Valar:
-
Hej! Wampirze! Czemu ukrywasz się jak przestraszony jeleń w środku lasu!?-wrzasnąłeś, lecz nic nie poruszyło się dookoła. Ten las był kompletnie martwy i nieumarły. Poza tym zapewne był wielki, więc nic dziwnego, że Wampir się nie odezwał.
-
Tak do ciebie mówię podłe ścierwo! Skoro uważasz się za pana tego miejsca to pokaż się, mam wiadomość od Salvadora!-dalej nic. To chyba nic nie da. Zacząłeś jednak iść po śladach. Przez pewien czas błądziły bez celu, aż w końcu dotarły do sporej wielkości dziupli w drzewie, gdzie zniknęły.
Ty jednak postanowiłeś najpierw wypróbować czegoś innego.
-
Co za plugawe miejsce… Zło emanuje stąd niczym z piekła! Myślę, że przyda się tu posprzątać…-stwierdziłeś, a następnie wylałeś wodę święconą na miecz. Zauważyłeś, że kiedy kropla wody upadła na ziemię, zachowywała się tak, jakby trafiła na gorącą blachę. Zaczęła syczeć, skwierczeć i z tego miejsca unosiła się smużka białego dymu. Kropla po chwili wyparowała.
Ty jednak wbiłeś miecz w ziemię, rozpoczynając litanię oczyszczenia. Ziemia syczała jeszcze mocniej, a dym, który unosił się z tego skrawka ziemi, spowił ciebie niczym biały całun. Nie należało to do przyjemnych rzeczy. Chwilę później cała woda święcona zniknęła, lecz oczyszczanie podtrzymywane było tylko i wyłącznie przez litanię.
Nagle coś poruszyło się w dziupli drzewa. Ledwo dostrzegłeś ten ruch, ponieważ wokół było stosunkowo ciemno, w dziupli panowała czerń, zaś ciebie spowijał biały dym. Być może bardziej wyczułeś poruszenie.
Ze szczeliny zaczęła wychodzić postać.
http://www.virginmedia.com/microsite...ans/img_10.jpg
Ten mężczyzna ubrany był w czarną koszulę z czerwoną muszką. Miał czarne spodnie od garnituru, lecz po chwili dostrzegłeś, że ubranie tegoż mężczyzny były bardzo pobrudzone, tak jak on sam. Włosy w nieładzie opadały na twarz z zarostem. Wszystko to jednak pasowało do postaci.
-
No, no... Śmiertelnik. Zakładam, że przysyła cię mój Mistrz-ostatnie słowa wypowiedział z cierpkim sarkazmem.
-
Jeżeli tak, zapewne przychodzisz mnie zabić. Przynajmniej takie są oficjalne dane...-rzekł. Poczułeś nagłe uderzenie mentalne, od którego zachwiałeś się i przewróciłeś. Uderzenie jednakże ustało, zaś w lesie zaczął rozbrzmiewa śmiech tego mężczyzny. Odsłonił on swoje kły, ukazując, że jest wampirem.
-
I ty, biedny głupcze, uwierzyłeś w słowa mojego Mistrza?-zaśmiał się ponownie.
-
Oszczędzę cię, śmiertelniku, gdyż żal mi ciebie. Wysłał cię Druid, tak? To jest jedyna osoba, której obawia się mój Mistrz. Nie obawia się nawet Bogów, więc nie chciałby podpaść Druidowi, a skoro jesteś jego wysłannikiem, nie może cię zabić. Dlatego przysłał cię tutaj, do mnie, bo wie, że nie masz ze mną szans. Wie, że padniesz od tak-pstryknął palcami.
-
W ten sposób pozbyłby się ciebie praktycznie bez winy, którą zrzuciłby na mnie. Niezły pomysł, ale przejrzałem mojego Mistrza. Uciekaj stąd śmiertelniku, zanim się rozmyślę i postanowię wykonać to, co przewidział mój Mistrz-rzekł do ciebie od niechcenia, zakładając ręce na piersi i przyglądając się swoim długim pazurom.