Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-11-2008, 11:43   #21
Gob1in
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Detlef wpatrywał się w stojący przed nim kufel z kojącym zmysły napojem tak wychwalanym przez całe pokolenia krasnoludów. Złośliwe uwagi Alemira nie zrobiły na nim wrażenia.
"Rzuca się, bo musi mnie słuchać. Nie zaryzykuje otwartego konfliktu, nie znając nastawienia reszty. Zachowuje się jakby szaleju się najadł. Poza tym, nie rozumiem, jak można piwa nie lubić. Jego strata..." - spojrzał rozanielony na aromatyczny napój. Piwo było naprawdę przednie - klarowne, gęsta, sztywna piana i wyraźny posmak goryczki.

- Rewelacja - mruknął pod nosem. Pozostali mogli być skonfundowani uwagą brodacza, jednak jego maślane oczka wpatrujące się w naczynie nie pozostawiały złudzeń, czego dotyczył komentarz. Znać było, że był miłośnikiem tego trunku.

Mimo, wcale nie pozornego, zainteresowania napojem, krasnal dokładnie przysłuchiwał się temu, co mieli do powiedzenia pozostali. Po kwestiach wypowiedzianych przez Alemira i Absynth zapadła cisza. Reszta albo nie miała pomysłu, albo wahała się, czy go wyjawić. Detlef postanowił rozruszać towarzystwo. Siedzenie na tyłku, mimo niewątpliwej przyjemności błogiego leniuchowania połączonego z kosztowaniem artykułów z karczemnej piwniczki musiało poczekać. Mieli dwa dni na wyciągnięcie dziada z celi. Dość dużo, żeby dać się zabić, ale przy tym całkiem mało, by ustalić przyzwoity plan rokujący nadzieję na realizację.

Spojrzał wyczekująco na pozostałych członków grupy. Żaden nie kwapił się do zabrania głosu, więc nabrał powietrza do płuc i zaczął przedstawiać swoje uwagi i pomysły.
Z potoku rzucanych przez zabójcę kąśliwych uwag wyłowił propozycję, by się przebrali w stroje strażników lub użyli zaklęć do imitacji takowych. Mieli wejść do wieży pod pretekstem odprowadzenia "więźnia".
Z kolei czarownica proponowała szantaż któregoś ze strażników lub sprawdzenie w bibliotece, czy jakieś plany nie opisują tunelu łączącego obie wieże, do którego można się jakoś dostać.

- Moje uwagi - zwrócił się do Alemira - Nie znamy hierarchii Straży, nie znamy ich dowódców, czy innych ludzi, na których rozkazy moglibyśmy się powołać. Kolejna sprawa - a co, jeśli strażnicy przy bramie wezmą więźnia i zamkną go w celi? Nie wiadomo, czy ich procedury pozwalają na wpuszczanie innych strażników. A nawet jeśli nas wpuszczą, to nie znamy rozkładu pomieszczeń więzienia. Każda pomyłka, czy nawet niezdecydowanie może zaalarmować gwardzistów. Bez wiedzy o wnętrzu nie da się tego zrealizować. No i kto zgodzi się być tym "więźniem" - mruknął. Przeniósł spojrzenie na dziewczynę.
- W tym może nam pomóc mniej lub bardziej dobrowolna pomoc jednego ze strażników. Tylko, czy potrafisz podtrzymać zaklęcie nawet, gdy ofiara będzie głęboko wewnątrz wieży? Raczej nie uda się tego zrobić pod bramą - z pewnością będzie tam kilku strażników, a nawet jeśli... - wahanie - zabierzesz cień całej grupie, to bojąc się siebie nawzajem nie pójdą na współpracę. W końcu któryś może sypnąć. Z kolei jeden, nawet skłonny do współpracy, raczej nie zrobi nic, co go narazi bezpośrednio na niebezpieczeństwo. Może nam zdradzić rozkład pomieszczeń, gdzie trzymają nasz cel, ilu jest strażników w środku i gdzie. To całkiem przydatna rzecz. Ale chyba nie ma co liczyć, że pomoże na miejscu, zresztą nie ufał bym takiemu przymusowemu sprzymierzeńcowi.

Przerwał na chwilę, by pociągnąć kilka solidnych łyków piwa. Otarł uporczywie trzymającą się wąsów pianę i kontynuował.
- Dobry pomysł ze sprawdzeniem biblu..., bibla..., eee... no tego bublo-cośtam. Proponuję, by nasza dziewoja zajęła się tym jeszcze dzisiaj. Szukaj wszystkiego o planach wieży, sąsiadujących budynków, ewentualnych podziemiach, tunelach i tak dalej. Aha - przypomniał sobie - sprawdź, czy są jakieś zapiski o tym, jakiego rodzaju więźniowie tam trafiają. Może się przydać.

- Jeżeli chodzi o moje koncepty, to mam ich parę. Podejrzewam, że Wyszemir jest lub był przesłuchiwany. Za takie przyjacielskie pogaduszki odpowiada kat, często w obecności skryby, czy innego urzędnika. Poza tym, za dwa dni małodobry rzeczywiście przyjdzie po skazańca. Nasza w tym głowa, żeby zamiast kata przyszedł jeden z nas - spojrzał znacząco po reszcie - Tutaj mamy dwie możliwości - możemy wysłać podstawionego kata, w gustownym ubranku, jeszcze dzisiaj - pod pretekstem zmiany terminu dekapitacji, na co jednak nie mamy żadnych dokumentów, albo - dzisiaj pod wieczór podstawiony kat przyjdzie do wieży na przesłuchanie więźnia przed egzekucją. Przy odrobinie szczęścia i wczuciu się w rolę, mamy szansę dostać się do Wyszemira. Podejrzewam, że nikt raczej nie przypatruje się zbyt uważnie oprawcom - mówi się, że towarzystwo kata przynosi nieszczęście. Na koniec pozostaje kwestia wyeliminowania prawdziwego kata z obiegu i wyciągnięcia z niego niezbędnych informacji. Ja proponuję usługi naszej ślicznej czarodziejki, która jak już proponowała, może zaszantażować oprawcę lub go uwieść, jeśli zechce, albo pana grajka - skinął na Skrzypka -który mógłby po prostu upić się z katem z podobnym efektem. Albo, w czym z kolei pewnie mógłby pomóc Ronhaar - można podtruć mistrza małodobrego jakim specyfikiem, by uzasadnić wprowadzenie do wieży tymczasowego zastępcy.

Znowu chwila przerwy na zwilżenie gardła.
- Druga sprawa to możliwość wprowadzenia jeszcze jednego naszego człowieka do wieży. Jeśli Straż rekrutuje, albo kat potrzebuje czeladnika, to możemy podstawić jednego z nas. Ale to byłoby zbyt proste, więc pewnie się nie uda - dodał z przekąsem. - Ale sprawdzić ogłoszenia przy koszarach, czy na rynku nie zaszkodzi. Może zrobić to Ronhaar, sprawdzając przy okazji, czy wieża mu nie wygląda na zabezpieczoną jakim magicznym paskudztwem.
- Poza tym - ciągnął dalej - możemy wywołać bójkę w gospodzie w pobliżu wieży, co spowoduje wtrącenie jednego, czy dwóch naszych do więzienia. Całkiem składnie udałoby się to połączyć z podstawieniem kata. Nasz kat mógłby pod pretekstem przesłuchania wyciągnąć awanturników z celi i razem dotrzeć do Wyszemira. Pozostałaby tylko sprawa ucieczki.

Dopił piwo do końca, obserwując reakcje zgromadzonych na swoje słowa.
- Oczywiście wciąż jestem otwarty na inne pomysły, ale i tak najpierw musimy zdobyć więcej informacji. No i wszamać co nieco - poklepał się po wydatnym brzuszysku. - Ale przedtem podsumujmy.
- Dla pani - spojrzał na Absynth - mam zadanie zdobyć jak najwięcej informacji z biblioteki, z naciskiem na plany wieży, plotki o więźniach, dowodzących garnizonem i możliwości wydostania się stamtąd.
- Dla maga - spojrzał na Ronhaara - informacje o rekrutacjach do Straży, ofertach zatrudnienia, choćby jako pomywacz, w wieży i próba wyczucia aury, czy jak tam to nazywacie... - machnął ręką.
- Pozostali, Quarsi, Alemir i ja - popatrzył po wymienionych - oraz pan Skrzypek, jeśli zdecyduje się wziąć "przytomny" udział w sprawie i upora z organizacją noclegów w tej gospodzie, pójdziemy zobaczyć wieżę z bliska i sprawdzimy, gdzie stołuje małodobry. Biedaczysko ma stresującą pracę, więc pewnie pół dnia w szynku siedzi.
- To chyba wszystko - zakończył. - Teraz możecie zacząć narzekać - dodał sympatycznie.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...

Ostatnio edytowane przez Gob1in : 27-11-2008 o 07:31.
Gob1in jest offline