerz i winnicę. Pełnego różnego rodzaju ciemnych dębowych beczek z winem, piwem oraz brązowawych skrzyń które kiedyś zapewne pełne były najwyśmienitszego jedzenia, prawdopodobnie to tu zaopatrywała się cała śmietanka z miasta. Idąc zaś schodami w górę dochodziło się do starej biblioteki pełnej pustych regałów na których kiedyś prawdopodobnie były książki. Całą bibliotekę i hebanowy stół można było dostrzec z dołu świątyni ponieważ znajdowała się ona zaraz nad witrażem w końcu korytarza.
W centrum biblioteki znajdował się okrągły hebanowy lekko ozdobiony stół. I siedem krzeseł. Na stole stało sześć pucharów z winem. Warto dodać że nad drzwiami całej świątyni Sylibi, pojawił się grawerowany napis „Viridis Caterva”. Najdziwniejsze było to, że Isebrin nawet nie drgnął rzucając ten z pewnością silny czar, a było to dziwne zachowani nawet jak na maga. Albo tym bardziej jak na osobę obdarzoną magią co z pewnością każdy spostrzegł na samym początku, a dało się odczuć od niego swoistą aurę która przyciągała nawet teraz.


- No nareszcie ! - mówiąc to zrzucił śnieg z ramienia na świeżą posadzkę – Więc po kłopocie mamy miejsce na zbiórkę. – ruszył w stronę schodów –Wątpię by ktoś chciał odwiedzać to miejsce ale dla pewności rzucę jeszcze kilka czarów. Pan panie Morgan niech się nie martwi bo te dzwoneczki i miecz panu nie pomogą przy mnie. A teraz Biały kruku jeśli mogę chciał bym by położył pan na stole pierścień.- usiadł przy okrągłym stole na jednym z siedmiu krzeseł - I proszę o odrobinę zaufania – słowa te skierował do Morgana który najwidoczniej nie był przekonany do tej drużyny.- Więc tak proszę usiądźcie. Każdy z was ma trochę racji i jakiś ciekawy pomysł ja to tylko poskładam by jakoś wyglądało – Isebrin łagodnym ruchem ręki zdjął kaptur z głowy. Dopiero teraz można było dostrzec dokładniej jego rysy twarzy.
- Proponuję taki plan. Vincent jak spostrzegłem jesteś jednym z bystrzejszych i masz dobrą pamięć. A do tego interesujesz się architekturą co może pozwoli nam określić położenie komnat w wierzy. Ja zaś pomogę Ci szybko i dokładnie obejrzeć je z zewnątrz a może i nawet trochę wewnątrz dzięki magii.- tym razem dość ohydna i z pewnością należąca kiedyś do żywej osoby czaszka wylądowała na stole, z pod płaszcza Isebrina – Rizzen po podeszwie w twoich butach widać że umiesz się skradać a szkoda taką osobę nie wykorzystać i wysłać na odpytywanie pospólstwa. Proponuję byś spróbował się dowiedzieć gdzie najmniej strzeżone wejście do wierzy i przede wszystkim zobaczył jak zmieniają się strażnicy. Przy okazji jak znajdziesz jeszcze chwilę czasu to popytasz biedaków. – zrobił przerwę by przełknąć ślinę – Morgan mógł byś spróbować wyciągnąć jakieś informacje z karczmy straży tak jak mówiłeś. Upij kilku i popytaj o zmiany straży, słabych strażników i osobę która opiekuje się naszym starcem. Teraz Aron sam zaproponowałeś akcję dywersyjną możesz rozpuścić plotki albo zabić jak znajdziesz jakiegoś z naszych przeciwników wybór masz duży. No i na koniec Biały kruku proponuję byś pogadał z wyższej klasy ludem. .Z wyglądu przynajmniej byś do nich pasował.I z charakteru chyba też.- na zakończenie podniósł swój kielich z winem i uszczknął by ugasić trochę swoje pragnienie.

„ Ciekawe jak zareagują na taka propozycję jest moim zdaniem dobra i rozsądna. „- zakończył przyglądając się minom i bronią które posiadali tak jakby wyczuł że są tu na pewno jakieś magiczne przedmioty. Choć nie był pewien kto je posiada.
 

Ostatnio edytowane przez Eravier : 24-11-2008 o 17:16.
Eravier jest offline