Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-11-2008, 14:47   #29
Zak
 
Zak's Avatar
 
Reputacja: 1 Zak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znany
-Jeżeli wszyscy się zgadzają, ruszajmy natychmiast- odpowiedział na pytanie Aarona- Nie mamy czasu do stracenia- po tych słowach Morgan oraz Rizzen ruszy ku wyjściu. Przez myśli mężczyzny przemknęło krótkie „powodzenia”, kierowane zarówno dla dwójki, która już wyszła jak i reszty drużyny.

Później głos zabrał Iserbin, tłumacząc działanie jego zaklęcia. Pomimo tych zapewnień Kruk cieszył się, że większość zdecydowała się spotkać w karczmie. Nigdy nie miał zaufania do czarów, zwłaszcza takich jak te…
Gdy skończył pochylił się nad pierścieniem, mamrocząc coś w dziwnym języku.

-„I znowu ta magia…”- westchnął bezradnie patrząc na dziwaczny rytuał, odprawiany przez człowieka.

Po chwili w jego ręce pojawiły się cztery identyczne pierścienie. Trzeba było przyznać, że w pokrętnej logice maga było trochę sensu. Poza tym Kruk mógł się teraz czuć, choć trochę bezpiecznej, ale z drugiej strony nie miał nawet pewności, czy jest się czego obawiać…

-Pora na mnie- rzekł do towarzyszy po chwili zamyślenia- Im szybciej zdobędziemy informację, tym szybciej uda nam się uratować Wyszemira- dodał chowając list od Serafin do kieszeni płaszcza, a następnie założył pierścień na serdeczny palec prawej ręki, nie ściągając rękawicy.

Jego szybkie kroki rozniosły się echem po świątyni. Wyszedł na zewnątrz i spojrzał przed siebie, zastanawiając się jak znaleźć gildię. Nie miał czasu na bezcelowe bieganie po mieście, więc musiał znaleźć inny sposób.
Pierwszym miejscem, w jakie się udał był bazar. W dzisiejszych czasach głód jest czymś normalnym, a co za tym idzie pojawiają się kradzieże. Oczywiście wiadomym było, że nie spotka tam członka gildii, starającego się zwinąć kawałek chleba. Miał nadzieję, że uda mu się z kimś „dogadać”.

Dojście do celu zajęło Krukowi kilka chwil. Gdy doszedł na miejsce zobaczył średniej wielkości targowisko, na którym znajdowało się kilkanaście stoisk, ubogich w towary. Wszędzie dookoła błąkali się zarówno starsi, jak i młodsi, prosząc każdego o coś do jedzenia, lub o pieniądze.
Rozejrzał się dokładnie i zobaczył chłopaka w średnim wieku, próbującego coś ukraść. Ruszył w jego kierunku szybkim krokiem, w ostatniej chwili odciągając go od stragany i zaciągając w boczną uliczkę znajdującą się tuż obok.

-Puść mnie!- jęknął chłopak
-Zamknij się i mnie słuchaj- odpowiedział białowłosy- Jeżeli będziesz współpracował to może coś na tym zyskasz i nie wydam cię straży miejskiej.
-Strażnicy gdzieś mają żebraków- odpowiedział posępnie- Nawet jeśli byś mnie do nich zaniósł, kazali by ci mnie puścić.
-Ale zawsze możesz coś zyskać- dokończył Kruk.
-Niby jak mogę ci pomóc?- rzekł posępnie chłopak.
-Na pewno słyszałeś o gildii złodziei- powiedział mężczyzna- Pomożesz mi ją znaleźć, a ja dam ci coś w zamian. Na pewno nie pożałujesz.-zapewnił go.

Chłopak nie odpowiadał przez chwilę, myśląc o czymś, jakby zastanawiał się czy opłaca mu się podjąć jakieś ryzyko.
-Dobrze- odpowiedział- Pomogę ci tam trafić, jednak nie znam położenia tego miejsca…
Kruk pokręcił z niedowierzaniem głową.
-To jak niby mi pomożesz?
-Wiem, że jeden z wysłanników gildii robi codziennie obchód po sklepach, ściągając pieniądze z właścicieli w zamian za to, że oni nie wezmą ich na cel przy kradzieży- powiedział chłopak- pójdę z tobą i pokaże ci który to.
-Doskonale. Ruszajmy- powiedział Kruk.
-Zaczekaj- krzyknął chłopak- Obiecaj mi, że nie powiesz nikomu, że to ja ci powiedziałem- w jego głosie można było wyczuć wyraźny strach.

Kruk skinął głową i ruszył wraz z chłopakiem w kierunku sklepu, znajdującego się naprzeciwko banku. Był to dość spory kawałek, więc dojście zajęło trochę czasu. Łowca nie wiedział czego ma się spodziewać po tym całym wysłanniku. Miał tylko nadzieję, że powołanie się na Cienia będzie skuteczne.

Kiedy doszli na miejsce, ustawili się w małej alejce, z widokiem na sklep i czekali na pojawienie się złodzieja. Po około 10 minutach pojawił się. Dumny i hardy mężczyzna, odziany w zimowy płaszcz, obszyty futrem wszedł do sklepu.

-Masz- powiedział Kruk, ściągając lewą rękawicę i pierścień znajdujący się na palcu- Jest to czyste srebro. Myślę, że będzie trochę warte- uśmiechnął się zakładając z powrotem rękawicę- No idź już, zanim ktoś cię zauważy.

Chłopak zaniemówił. W jego oczach pojawiły się łzy, a jedyne co z siebie wyksztusił to stłumione „dziękuję”. Po chwili biegł już w stronę bazaru.
Kruk natomiast ruszył w kierunku ponownie otwierających się drzwi sklepu, z którego wychodził ów mężczyzna. Dopiero teraz spostrzegł zakazaną i obleśną gębę ochlapusa. Twarz miał całą poharataną, brudną i zarośniętą.

-Hej ty!- powiedział dobiegając do idącego złodzieja- Cień, książę złodziei z Sannad przysyła mnie, abym omówił ważną dla niego kwestię z twoim mistrzem. I nie udawaj niewiniątka. Wiem, że pracujesz dla gildii.- mówiąc to ściszył głos tak, aby tylko rozmówca mógł go usłyszeć- No dalej. Nie mam całego dnia, żeby tak stać- dokończył i spojrzał na mężczyznę. Miał tylko nadzieję, że udało mu się stworzyć wrażenie przekonującego i pewnego siebie.
 
Zak jest offline