Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-11-2008, 00:17   #30
Krakov
 
Krakov's Avatar
 
Reputacja: 1 Krakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputację
Brago Ustinov - Fioletowi

Brago przez cały czas zajmował się "zbieraniem informacji", które wcześniej zadeklarował. Nie były to jeszcze wieści dotyczące Wieży, lecz zaledwie najróżniejsze spostrzeżenia odnośnie nowych towarzyszy, lecz dla doświadczonego zabójcy nawet takie strzępki wiedzy okazywały się niezwykle przydatne. Aby wykonać powierzone zadanie nie tracąc przy tym życia, należało mieć się na baczności i znać bardzo dobrze zarówno swoich wrogów jak również - a może przede wszystkim - tak zwanych sojuszników.

Kolejna osoba, która zabrała głos była jedyną w ich grupie kobietą. Prawdę mówiąc nie spodziewał się tutaj niewiasty, chociaż nie miał zamiaru wypowiadać tej myśli na głos. W końcu Serafin zawsze bardzo skrupulatnie dobierała ludzi do pracy, więc owa panna musiała mieć jakieś atuty. Skrytobójca zlustrował ją tylko pobieżnym spojrzeniem, zupełnie niezainteresowany jej wyglądem zewnętrznym. Kobiety były co prawda miła rozrywką, ale większość z nich należało traktować z jak największym dystansem. Zdradliwe bestie. Mężczyzna zastanawiał się dlaczego tak niewiele z nich decyduje się na zawód morderczyni. W końcu nadawały by się idealnie...

Macha przedstawiła się jako aktorka i specjalistka od manipulowania ludźmi. Mógł się tego spodziewać, w końcu ta profesja także wykorzystują wiele z wrodzonych kobiecych talentów. Wydawała się niezwykle pewna siebie i swoich umiejętności. Może nawet sądziła, że może je wypróbowywać na nich? Mało prawdopodobne by jej się to udało (przynajmniej w jego przypadku), ale należy mieć ją na oku. Ot tak, na wszelki wypadek.

Później znów odezwał się elf i ich długouchy przywódca. Trzeba im było przyznać, że ich rozumowanie było więcej niż trafne. Ich lider wypowiedział niemal słowo w słowo myśli skrytobójcy odnośnie tego by się rozdzielić. Nie chodziło nawet o to, że stanowili dość osobliwą mieszankę ras - w tym mieście nie było to aż tak znowu niezwykłe. Po prostu wszyscy razem bardziej rzucaliby się w oczy, przez co łatwiej mogliby zostać odnalezieni przez konkurencyjną drużynę. "A tego przecież nie chcemy..."

W końcu głos zabrał niejaki Kherr Khazad. Skrytobójca już wcześniej zauważył bawiącą się sztyletem postać. "Prowokacja, czy tylko problemy z opanowaniem?" - zastanawiał się. Wysłuchawszy słów mężczyzny w kapturze z pewnym trudem powstrzymał parsknięcie i zachował kamienny wyraz twarzy. Rozbawiły go zwłaszcza słowa o "stworzeniu wspaniałej drużyny" oraz zapewnienia o tym, że nie muszą się go obawiać. Mimo to, Brago nie zamierzał go lekceważyć ani odwracać się do niego plecami. W tym fachu wyciąganie pochopnych wniosków było balansowaniem po bardzo cienkiej krawędzi. Może i ten osobnik potrafił to wszystko. Tak czy inaczej, jego słowa były słowami głupca, a to rzucało poważny cień na określenie "perfekcyjny zabójca".

Ostatnim członkiem tej osobliwej drużyny okazał się strażnik Rain. Mężczyzna nie wiedział właściwie co o nim sądzić. Nie wydawał się tak lekkomyślny jak jego przedmówca. Tylko to durne "przepraszam". Czy nie należałoby mu tego poczytać za oznakę słabości?

- Dobrze. - przemówił w końcu Ustinov gdy już wszyscy powiedzieli co mieli do powiedzenia. - Skoro wstępne plany zostały już poczynione, powinniśmy się stąd ruszyć. Czas nie jest w końcu naszym sprzymierzeńcem..

Skrytobójca wstał z miejsca oczekując, na potwierdzenie ze strony ich lidera (które, jego zdaniem nie było niczym więcej jak tylko czystą formalnością). Jednocześnie zastanawiał się już w jaki sposób dotrze do odpowiednich informatorów. Istnienie konkurencyjnej drużyny znacznie komplikowało sprawę. Każde pytanie, które dotrze do nieodpowiednich uszu może stanowić dla nich ogromne zagrożenie. W innej sytuacji mógłby się bardzo wiele dowiedzieć chociażby od jednego z karczmarzy mających swe interesy w pobliżu wieży. Tym razem jednak takie rozwiązanie nie wchodziło w grę. Oczywiście można było dowiedzieć się potrzebnych rzeczy i jednocześnie próbować "nakłonić" szynkarza do zachowania dyskrecji lub nawet siania dezinformacji w szeregach drugiej drużyny, jednak byłoby to stanowczo zbyt ryzykowne. Idąc dalej tym tokiem rozumowania - każdy potencjalny informator stwarzał ryzyko dekonspiracji. Jedynym rozwiązaniem wydawało się korzystanie z "jednorazowych" źródeł. Brago chyba wiedział już jak wcielić swój plan w życie. Najpierw wejdzie do jednej z owych karczm i wtopi się w tłum. Później zaś będzie miał oczy i uszy szeroko otwarte i dzięki temu znajdzie odpowiednią do swoich celów osobę. Robił to już nie raz i wiedział, że jest w tym dobry. Czasami wystarczyło pojedyncze, z pozoru nic nie znaczące słowo lub gest. Może uda mu się trafić na kogoś z rodziny lub znajomych jednego ze strażników lub więźniów? Może jakiś były skazaniec? Wszystko jedno... Później wystarczy już tylko poczekać aż delikwent opuści dany przybytek i gdy tylko nadarzy się okazja porozmawiać z nim w cztery oczy i przy pomocy odpowiednich argumentów przekonać, że będzie mu o wiele lżej na duszy jeśli podzieli się nieco swoją jakże przydatną wiedzą. A gdy powie już wszystko co wie... No cóż. Czasy teraz takie niebezpieczne...
 
__________________
Gdzieś tam, za rzeką, jest łatwiej niż tu. Lecz wolę ten kamień, bo mój.
Ćwierćkrwi Szatan na forumowej emeryturze.
Krakov jest offline