Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-11-2008, 20:38   #111
liliel
 
liliel's Avatar
 
Reputacja: 1 liliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputację
Obudziła się zlana potem. Oddychała ciężko nie mogąc pozbyć się sprzed oczu widoku konającej kobiety.
Ale zaraz, zaraz. Dlaczego ten widok w zasadzie tak nią wstrząsnął? W pierwszej chwili nie mogła sobie tego uświadomić. Ta osoba była jednak niebezpiecznie znajoma. Jasne długie włosy w kolorze słomy, delikatna linia podbródka, mały nos. Cała skóra byłą pokryta wrzodami i ropnymi wysiękami ale rozpoznała tą twarz... Jej własną twarz. Jakby była widzem w kinie i oglądała agonię samej siebie. Potworne. Przetarła zmęczoną twarz i wypuściła ze świstem powietrze.

Nieopodal nadal pogrążona we śnie Narindra mierzyła się z własnymi koszmarami. Co było w tym miejscu, że budziło w ludziach ich własne demony? Wokół unosił się gęsty klimat apatii i rezygnacji. A może tyko ona tak to odczuwała? Znów podrapała się w piekące ramię. Komar? Może jednak coś więcej? Trąd? Za wcześnie. Więc pewnie tylko paranoja...

- Obudź się, to tylko koszmar... Narindra...
Chciała szturchnąć lekko Afrykanerkę ale się zawahała. Może lepiej jej nie dotykać, nie zwiększać ryzyka zarażenia. Powtórzyła więc jej imię jeszcze kilka razy, nadal przecierając zaspane oczy.

W tej chwili podszedł to nich Tim i zaczął grzebać w swoim plecaku. Był milczący i poważny. Można by rzec zbyt skupiony, zrozumiała to gdy ich oczy się spotkały. W jego dłoni błysnęło ostrze noża i rzucił się nagle do biegu.

- Co się dzieje? - zdążyła z siebie wykrztusić.
Ciągle zaspana i nieobecna wstała na równe nogi odrzucając koc. Dopiero po chwili zdała sobie sprawę jaką głupotą się popisała. Jeśli Tim popędził w stronę zarośli to znaczy, że ktoś się tam czai. A jeśli się czai, to pewnie jest to Simba, więc wystawiła się na potencjalny odstrzał. Doprawdy genialne z jej strony.

Strzał jednak nie padł i Simone rzuciła się płasko na ziemię zerkając w stronę Nari.
- Coś się dzieje – szepnęła – Lepiej się nie podnoś...

W ciemnościach próbowała cokolwiek wypatrzeć, niestety bezowocnie. Usłyszała jedynie jakieś stłumione dźwięki i krzyk Tima. A później pojawił się zarys biegnącej sylwetki. Postać minęła leżące kobiety i pognała dalej. Simone postanowiła czekać pasywnie na rozwój wydarzeń.
 

Ostatnio edytowane przez liliel : 24-11-2008 o 20:48.
liliel jest offline