Wątek: RahXephon
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-01-2006, 15:46   #8
fleischman
Administrator
 
fleischman's Avatar
 
Reputacja: 1 fleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputację
Okiej, minął kolejny dzień, trochę ochłonąłem, obejrzałem oawke i motion picture i chyba jestem w stanie wyciągnąc pierwsze wnioski i się trochę poczepiać (uwaga, spoilery!)
Najpierw idzie pod lupę Motion Picture. Jest to po prostu upakowanie wszystkich odcinków w 2 godziny filmu. Ale... Jest bardzo dużo nowych dialogów, stare zostały trochę ulepszone i dodano kilka nowych scen. Pierwsze pytanie.
Nie można było tak od razu? Sama seria nie odpowiada na żadne pytanie, odpowiada na nie właśnie motion picture, to tak jakby zjeść najpierw makaron a potem sos do niego, zamiast zjeść to razem jako spaghetti. Gdyby od razu w serii zawarto te sceny ogólne wrażenie byłoby lepsze.
Właśnie w motion picture rozwiązują się wszystkie zagadki i okazuje się, że to wszystko nie jest takie skomplikowane. Zakończenie motion picture wyjaśnia zakończenie serii... I tu mamy zonka.
Toż to typowy happy end, wszyscy żyli długo i szczęśliwie, miłość wygrała nad złem i Ayato dokonał wyboru dzięki, któremu ludzie i świat przetrwali i mogli żyć pod jego czujnym, "boskim" okiem. Nie wiem jak wy ale ja nie przepadam za happy endami i akcjami typu: miłość silniejsza niż wszystko.
Nie to, że wolałbym żeby wszystko wybuchło i tak się skończyło ale lepszy byłby jakiś połowiczny happy end albo coś bardziej niejasnego, czego w sumie nie można by uznać ani za happy ani za bad end.
Kolejna rzecz, do której się przyczepię. Wygląd RahXephona, wygląda jakby to był żołnierzyk z klocków lego i do tego te skrzydła na głowie... nie przypadło mi to do gustu. Także cały pomysł ze śpiewaniem wydał mi się dziwny i ciężkostrawny. Czepiam się? Oczywiście, ale bardziej podobały mi się z wyglądu Evangeliony z NG:E. Kwestia gustu powiecie, ale z tego co zauważyłem nie tylko ja się do tego czepiam, więc może faktycznie jest coś z tym nie tak.
Natomiast pozytywne strony: dramatyzm.
Twórcy niesamowicie grają na uczuciach oglądającego dozując informacje, genialnie ujmując niektóre rzeczy i podkreślając gdzieniegdzie muzyką, która się nie narzuca, nie wybija, po prostu podkreśla wydarzenia. Także takie małe szczególiki jak świeczki, jakieś dzwonki, różne głupot/pierdoły kreują fajny klimat i jakby zwiększają napięcie. Brawo dla twórców za to, inni mogą się na nich wzorować.
Ciekawe jest to, że praktycznie do końca nie wiadomo co się stanie i o co chodzi. Także kreacje postaci są bardzo przekonujące (szczególnie po uzupełnieniach z Motion Picture) jednak nie są tak spsychologizowane jak w NG:E, ale chyba nie o to chodziło autorom. Niektórych było mi szkoda, było mi smutno jak cierpiały, wczuwałem się w ich położenie. Kawał niezłej roboty.
Czas na wniosek: tak naprawdę bardzo ciężko jest porównać NG:E z RX, gdyż są to inne anime.
Skomplikowany i spsychologizowany Evangelion, powalający złożonością historii, świata i postaci po jednej stronie i po drugiej sporo mniej skomplikowany i spsychologizowany RahX, za to o wiele bardziej dramatyczny, oddziałujący na oglądającego i grający na jego emocjach.
Oba anime na pewno będą moimi ulubionymi i parę razy jeszcze je obejrzę, jednak chyba nierówność RX i parę irytujących mnie w nim rzeczy przeważają nad tym, że w ocenie całokształtu nieznacznie na prowadzenie wysuwa się Evangelion.
Dziękuję za uwagę
 
fleischman jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem