Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-11-2008, 17:51   #8
wojto16
 
wojto16's Avatar
 
Reputacja: 1 wojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumny
Strażnik wysłuchał życzenia Aidena z należytą cierpliwością., Pozorną. Gdy ten skończył strażnik splunął na szubienicę.

- Wprowadzono również prawo odmówienia spełnienia życzenia. I z tego prawa właśnie korzystam. Nie dość, że publicznie obraża to jeszcze o posiłek prosi. Chamstwo w najczystszej postaci. Nie toleruję tutaj chamstwa.
Vetinari miał niewiele więcej szczęścia.

- Nie będziemy wódki na takich łachmaniarzy jak ty marnować. To samo tyczy się ciebie karle. Po co mamy marnować czas na szukanie tych wszystkich specjałów dla jednej jeno osoby?

Następnie zwrócił się do Tirga.

- Wszyscy mieszkańcy dawno wyrzekli się wiary, więc kapłani nie mieli tu, czego szukać. Przykro mi. Taka już wasza psia dola. Skoro pytacie się jak i dlaczego się tu znaleźliście to chyba nie mogę wam pomóc. Chyba słyszeliście, za jakie zbrodnie tu trafiliście. A jak? Złapali was moi ludzie w ich trakcie. Nic więcej na ten temat nie wiem.

Wreszcie przyszła pora na mrocznego elfa.

- Taaak? A wychędoż się sam i możesz mnie pocałować w rzyć to zapewne hymn pochwalny wnoszony ku bogom. Cieszę się, że wy panowie nie macie już żadnych życzeń.

Żadnego życzenia nie wyraził również Rufus Kartoszek. Kapitan starł pot z czoła i westchnął.

- Co roku coraz więcej wymagają. Całe szczęście, że wszystko już odbębnione. Teraz możemy wreszcie przejść do kulminacyjnego punktu dzisiejszego dnia. Oto stoją przed wami groźni przestępcy gotowi odpokutować za swe grzechy swoimi własnymi szyjami. Najpierw jednak ogłoszenia…

Tłum wydał jęk zawodu. Skazańcy chcieli wydać krzyk radości. Nie tylko dlatego, że wykonanie wyroku się opóźniło, ale również na widok osoby nadjeżdżającej na koniu. Był nią młody najemnik, który ich wynajął. Jego pojawienie się zwiastowało rychły ratunek. Kapitan straży na jego widok przerwał odczytywanie ogłoszeń. Jeździec zeskoczył zręcznie z konia i podszedł do kapitana. Powiedział mu coś szeptem wymachując jednocześnie przed nosem jakiś papier. Kapitan straży nie wyglądał na szczęśliwego, ale pokiwał głową. Już chciał się odwrócić, ale jego wzrok padł prosto na zniecierpliwiony tłum. Przemówił do Garreta, na co w odpowiedzi ten zaklął szpetnie. Po chwili ponownie przemówił i zszedł z szubienicy skrywając się wśród tłumu. Kapitan podszedł do skazańców.

- Przepraszam za krótka przerwę. Teraz możemy kontynuować…
Kat znudzony już czekaniem szybko wykopał stołki spod stóp zaskoczonych skazańców. Kapitan patrzył na to. Jego twarz nie wyrażała absolutnie niczego. Powoli powiedział:
- Właśnie miałem ich uniewinnić na rozkaz burmistrza.
- Ups.

***

Obudził ich zapach moczu i porywisty wiatr wbijający do środka przez szpary w ścianach. Ujrzeli ubranego na biało człowieka wychodzącego z pokoju. Ujrzeli Garreta kręcącego się po pokoju. Ujrzeli gwiazdy zaraz po jego ciosach, gdy spostrzegł, że już się obudzili.

- Niech was cholera. Na znachora musiałem wydać ostatnie pieniądze. Prawie nic mi nie zostało. W ostatniej chwili sprowadził wasze dusze do ciała nim całkiem odeszły na tamten świat. Życie zawdzięczacie temu, że tak taniej wyszło niż jakbym musiał szukać nowych ludzi. Co was opętało żeby tak się rozszaleć? Córkę młynarza zbiorowo zgwałcić i kapitana od chujów złamanych zwyzywać. Nawiasem mówiąc to nie przeczę, że nim jest, ale nie winno się mówić mu tego prosto w twarz. Tak czy inaczej żeby was wyciągnąć z tej kabały zdrowych i całych musiałem pewne postanowienia przedsięwziąć. I w ich spełnieniu musicie mi pomóc. Chyba, że wolicie wrócić na stryczek. Przy okazji. Odzyskałem wasz ekwipunek. Pieniędzy waszych nie znalazłem. Strażnicy twierdzą, że zniknęły w tajemniczych okolicznościach.
Wskazał na pobliski stolik, na którym leżały niedbale rzucone rzeczy. Rozpoznaliście bez trudu swój ekwipunek. Garret ciągnął dalej swoją wypowiedź:

- Podjąłem się dla was ważnego zadania. Żeby wywalczyć ułaskawienie u burmistrza zgodziłem się zabić smoka z pobliskich gór napastującego okolicę ostatnimi czasy. W zamian za zabicie go dostaniemy nagrodę pieniężną i możliwość opuszczenia miasta. Na razie jesteśmy ograniczeni do ich okolic. Burmistrz ma nas wszystkich wprowadzić w szczegóły. Jeśli czujecie się dobrze to idziemy. Widzę, że macie jakieś pytania. Postaram się na nie odpowiedzieć.
 
wojto16 jest offline