Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-11-2008, 20:57   #27
MrYasiuPL
 
Reputacja: 1 MrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputację
Skrzypek przez jakiś czas siedział i słuchał gadaniny. Jego głowa powoli opadała i opadała... nie pamiętał co się wtedy stało, w każdym razie ocknął się słysząc o jakimś "panie grajku". Poderwał się. Przez chwilę zdawało mu się, że jest gdzie indziej. Nie był gdzie indziej. Przymrużył oczy. Światło oślepiło go przez chwilę. W miarę upływu czasu jasne plamy zniknęły i zobaczył grupkę ludzi, krasnoluda i dziwne coś w kapturze. Ach tak, to byli oni. Też mieli zdobyć góry złota... byli teraz drużyną. Samo w sobie byłoby przerażającym odkryciem ale dodając do tego że ma pomagać komuś kto pije wodę prawie go przerastało. A przywódca... nie przypominał sobie żeby brał podczas przemowy jakieś głębsze oddechy. Pewnie był czarodziejem który przebrał się za mięśniaka żeby nikt go nie poznał. Była jeszcze dziewczyna z dziwnymi włosami i dziwoląg.

Czuł się nieco lepiej. Korzystając z przerwy po rozkoszował się przez chwilę ciszą. Potem zaczął mówić wznąsząc ręce do góry w dramatycznym geście.
-A... ale ja mam lefffszy pomyszł! Mogę żrobicz taką wieelką dżurę w wieszy. Żnam szie na czym. Bum! Szczana żnikneła! Drugie bum, wiesza wala sze po uliczy!

Pijak chrząknął. Coś o mało nie rozerwało mu od środka gardła więc nie myślał już o tym. Krasnolud wyznaczył mu zadanie. Otarł pot z czoła. Czasami nie miał ochoty słuchać rozkazów ale częściej wykonywał je bez sprzeciwu. Wolał zostawiać myślenie innym. Spojrzał na swoich "towarzyszy", poczym podniósł się chwiejnie.
-Idże szprawdzić czo jeszt pod wieszą. -oznajmił salutując. Podszedł chwiejnie do drzwi gospody i wyszedł na zewnątrz. Nie był pewien gdzie jest miejsce do którego miał iść ale takie coś na pewno było widać z daleka. Po drodze spotkał jakiegoś żebraka leżącego pod ścianą budynku. Wpychając mu do ręki butelkę ze swoim cennym trunkiem powiedział:
-Mój dżogi pszyjasielu, pij! Szy nie wiesz szegoś o tamtej wszpaniałej wieszy? Muszę dżam iśdź i żobaczyć sze z jednym sztrażnikiem!

Zadanie nie wyglądało na specjalnie trudne ale jeśli cała straż miała im sie zwalić na głowy nie wyglądało to już tak dobrze. Ha! Raczej bardzo niedobrze. Idąc pod wierzę wpedł na genialny pomysł. Zawrócił w stronę karczmy.

Otwierając drzwi kopniakiem podbiegł do stolika. Usiadł na ławie obok niego sapiąc.
-Mam plan! -żołnierz wyjął z kieszeni glinianą kulkę- To poczrafi rożerwacz szłowieka jeszli wybuchnie ob.. obok niego. Żosztawia po szobie taki dżół że prafie moszna zmieszcicz w nim czałą rękę! Wiesza pefnie jeszt na wszguszu. Mogę szę pszepić do lochów!
 

Ostatnio edytowane przez MrYasiuPL : 30-11-2008 o 17:56.
MrYasiuPL jest offline