Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-11-2008, 21:51   #47
baltazar
 
baltazar's Avatar
 
Reputacja: 1 baltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znany
Imć Głodowski wychylił duszkiem resztę miodu. Ręką otarł gębę i rozejrzał się po izbie. Żyd już chyba wszystkie stosowne dyspozycje wydał bo kielichy się napełniały piwem. I Koroniarzowi nalano!

- Zdrowie Panowie Bracia!

Brać szlachecka poczęła do siebie przepijać i się weselić. I imć Jerzemu humor dopisywał, aż zaintonował pieśń. Bo jak wielce kontent był lubił sobie prześpiewać.

Jestem sobie panem,
Nie dbam ja o złoto,
przepiję z ochotą;
ani pomnę o mej zgubie,
gorzałeczkę z piwkiem lubię.


Już po kilku wersach dołączyły nowe głosy, by po chwili w izbie już niemal wszystkie szlacheckie gardła śpiewały.

Oto to ja pan, pan, oto to ja pan, pan
oto to ja pan, pan, I o nic nie dbam

Nie dbam o kontusze,
niech gardła nie suszę;
ani też dbam o wysługi
ten przepiję, będzie drugi.


Pan Jerzy wybuchnął gromkim śmiechem.

- Tak dobrze mi tutaj! Jeno gdzie jest moja kompania? Zdziwił się gdzie jest jego towarzystwo bo nie zwrócił uwagi kiedy imć Bończa się od niego odłączył. Ale nie turbował się wielce bo insze rzeczy mu w głowie teraz były. Potańcował z szabelką, miodku zakosztował jeno jeszcze…

Żyda ucapił za pejsy bo to wielce niefrasobliwie podszedł do niego. Myśląc pewnie, że jak w takim dobrym humorze jest to za brodę go nie wytarga.

- Aj waj, aj waj. Mości Panie mniej zlitowanie.
- Capie nie chrzczony! A słuchaj dobrze i mnie do cholery nie przyprowadzaj. Balię do alkierza mi wnieście i kąpiel naszykuj. A i niech ta dziewka po rzeczy moje do prania przyjdzie. Na jutro chce, żeby były uprane i wysuszone.
To mówiąc na dziewkę wskazał, która mu w oko wpadła.

Nim do alkierza się udał zdrowie z panem Niewiaromskim i Sroczyńskim wypił ale mu do gustu nie przypadali bo to pod strzechą mieli fantazji tyle co w chłopskiej chałupie uraczyć można. Z pieczonej szynki jeszcze kawał mięsa ukrał i ku alkierzu się udawał. Jeszcze go pan Janusz Brodzicki wstrzymał, a posturą tura przypominał więc i usarza by wstrzymał. Już coś prawić zaczynał o rezunach i inszych podłotach ale pan Głodowski w dyskurs nie chciał się wdawać. Już co inszego miał w głowie. Już rozum mu nie mówił co ma czynić. Uchylił drzwi i uśmiech mu się odmalował na twarzy. Nie pierwszy tego dnia i pewnie nie ostatni. Ale widok jaki obaczył wart był niejednego. Przestąpił próg i drzwi zawarł. I długo nie wychodził.


 

Ostatnio edytowane przez baltazar : 24-11-2008 o 21:59.
baltazar jest offline