Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-11-2008, 01:04   #24
Gettor
 
Gettor's Avatar
 
Reputacja: 1 Gettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputację
„A niech go żyć, brzuch, głowa i wszystko inne od tego piwa napierdala przez kolejne kilka dni… albo i kilkanaście”

Alemir był wyraźnie niepocieszony zdaniem krasnala na temat jego pomysłu. Jednak jedynie westchnął lekko.

„Ale cóż… nie jestem mózgiem tej grupy, jeno jej ręką. Silną, sprawną i bezwzględną ręką.”

Na to ostatnie określenie zabójca się uśmiechnął mimowolnie. Jednak fakt pozostawał faktem że w ich małym pojedynku to Detlef objął prowadzenie, a co gorsza nie zapowiadało się żeby je utracił w najbliższym czasie – krasnal mówił bowiem z sensem i jego plan wydawał się dość realny. No… prawie.
- Zaiste panie Detlef – zaczął poprawiając znów zapięcie u rękawicy. – Macie głowę na karku. Albo chociaż pół głowy. Jednak i wasza wizja planu wydostania Wyszemira nie obejdzie się bez przeoczeń.

Zabójca zrobił krótką przerwę na łyk wody. Spojrzał pierw na ciecz, potem na Absynth mając w pamięci jej ostrzeżenie przed piciem wody w spelunach takich jak ta. Jednak nie był karczmienną dziewką, nie wiedział co też w takiej wodzie może siedzieć, toteż przestrogą się nie przejął.

- Tak… przeoczeń… - Alemir ponowił przemowę zastanawiając się przez chwilę co chciał powiedzieć. Kiedy już sobie przypomniał, jego twarz spochmurniała i spoważniał – Po pierwsze przesłuchiwanie strażnika nie musi być takie straszne jak pan myśli, panie Detlef. Wystarczy że dywidenta się schwyta… w jednym kawałku. Nawet nie macie pojęcia jak często ludzie mi się zwierzają. Czasami nie potrzeba nic mówić. Niektórym wystarczy sam mój wzrok. Inni przekonują się że mają do mnie pełne zaufanie po krótkiej wymianie zdań… jednak ci ostatni… - powiedział zupełnie już poważniejąc, jakby to co zaraz powie zależało od jego życia. - Ci ostatni najwyraźniej lubią ból. Wielki, niewyobrażalny ból.

Zakończywszy ostatnie zdanie Alemir spojrzał Detlefowi prosto w jego krasnoludzkie, piwne oczy wzrokiem, który skrywał obietnicę, przestrogę i ból zarazem. Wzrokiem, którego się nie zapomina.

Nigdy.

Jednak nie trwało to dłużej niż uderzenie serca, po którym zabójca przybrał nieco przyjaźniejszy wyraz twarzy.
- Oczywiście to tylko jedna z propozycji. Możemy, a nawet powinniśmy, sprawdzić należyte informacje w bibliotece. Jednak… - zwrócił się do Absynth. – Jednak uważaj na to co czytasz. Dezinformacja może zaprowadzić nas w ślepy zaułek, albo i gorzej, więc starannie selekcjonuj to co wyłowisz z ksiąg, zwojów, a może nawet traktatów. Jestem pewien że o miejscu takim jak wieża więzienna w tym mieście powstało więcej bajek i bujd niż o Śpiącej Królewnie.

Westchnienie. Łyk wody. Chwila namysłu.
- Co zaś się tyczy kata, lub jak to pan Detlef lubi go określać, „pana małodobrego” to podchodziłbym ostrożnie do tego pomysłu. Co my właściwie wiemy o katach? Kto ich mianuje, jaką rangę oni tam mają, czy mają jakiekolwiek prawo wcześniej wyciągać więźnia z celi na egzekucję? Bez obrazy panie krasnalu, ale wydaje mi się że przeceniacie możliwości „pana małodobrego”. Po pierwsze, egzekucja niewątpliwie będzie wykonana publicznie, władze chcą z Wyszemira zrobić przykład losu zbrodniarzy. Po drugie, nawet jeśli katem będzie jeden z nas to wątpię by strażnicy wydali nam Wyszemira bez przydzielenia jakiejkolwiek eskorty, czy zadania pytań. Eskorta zaś poprowadzi nas prościutko na plac, gdzie ktoś z nas będzie musiał wykonać „swój” katowski obowiązek. Nawiasem mówiąc, niezły paradoks by z tego powstał…

Powtórne zapięcie rękawicy. Ocenienie wzroku zebranych.
- Sądzę tedy, że takie „gdybanie” i „planowanie” bez jakichkolwiek informacji o mieście i wieżach jest pozbawione jakiegokolwiek sensu. Musimy się czegoś pierw dowiedzieć ze wszystkich możliwych źródeł – tam gdzie informacje będą się zgadzać najprawdopodobniej ukryta jest prawda. Ale i to nie zawsze.
Skończył mówić. Spojrzał na swój kufel z wodą i dopił go do końca. Miał ochotę splunąć w bok – od kiedy Absynth ostrzegła go przed wodą w takich miejscach jakoś dziwnie smakowała. Zabójca skrzywił się i stwierdził że wolałby nigdy się tego od dziewczyny nie dowiedzieć. Im mniej się wie, tym świat wydaje się prostszy. I bardziej znośny.

Wziął głęboki oddech. Wszak nie można cały dzień siedzieć na rzyci i rozważać wszelkie „za” i „przeciw”. Ruchem ręki odgarnął płaszcz na bok i wstał.
- No, panowie… i panie – zaczął. – Zaczyna się dla nas nowy, krótki etap życia. Im szybciej go zakończymy, tym szybciej będziemy mogli zająć się znów sobą. Dostaliśmy wszyscy polecenia rozpoznania okolicy i należy się za nie zabrać jak najszybciej. Zwłoka niczemu nie służy, chyba że naszej porażce.

Stał tak przez chwilę czekając aż ktoś coś powie. Wiedział że ten dzwon lub dwa jakie ze sobą spędzili to absolutnie za mało żeby nie było żadnych wątpliwości. Jednak im to prawdopodobnie i trzy warty, dobą również zwane, byłyby za mało.

Stał tedy… i miał nadzieję że ktoś inny także wstanie. Że będą mogli wreszcie zacząć zadanie.
 
Gettor jest offline