Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-11-2008, 23:01   #24
merill
 
merill's Avatar
 
Reputacja: 1 merill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputację
Almirith - fioletowi

"Wołać będzie:
Mordować!
i spuści psy wojny"
William Szekspir - Juliusz Cezar
akt III, scena I





Elf nie musiał długo czekać na następne prezentacje.

- Jam jest Brago. – oznajmił mężczyzna, który dopiero teraz uchylił kaptura. Kamienna twarz i zimne, twarde spojrzenie mówiły wiele, a na pewno zdradzały, że człowiek ten jest doświadczony, jeżeli chodzi o odbieranie życia… takie spojrzenie Almirith widział tylko u zawodowych morderców… profesjonalizm i wyrachowanie… dla każdego wojownika bardzo przydatne cechy, maksymalizowały szanse na przeżycie. W końcu bycie najemnikiem, nie należało do najbezpieczniejszych zajęć.

- Słusznieś rzekł wojowniku .Ja także uważam, że powinniśmy się jak najwięcej dowiedzieć o Wieży. Co się zaś tyczy mojej profesji - tak jak ty biegle posługuję się ostrymi przedmiotami, choć raczej rzadko ma to miejsce tak bezpośrednio. Ze swej strony mam zamiar zasięgnąć języka u kogoś z miejscowych. Wątpię by ta dziura była do tego odpowiednim miejscem, jednakże w każdym mieście są ludzie nadzwyczaj dobrze poinformowani. Myślę, że uda mi się kogoś takiego odnaleźć i skłonić by podzielił się ze mną swą cenną wiedzą.

Amirith musiał przyznać, że mieli do czynienia z profesjonałem w każdym calu. Krótkie, treściwe wypowiedzi i konkretne deklaracje były dostatecznymi powodami by tak sądzić.

- Dobra myśl… trzeba tylko umieć znaleźć ludzi „dobrze” poinformowanych. Nie mam wątpliwości, że posiadasz taką umiejętność mości Brago. – odpowiedział człowiekowi.

Następnie zwrócił się do ich lidera, mianowanego przez Białowłosą, istoty, której przynależności rasowej nie potrafił rozpoznać – Halaza.

- Wspomniałeś, że jesteś druidem. W mojej ojczyźnie, przedstawiciele tego Zakonu, władają ogromnymi mocami Natury, które mogą być równie niszczycielskie co przydatne. Potrafią kontrolować pogodę, przywoływać i kontrolować zwierzęta, a nawet zmusić i nagiąć do swej woli rośliny… Czy ty także to potrafisz? Myślę, że takie miasto jak to, roi się od przeróżnych gryzoni… które zapewne są wszędzie…w Wieży także? Czy byłbyś w stanie zrobić coś podobnego?

Poczekał cierpliwie, wysłuchując odpowiedzi szczuro - podobnego stworzenia. Doszedł także do wniosku, że tak naprawdę nie zna miasta…i chyba nikt z pozostałych także. Odnalezienie Wieży, nie stanowiło problemu… przez brudne okno karczmy, widział, jak wznosiła się dumnie w niebo, ponad podniszczonymi dachami budynków na Ulicy Żebraków. Mimo to uliczki miasteczka były kręte i wąskie, tworzyły istny labirynt… a w każdym labiryncie można się zgubić.

- Myślę, że jak najszybciej powinniśmy się udać w pobliże Wieży? Zapytam karczmarza o drogę… i okolice samego więzienia…kto jak kto, ale on na pewno będzie się orientował.
*****



Wstał od stołu i ruszył w kierunku szynkwasu, przebijając się z trudem przez tłum zgromadzonych gości. Czuł odór spoconych ciał, niemytych włosów i kiepskiej jakości piwa… zaczynało go to irytować. Doszedł do wniosku, że jak najszybciej powinni zmienić lokum…

Sam karczmarz wyglądał jak kwintesencja całej tej plugawej speluny. Gruby, wielki…o tłustych posklejanych włosach i spoconej twarzy. Odziany w bardziej niż mocno zabrudzoną lnianą sukmanę i skórzany fartuch…który od tłuszczu i brudu był sztywny niczym przeszywania. Elf zręcznie wymijając kolejnych zalanych klientów dostał się do lady… która standardem czystości nie odbiegała od reszty alkierza.

- Czego? – warknął przez żółte i poczerniałe zęby karczmarz.

- Informacji – odpowiedział nie spuszczając wzroku. – Prostej i zgodnej z prawdą karczmarzu. – położył rękę na ladzie a między palcami zalśniła srebrna moneta. Przebiegły przez twarz karczmarza zachłanny grymas nie uszedł uwadze wojownika. Trzymając cały czas monetę w dłoni zadał pytanie:

- Jak najszybciej dojść do Południowej Wieży Czterech Węży? I jakie ważniejsze budynki się tam znajdują?

Barman spojrzał raz jeszcze na monetę leżącą między palcami Almiritha i na twarz Srebrnego Lwa. Przez chwilę wahał się ale odpowiedział:

- Łaskawy Pan, chce dotrzeć do Wieży? A to trzeba prosto, rych tyk ulicą Żebrków jak w mordę prosto … aż się do bramy dojdzie. Temej straże stoją… ale niezbyt pilnie przyglądają się wchodzącym. A Wieża Panie? Łoj nieprzyjemne to miejsce… powiadają, że różne rzeczy się ludziom tam przydarzają…ale to może takie tam ludzkie głupie gadanie. Przy pałacu księcia prawie stoi… nieopodal koszar straży… Niewielki placyk przed nią… gdzie kupcy się rozkładają, bo zamożniejszy niźli tutaj lud tam mieszka… ze dwie karczmy, w tym jedna co się „Pod Zielonym Głuszcem” zowie… - tu przerwał na chwilę, rozglądając się wokół,po czym przychylił głowę ku wojownikowi i szeptem rzekł – ale nie polecałbym, bo ponoć te zasrańcze do piwa szczają. Nazwy drugiej przypomniałem- dodał już normalnym głosem.

Elf odszedł zostawiając srebrną sztukę na ladzie, którą karczmarz niemal natychmiast zgarnął błyskawicznie. Jak wygłodzony sęp, co zauważył świeże ścierwo…


*****


Reszta drużyny czekała na niego przy tym samym stole. Usiadł i przekazał szybko informacje, które uzyskał. Skomentował je także:

- Musimy załatwić sobie lokum w pobliżu Wieży, by mieć na nią widok. I nie proponuję tu pokoju w karczmie, bo choć są ich dwie…to są tylko dwie. Prawdopodobieństwo, że trafilibyśmy na konkurencję jest zbyt duże. Ten plugawiec za barem mówił, że jest tam kilka sklepów. Myślę, że za odpowiednią opłatą, któryś z właścicieli, wynająłby nam pokój lub dwa nad nimi na kilka dni. Będzie to o niebo lepsze schronienie… Sama Wieża, ponoć w pobliżu centrum pałacowego stoi, a tuż obok niej koszary strażników, tam się właśnie udam w celu najęcia się do Straży.

Przerwał na chwilę, czekając na reakcje pozostałych na zdobyte informacje.

Dziewczyna siedząca obok niego, wstała i przedstawiła się:

- Nazywam się Macha. To imię zdrobnień nie posiada, niestety. Krótko o mnie. Jestem aktorką. Potrafię "czarować". Jeżeli odpowiednio się przygotuję naśladuję ludzi i przedstawicieli innych ras, choć nie miała wieloma kontaktu. W sumie to tylko z jednym i moje naśladownictwo było katastrofą, ale poradzę sobie. Mogę zając czymś strażników, jeżeli będzie trzeba, w końcu to tylko ludzi, w dodatku mężczyźni. Nie problem też będzie wtedy zdobyć klucze, czy dokumenty, mapy, czy jakieś inne potrzebne rzeczy. Mogę też dla was coś sprawdzić, albo naśladować kogoś... Jeżeli moja pomoc się przyda, to powiedzcie. Mogłabym cię o coś poprosić? Bo wiesz, ja mam taką pasję, w sumie to nie pasja, ale obsesja, ale czy mogłabym cię wykorzystać w moich pracach?

Do elfa dopiero po chwili doszło, że ostatnie pytanie było skierowane do niego. Przez chwilę nie wiedział co ma odpowiedzieć. Ze sposobu prezentacji doszedł do wniosku, że ma do czynienia z najzwyklejszą oszustką… może nawet kurtyzaną… ale tego ostatniego pewien nie mógł być. Sama propozycja go zaskoczyła, patrzył na przyjemny uśmiech dziewczyny, musiał przyznać, że miała ładne, kształtne usta. Lubił kobiety… zwłaszcza te śmiałe i odważne, z charakterem, takie były właśnie ludzkie kobiety… elfie niewiasty, były jak na gust Almiritha nieco zbyt poważne i stateczne.

- Wykorzystać? Jeśli to ma nam pomóc to wstępnie się zgadzam – uśmiechnął się kurtuazyjnie – ale najpierw wolałbym wiedzieć dokładniej do czego? Może omówimy to po drodze? Ruszamy w stronę Wieży? Niech reszta z was towarzysze dokona prezentacji i możemy ruszać? Halazie? Jaka decyzja?
 
__________________
Czekamy ciebie, ty odwieczny wrogu, morderco krwawy tłumu naszych braci, Czekamy ciebie, nie żeby zapłacić, lecz chlebem witać na rodzinnym progu. Żebyś ty wiedział nienawistny zbawco, jakiej ci śmierci życzymy w podzięce i jak bezsilnie zaciskamy ręce pomocy prosząc, podstępny oprawco. GG:11844451

Ostatnio edytowane przez merill : 26-11-2008 o 18:20.
merill jest offline