Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-11-2008, 21:58   #321
Kutak
 
Kutak's Avatar
 
Reputacja: 1 Kutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwu
- Niech go Otchłań pochłonie... - szepnął Robert po chwili milczenia. Spoglądał na kolejne płatki śniegu opadające na jego starannie wypastowane buty, patrzył się na księżyc, patrzył na groźnie wyglądające, groteskowo powyginane drzewa gdzieś w głębi parku. Patrzył się wszędzie, starając się jak najdłużej unikać wzroku swojej córki. Nie chciał, by dojrzała, co wyrażało jego spojrzenie...

Było ono pełne dwóch uczuć, których Aligarii najmocniej chciał uniknąć w życiu. Strachu i wściekłości. Dominik powrócił, zagranie z butelką wina było zdecydowanie w jego stylu. Powrócił i chce niszczyć. I spełni te pragnienie. Książę był tego pewny. Powinien zmobilizować wszystkich kainitów zebranych w mieście, od razu przejść do poszukiwań mnicha, zapolować na niego w ten najbardziej krwawy sposób... Ale wybrał dobry moment. Wojna z hrabiną Munk skutecznie uniemożliwiała Stańczykowi rozpoczęcie jakichkolwiek większych akcji. Śledził go? Czekał na to?

Wstał. Spojrzał na Finney, już spokojniej.

- Jego imię to Dominik. Jest jednym z nas. Ale jego potęga przerasta nas wszystkich. Od tej pory obowiązuje cię tylko jedna zasada - nie ruszać się nigdzie sama. Nigdzie. Dnie spędzać będziesz w rezydencji, w towarzystwie moim bądź jakiegokolwiek innego wampira. Po bitwie poproszę George'a o przydzielenie ci kogoś do ochrony. Gdy będziesz chciała opuścić domostwo - muszę o tym wiedzieć. Koniecznie. - jego głos był stanowczy, mocny, pozbawiony uczuć.

- Ale ojcze... Dlaczego...? - pełne lęku oczy Finney wpatrywały się w ojca jak w kata i wybawiciela zarazem.

- On nie życzy mi dobrze, przez to również tobie. A ja... Ja nie mogę sobie pozwolić na stratę ciebie, najsłodsza... - westchnął Robert

- A teraz pozwól ze mną. Dam ci coś. Jeżeli dostaniesz jakąkolwiek przesyłkę, wymusisz na kurierze podanie adresu nadawcy. Sporo potrafisz, pieniądze też nie grają roli. A potem zadbasz, by ktoś doręczyl mu to, co niebawem ci wręczę... - odezwał się książę po chwili milczenia i nie czekając na reakcję, ruszył w kierunku swego gabinetu.

Tam zasiadł przy swym biurku i, co jakiś czas zerkając na stojącą obok Ventrue, począł zamaszystymi ruchami zapisywać słowa rozpoczynające się od zwrotu "Ojcze!". Szybko skończył swe pierwsze "dzieło", zapakował je w kopertę, zapieczętował staromodnym sposobem i wręczył ją kobiecie.

- Ojcze... Co ja właściwie mam mu przekazać...? - spytała wampirzyca

- To prośba. Prośba, by nie mieszał ciebie do tej gry. To wyzwanie. By stanął przede mną, byśmy mogli przedstawić swe poglądy i cele twarzą w twarz. To groźba. By zaprzestał swych praktyk, by opuścił wyspę. I podziękowanie. To dzięki nim jestem, kim jestem, Finney...

Chwilę jeszcze spoglądał jej w kierunku, a potem wrócił do listów. Po kilku minutach napisał jeszcze dwa listy, niemal identyczne, skierowane do Karola i Artura. Oba dotyczyły tego samego. Zlokalizowania Dominika.

Nie opisując zbyt dokładnie swych relacji z prastarym Ventrue, Robert opisał po krótce wygląd tego dosyć niskiego i przygrubego, łysego mnicha (którym przynajmniej był dawniej), jego charakterystyczny, niemal demonicznie "syczący" głos, wieczną fascynacje sztuką hiszpańską czy nawet takie szczegóły jak przepych w każdej części jego życia oraz specyficzne "relacje" z mężczyznami, szczególnie zaś młodymi chłopcami.

- Panie Sing... - zawołał swego kamerdynera. Ten, jak zwykle, zjawił się momentalnie - Te dwa listy dla pana Lipińskiego i pana Portmana. Byłbym wdzięczny, gdybyś spróbował do nich zadzwonić i poprosić o jak najszbyszy odbiór.

Gdy kamerdyner opuścił gabinet, zaś Finney wbiła swój wzrok w urządzenie zwane przez nią "komórką", Robert zaczął myśleć.

Każda nowa myśl wbijała w jego serce kolejny sztylet...
 
__________________
Kutak - to brzmi dumnie.

Ostatnio edytowane przez Kutak : 26-11-2008 o 22:12.
Kutak jest offline